Uncategorized

Adoracja

dodane 07:13

– Nie jesteśmy, jak myśli wielu, specjalistkami od adoracji. Aż do samej śmierci będziemy się jej uczyły – uśmiechają się zza krat siostry Bonawentura i Rafaela. – To bez wątpienia najtrudniejsza forma modlitwy. Dlaczego? Bo wyzwala człowieka z koncentracji na sobie, z egoizmu. To bardzo bezinteresowna modlitwa. „Klasyka gatunku” jest taka: przychodzimy do Boga po to, by o coś prosić, pojęczeć, a od czasu do czasu podziękować. A tu? „Tracimy czas” w milczeniu. – I to jest właśnie najpiękniejsze! – słyszę zza krat. – Nie mamy litanii próśb. W czasie adoracji przestajemy być wreszcie pępkami świata. Jest Pan. To On stoi w centrum. Adoracja jest ogromnym wyzwaniem dla współczesnego człowieka, ale ktoś, kto zakosztował czym jest, nigdy z niej nie zrezygnuje.

(... )

Wieczorem 18 sierpnia 1996 r. ks. Alejandro Pezeta kończył udzielać Komunii św. w kościele, w handlowej dzielnicy Buenos Aires, gdy nagle podeszła do niego poruszona kobieta. Ojcze – szepnęła – w tyle kościoła na świeczniku leży porzucona Hostia. Kapłan podszedł do świecznika. Sprofanowana Hostia była tak brudna, że nie mógł jej spożyć. Włożył ją do naczynia z wodą i zamknął w tabernakulum. Jakież było jego zdumienie, gdy zauważył po tygodniu, że opłatek zamienił się w krwistą substancję. Niezwłocznie zadzwonił do kard. Jorge Bergoglia, a ten zlecił wykonanie profesjonalnych fotografii. Na fotkach widać było, że Hostia zmieniła się w zakrwawione ciało i znacznie się powiększyła. Sprawę trzymano w wielkiej tajemnicy, a przemieniona Hostia leżała spokojnie w tabernakulum.

W 1999 roku kard. Bergoglio zadecydował: trzeba poddać ją naukowym badaniom. Substancję przesłano naukowcom z Nowego Jorku. By nie ułatwić im pracy, nie poinformowano ich o jej pochodzeniu. Znany nowojorski kardiolog i patolog medycyny sądowej dr Frederic Zugibe stwierdził: „To fragment mięśnia sercowego, znajdującego się w ścianie lewej komory serca, z okolicy zastawek. To mięsień odpowiedzialny za skurcze serca. Mięsień sercowy jest w stanie zapalnym, znajduje się w nim wiele białych ciałek. Wskazuje to na fakt, że serce żyło w chwili pobierania wycinka. Twierdzę, że serce żyło, gdyż białe ciałka obumierają poza żywym organizmem, potrzebują go, aby je ożywiał. Ich obecność wskazuje więc, że serce żyło w chwili pobierania próbki. Co więcej, te białe ciałka wniknęły w tkankę, co wskazuje na fakt, że to serce cierpiało – na przykład jak ktoś, kto był ciężko bity w okolicach klatki piersiowej”.

(... )

Mamy ograniczoną percepcję, nie ogarniemy Go naszymi zmysłami. To, że ślepi nie widzą, nie znaczy przecież, że słońce nie świeci! To, że nie odczuwam niczego nadzwyczajnego, klęcząc przed kawałkiem chleba, nie znaczy, że nie ma w nim Pana!

(... )

Ruch nieustającej adoracji przez ludzi świeckich to nowe zjawisko, zainicjowane przed 30 laty w USA. W 1981 r. ks. M. Traynor, jeden z kapłanów parafii w Los Angeles, zaniepokojony ogromnym wzrostem przestępczości i narkomanii w dzielnicy, postanowił spędzać godzinę tygodniowo na adoracji. Zachęcał też do tego swych parafian. Niebawem powstał łańcuch osób, które zaczęły nieustannie modlić się przed monstrancją. W ciągu roku dzielnica doznała znacznego przeobrażenia, a w ciągu kilku lat poziom przestępstw gwałtownie spadł.

(... )

Matka Teresa z Kalkuty. Ona sama powiedziała kiedyś: „Kiedy nie wiesz, jaką decyzję masz podjąć, spędź noc przed Najświętszym Sakramentem. Rano podejmiesz właściwą decyzję, chociaż nie zawsze po ludzku będzie wydawała się dobra”.

(... )

– Staliśmy się dziś kolekcjonerami wrażeń. Przychodzimy na adorację i narzekamy: nic się nie dzieje. Wieje nudą. Cisza. Można się dobrze przespać, ale nic więcej. Wielu ludzi paraliżuje ta rzeczywistość. Tymczasem Pan naprawdę przemawia w ciszy. To nie slogan. Przemawia swą obecnością – opowiada s. Rafaela. – Czasem można niemal namacalnie wyczuć Jego obecność. Człowiek czuje się otulony ciepłem, pokojem. Adoracja odziera nas z powierzchowności, chaosu, pośpiechu. Można usiąść i popatrzyć w oczy Bogu.

(... )

– Rozproszenia to rzecz jak najbardziej normalna – uspokajają klaryski. – Nie trzeba z nimi za wszelką cenę walczyć. Lepiej je zaakceptować. Powiedzieć: Panie, zobacz, jaka jestem. Rozproszenia są częścią mojego życia, pokazują mi prawdę o mnie samej.

Wyrzuty sumienia pokazują niezabliźnione rany czy osoby, którym powinnam przebaczyć. Musimy dać sobie trochę czasu, by cały ten hałas opadł, uleciał. Pan jest ponad czasem. – Mistrz nowicjatu uczył nas: jeśli masz ochotę wyjść z kaplicy, pozostań w niej jeszcze przez pięć minut – dopowiada kapucyn o. Piotr Jordan Śliwiński, założyciel Szkoły dla spowiedników.

(... )

Uspokajają mnie genialne w swej prostocie słowa mistrza benedyktyńskiego o. Johna Chapmana: „Jedyny sposób na modlitwę to modlitwa. A sposób na to, żeby modlić się dobrze, to modlić się dużo. Im mniej się modlimy, tym gorzej nam to idzie. Módl się, jak potrafisz i nie próbuj się modlić, jak nie potrafisz”.

Marcin Jakimowicz

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 05.11.2024

Ostatnio dodane