Odpowiedź
dodane 2010-12-11 08:26
Na niebezpieczeństwa wypływające z postawy scjentystycznej wskazał dziś w swym pierwszym kazaniu adwentowym o. Raniero Cantalamessa. Wygłosił je w kaplicy Redemptoris Mater w Pałacu Apostolskim, w obecności Ojca Świętego i jego współpracowników.
Kaznodzieja Domu Papieskiego zauważył, że kiedy niewierzący naukowiec stwierdza, iż „Boga nie ma” to osądza świat, którego nie zna, stosuje znane sobie prawa do przedmiotu, którego nie jest w stanie objąć. „Aby widzieć Boga trzeba otworzyć inne narządy wzroku, trzeba narazić się na niebezpieczeństwo nocy” – zaznaczył kapucyn. Jednocześnie przestrzegł przed łączeniem odrzucenia scjentyzmu z odrzuceniem nauki czy też podejrzliwości względem niej. Postawa taka była by niedźwiedzią przysługą dla wiary – zaznaczył o. Cantalamessa. Jednocześnie przypomniał przykład otwartego i konstruktywnego podejścia do nauki jaki dał niedawno błogosławiony John Henry Newman. Wskazał, że konkretnym przykładem nowego i pozytywnego nastawienia Kościoła katolickiego do nauki jest też działalność Papieskiej Akademii Nauk, gdzie naukowcy o różnych światopoglądach, wierzący i niewierzący spotykają się, aby przedstawić i swobodnie przedyskutować swoje idee dotyczące problemów stanowiących przedmiot wspólnego zainteresowania w dziedzinie nauki i wiary.
Zdaniem Kaznodziei Domu Papieskiego należy też zachować ostrożność, ponieważ wśród naukowców niewierzących, zwłaszcza wśród biologów i kosmologów, dostrzec można pewne współzawodnictwo, kto posunie się dalej w stwierdzeniu całkowitej marginalizacji i braku znaczenia człowieka we wszechświecie i oceanie życia. „Taka wizja człowieka ma także reperkusje praktyczne, w kulturze i mentalności. Trzeba w takim przypadku mówić moim zdaniem o ateistycznym antyhumanizmie, a nawet nieludzkości” – stwierdził o. Raniero Cantalamessa.
Drugą „rafą”, na jaką napotyka ewangelizacja we współczesnym świecie, jest sekularyzacja - podkreślił kaznodzieja Domu Papieskiego o. Raniero Cantalamessa w drugim kazaniu adwentowym. Wygłosił je dziś w Kaplicy „Redemptoris Mater” w Watykanie w obecności Benedykta XVI i jego współpracowników z Kurii Rzymskiej.
Tym razem włoski kapucyn poruszył temat „«Miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat» – o reewangelizację zeświecczonego świata”. „Sekularyzacja jest zjawiskiem złożonym i dwuznacznym” – stwierdził mówca. Wyjaśnił, że z jednej strony może ona ukazywać autonomię rzeczywistości ziemskich i rozdział między Królestwem Bożym a królestwem cezara i w tym sensie nie tylko nie przeciwstawia się Ewangelii, ale czerpie z niej swe głębokie korzenie. Z drugiej jednak strony sekularyzacja może wskazywać także cały zestaw zachowań, sprzecznych z religią i wiarą, dlatego lepiej jest używać terminu „sekularyzm” – stwierdził o. Cantalamessa.
Włoski kapucyn zauważył, że upadek widnokręgu wieczności ma dla wiary chrześcijańskiej taki skutek jak piasek rzucony na płomień: tłumi ją i gasi. Wiara w życie wieczne stanowi jedną z przesłanek umożliwiających ewangelizację – mówił dalej kaznodzieja Domu Papieskiego. Dodał, że stopniowo również słowo „wieczność” popadło w zapomnienie i milczy się na jego temat. Materializm i konsumizm dokonały reszty w społeczeństwach obfitości, prowadząc nawet do tego, że wśród osób wykształconych i dotrzymujących kroku współczesności niezręcznie jest mówić jeszcze o wieczności.
Wszystko to znalazło wyraźne odbicie w wierze ludzi wierzących, którzy w tej dziedzinie stali się zastraszeni i powściągliwi – przypomniał o. Cantalamessa. Jego zdaniem, praktycznym skutkiem tego zaniku idei wieczności jest przekształcenie naturalnego pragnienia lepszego i przewrotnego życia w pragnienie lub wręcz żądzę dobrego życia, a więc przyjemnego, nawet kosztem innych, jeśli to konieczne.
Najskuteczniejsza odpowiedź na sekularyzm polega nie na zwalczaniu tego błędu, ale na tym, aby na nowo zajaśniała w ludziach pewność życia wiecznego, wzbudzając siłę, będącą istotą prawdy, gdy towarzyszy jej świadectwo życia – podkreślił o. Cantalamessa. Zaznaczył, że dla człowieka wierzącego wieczność nie jest tylko nadzieją, ale jest również obecnością, której „doświadczamy za każdym razem, gdy dokonujemy prawdziwego aktu wiary w Chrystusa”.