Uncategorized
Matka Teresa z Kalkuty
dodane 2010-11-10 12:38
Z zewnątrz mogło się wydawać, że wszystko idzie jej tak prosto. Tymczasem przez prawie całe życie toczyła wewnętrzną walkę.
– To właśnie daje nadzieję. Kiedy świętość wydaje się nam zbyt prosta, może zniechęcać. Bo przecież my doświadczamy czegoś przeciwnego, że świętość jest czymś trudnym. Kiedy więc widzimy, że wielcy święci mieli swoje ciemności, to wtedy łatwiej nam przyjąć nasze własne. Nasze problemy pewnie nie są na tym samym poziomie, ale przecież każdy z nas ma swoje zmagania. Trudności nie powinny nas zniechęcać.
(... )
Matka Teresa odniosła sukces, choć zdaję sobie sprawę, że to słowo nie jest odpowiednie. Kochali ją ubodzy, ale doceniali także tzw. wielcy tego świata.
– Ta cała popularność nie zmieniła Matki Teresy ani odrobinkę. Jeśli stała się tak znana na świecie, to znaczy, że tego chciał Jezus. Ona była w stu procentach oddana Jezusowi. Była narzędziem w Jego ręku. Owszem, miała kontakty z przywódcami państw. Jej powołaniem było ewangelizowanie ubogich, ale mówiła, że ktoś musi się troszczyć także o zbawienie bogatych. Bez Jezusa wszyscy jesteśmy najbiedniejszymi z biednych.
(... )
Matka mówiła, że owocem ciszy jest modlitwa, owocem modlitwy wiara, owocem wiary miłość, a owocem miłości służba. Moja własna droga duchowa uczy mnie, że jeżeli człowiek szuka Boga, to Bóg go poprowadzi właściwą drogą.
(... )
Świat był zaszokowany tym, co powiedziała Matka Teresa, odbierając Pokojową Nagrodę Nobla.
– „Jeżeli matka może zabić swoje dziecko, to czy jest coś, co może mnie powstrzymać, bym ja zabiła ciebie lub byś ty zabił mnie?”. To były mocne słowa. Ale jeśli bogaty świat proponuje biednym aborcję czy antykoncepcję jako rozwiązanie ich problemów, to jak to nazwać…
Siostra służyła biednym w różnych krajach. Czy oblicza ludzkiej biedy różnią się między sobą?
– W krajach biedniejszych ludzie szukają przede wszystkim zaspokojenia głodu fizycznego. To jest dość proste. W Polsce pracujemy głównie z ludźmi ulicy. Są wdzięczni, jeśli dostaną coś do jedzenia, ale przychodzą do nas głównie z powodu głodu duchowego. Szukają pewnej atmosfery, chcą być potraktowani jak ludzie. Wszyscy biedni czują, że są traktowani przez innych z góry, żyją odseparowani od społeczeństwa. Spotykają się z tym w sklepie, u lekarza, w kościele, wszędzie. Dlatego szukają kogoś, kto im powie, że są kimś, że są godni miłości i mogą być świętymi. Naszym głównym celem nie jest leczenie ich, czy zapewnienie im domu. Nie jesteśmy pracownikami socjalnymi. Naszym zadaniem jest przyprowadzić ich bliżej Jezusa. Dlatego zabieramy ich na rekolekcje, gdzie wielu idzie po latach do spowiedzi. Jeśli ktoś zamarznie pijany na przystanku, ale przypomni sobie przed śmiercią, żeby powiedzieć: „Jezu, ufam Tobie”, to pójdzie do nieba.
(... )
Wierzymy, że cierpienie ma wartość, ponieważ Jezus cierpiał.