Uncategorized

Psychologia a religia

dodane 12:50

Religie i psychologię łączy problem relacji. Religia jest relacją, nawet z całą jej odmiennością i niedostępnością do analizy narzędziami psychologicznymi. Kontakt człowieka z Bogiem czy boskością jest ewentualnym tematem do rozmowy z księdzem, natomiast pytanie: co mogę zrobić, by umieć wejść w relację, by umieć nawiązać kontakt z Kimś poza sobą – jest pytaniem, dla którego psycholog jest dobrym adresatem.

Każda epoka ma swój koloryt emocjonalny. Mieliśmy czasy opętań i szaleństwa, przełom IX i X wieku był okresem królowania histerii, współcześnie najbardziej dotkliwie doświadczamy właśnie trudności z wchodzeniem w relację. Wokół nas pełno ludzi samotnych, rozpadających się związków, singli szukających drugiej połówki lub już na dobre zadomowionych w swojej samotności i przyzwyczajonych do niezależności. Pojawiają się pytania: skąd takie problemy z nawiązywaniem trwałej relacji, w jakim kierunku prowadzi ten proces i czy ma on wpływ na naszą religijność?

Jedną z istotnych przyczyn jest zapewne trudność z odnalezieniem się w naszych układach rodzinnych. Rodzina, z której pochodzimy, jest dla nas bazą do nauki nawiązywania kontaktów z innymi. Tu podejmujemy pierwsze, jeszcze nieświadome decyzje dotyczące naszego poczucia bezpieczeństwa w relacjach z innymi i już jako małe dzieci rozpoznajemy, czy lepiej być z innymi, czy samemu. Uczymy się, co to znaczy zaufać, wierzyć drugiemu, mieć nadzieję… Pierwszym, któremu ufamy, jest “ten Duży” – matka i ojciec. Gdy w początkach naszego życia z jakiegoś względu nie możemy oprzeć się na naszych rodzicach, doznajemy uszczerbku, którego naprawa wymaga potem dużego wysiłku.

Współcześnie często dochodzi do pomieszania ról w naszych rodzinach.

Rodzicom jest z różnych względów trudno: bo sami nie dostali od swoich rodziców tego, co potrzebowali i teraz nie wiedzą, jak dawać dzieciom; bo są zagonieni; bo nie mogą porozumieć się z partnerem. Dziecko kocha swoich rodziców bezgraniczną miłością, jakimikolwiek by oni byli, a widząc ich ból, chce im za wszelką cenę ulżyć. Takie dziecko mówi w swoim sercu: Mamo, tato, lepiej ja będę cierpiał niż ty, lepiej ja będę smutny, zagubiony albo chory… i w swoim magicznym myśleniu ufa, że jego działania ulżą rodzicom. Oczywiście tak nie jest, bo każdy dorosły może jedynie sam wziąć odpowiedzialność za swój stan wewnętrzny. Jednocześnie wypowiadając takie zdanie, w pewnym sensie dziecko staje się “rodzicem własnego rodzica” – to ono teraz jest “to duże”, ono chce dawać zamiast brać od rodziców. Dziecko z czasem staje się jakby puste, ponieważ ten, kto nie wziął, nie ma co dać. Kiedy zbyt wcześnie przestajemy być dziećmi, wówczas nie zgromadzimy potrzebnego rezerwuaru do bycia dojrzałymi dorosłymi.

Agnieszka Gąsierkiewicz

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 30.04.2024

Ostatnio dodane