Uncategorized

Wyrzeczenia i ofiary

dodane 08:32

Objawienia przyniosły dzieciom sławę, ale i cierpienie. Nieustannie przychodzili do nich ludzie, z ciekawości lub z prośbą o modlitwę. Wyrywali tym samym dzieci z ich codziennej pracy pastuszków, niszczyli pola rodziców. One same natomiast nieustannie szukały coraz to nowych sposobów umartwień, żeby jak najwięcej móc ofiarować w intencji nawrócenia grzeszników. Często przerastało to ich dziecięce siły, ale nie ustawały w tym heroicznym zmaganiu. W upały dzieci rezygnowały z napojów, swoje jedzenie oddawały ubogim, oplatały swoje ciała pokutnymi powrozami ze sznurka, biczowały nogi wiązkami pokrzyw. A przecież wcześniej nie różniły się od swoich rówieśników...

Hiacynta

Hiacynta była najmłodszym spośród dzieci fatimskich. Urodziła się w 1910 roku. Ruchliwa, bardzo lubiła tańczyć – wystarczyło, żeby ktoś w pobliżu zaczął grać na jakimkolwiek instrumencie. Z czułością zajmowała się wypasanymi zwierzętami, brała na kolana białe baranki, a wieczorem niosła je do domu na rękach, żeby się nie męczyły. Sama charakterem przypominała bardziej upartego osiołka niż słodkiego baranka. Drażliwa, szybko obrażała sie na towarzyszy zabawy i trudno ją było przebłagać. Dopiero objawienia zmieniły dziewczynkę. Podobnie jak starsze dzieci podjęła pokutę i była mistrzynią w wyszukiwaniu nowych sposobów umartwień. Przede wszystkim porzuciła swoje radosne tańczenie. Zamiast słodkich fig i winogron jadła gorzkie żołędzie albo oliwki. Swoje jedzenie oddawała biednym, którzy wiedząc o tym, coraz częściej zaczynali zachodzić drogę trójce małych pokutników. W takie dni bez posiłków mała Hiacynta żywiła się orzeszkami pinii, korzonkami kwiatów, grzybami i owocami – tym, co można było znaleźć na polach rodziców. Nawet wody nie chciała pić – i zdarzyło się, że w portugalskim upale dzieci oddawały swoją wodę wypasanym owieczkom.

Hiacynta, najmłodsza spośród tych, którzy widzieli piekło, była przerażona jego wizją. Choć otrzymała od Maryi obietnicę, że sama będzie w niebie, to robiła, co w jej siłach, żeby jak najmniej ludzi do piekła trafiło. Spontanicznym jej odruchem na wszelkie zło, jakie widziała, stała się modlitwa w intencji grzeszącego: żeby Bóg mu wybaczył, żeby oszczędził mu piekła.

Podczas epidemii hiszpańskiej grypy Hiacynta zachorowała. Grypa przeszła w zapalenie opłucnej. Dziewczynce trzeba było usunąć dwa żebra, a operację ze względu na jej stan serca przeprowadzono bez znieczulenia. Potem musiała znosić źle gojącą się ranę i wielokrotne, bardzo bolesne zmiany opatrunków. Również te cierpienia ofiarowała w intencji nawrócenia grzeszników. Zmarła w samotności, w nocy 20 lutego 1920 roku. Za dziesięć dni miała skończyć 10 lat...

Franciszek

Franciszek Marto był dwa lata starszym bratem małej Hiacynty. W odróżnieniu od siostry był chłopcem spokojnym i cichym. W objawieniach Maryi uderzyło go najbardziej to, że wkrótce umrze. Nie bał się, ale modlił. Modlił się godzinami na różańcu, dziewczynki niejednokrotnie znajdowały go ukrytego w kościele za ołtarzem. Wizja piekła nie zrobiła na nim takiego wrażenia, jak na siostrze: bardziej skupiony był na Bogu, to Jego potęgę dostrzegł w objawieniach i Jemu oddawał cześć. Bolał go ból, jaki ludzie zadają Najświętszemu Sercu Pana Jezusa, jego modlitwa była więc modlitwą bardziej wynagradzającą niż wstawienniczą, jak u Hiacynty. Chciał pocieszyć obrażanego Boga.

Zachorował razem z siostrą w Boże Narodzenie 1918 roku. Nie przestawał modlić się na różańcu. Oddał Łucji pokrwawiony sznur pokutny, żeby nie zobaczyli go rodzice. Choroba trwała długo, stan Franciszka pogorszył się w lutym, a w kwietniu rozpoczęło się umieranie. Chłopiec nie zdążył wcześniej przyjąć Pierwszej Komunii Świętej, więc teraz mógł się wyspowiadać i po raz pierwszy przyjąć Eucharystię. Żegnając się z dziewczynkami, powiedział im tylko: „Do zobaczenia w niebie!”. Zmarł 4 kwietnia 1919 roku – nie miał jeszcze jedenastu lat.

Łucja

O Łucji, najstarszej z trojga widzących Maryję, trudno mówić jako o jednym z „dzieci fatimskich”. Ona jako jedyna nie umarła młodo – dożyła ponad dziewięćdziesięciu lat i świat zapamiętał ją jako starszą siostrę zakonną, w habicie, z dużymi okularami na twarzy.

Łucja urodziła się w 1907 roku. Naturalna, wesoła i żywiołowa doskonale dogadywała się z małą Hiacyntą. Jednocześnie jednak, jako najstarsza z trojga kuzynostwa, była najbardziej zrównoważona, dyskretna i odpowiedzialna. I zapewne właśnie dlatego to jej została powierzona misja przekazywania orędzia Maryi całemu światu i to przez długie lata.

Po śmierci Franciszka i Hiacynty Łucja czuła się opuszczona, oddzielona od tych, z którymi przeżyła największą tajemnicę swego życia. Ale pamiętała też słowa Maryi: „Pozostaniesz na ziemi przez pewien czas. Bóg chce posłużyć się tobą, abym była lepiej znana i bardziej miłowana”.

Ów „pewien czas” trwał ponad osiemdziesiąt lat. Łucja po skończeniu szkoły wstąpiła do Instytutu świętej Doroty, w którym w 1934 roku złożyła śluby wieczyste. W 1948 roku opuściła Instytut św. Doroty, aby wstąpić do Karmelu. Przez lata, przed procesem kanonicznym stwierdzającym ważność objawień, Łucja zobowiązana była do zachowania tajemnicy na ich temat oraz do ukrywania swojej tożsamości. Orędziem fatimskim zdołała zainteresować papieża Piusa XII i papieża Pawła VI, ale dopiero, gdy w Watykanie zasiadł Jan Paweł II Łucja miała powiedzieć: „To jego widzieliśmy, cierpiącego, modlącego się i poświęcającego Rosję Najświętszemu Sercu Maryi w wielkim kościele”.

Do Fatimy wracała kilkakrotnie, aby zidentyfikować miejsce objawień, przy okazji pielgrzymek papieskich, na uroczystość beatyfikacji Hiacynty i Franciszka. Doświadczała również objawień prywatnych. Pod koniec życia cierpiała na bóle reumatyczne i mogła się poruszać tylko na wózku.

„Do zobaczenia w niebie” – mówił kiedyś umierający Franciszek. Spotkali się wszyscy 13 lutego 2005 roku, w Wielki Czwartek: tańcząca Hiacynta, rozmodlony Franciszek i rozważna Łucja.

Żołędzie zamiast winogron

- "jeśli się nie staniecie jako dzieci"... nie umiem tak, jak te dzieci... za mało we mnie wiary, że to ma sens i te ofiary mogą coś zmienić, nadziei, że Bóg wykorzysta nawet najdrobniejsze, najbardziej dziecinne wyrzeczenia, i miłości do tych, którzy są daleko od Boga...

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024

Ostatnio dodane