Uncategorized

O ascezie, napięciu, odpoczynku i paru innych sprawach :)

dodane 09:14

Bardzo lubię słowo "wyrzeczenie", podoba mi się jego etymologia. Od "wyrzekać się" dojść można do "wyrzec słowo", "wyrzekać siebie", czyli "wypowiedzieć siebie". Wyrzekając się czegoś - wypowiadam siebie. Bliski jest mi przykład zaczerpnięty z greckiej koncepcji ascezy - chrześcijaństwo wiele z niej zapożyczyło - odwołujący się do symbolu rzeźbienia figury w marmurowej bryle. Pani i ja, każdy człowiek, jest jak duża bryła pięknego i drogocennego marmuru. Każdy z nas musi z tej bryły wyrzeźbić swoją postać. Wiele fragmentów marmuru musi odpaść. Czasem ludzie nie mogą pogodzić się z tą stratą - rzeczywiście bywa, że chodzi o piękny, duży kawałek marmuru i wydaje się nam, że jest on zbyt cenny, żeby go tracić. Jednak człowiek, który nie potrafi zdobyć się na wyrzeczenie, nigdy też w pełni nie wyrzeknie siebie - nigdy nie będzie miał swojego kształtu, nie będzie sobą.

(... )

Istnieje dziś wiele propozycji, co należy zrobić, żeby być sobą. Pojawia się cała masa poradników albo rzeczy, które - jak się nas przekonuje - mają sprawić, że bardziej będziemy sobą. Większość z nich proponuje dolepianie owych kawałków marmuru czy jakiegoś mniej szlachetnego budulca, a prawda jest taka, że aby wypowiedzieć siebie - trzeba się ich właśnie wyrzec, odłupać je.

(… )

To cel porządkuje środki, jego brak prowadzi do chaosu. Brak wyraźnego celu w życiu sprawia, że można je traktować jako kolekcjonowanie zdarzeń: a nuż coś się w życiu przyda

(… )

Jeżeli ktoś mówi, że miłość to tylko trud, Ogrójec, oznacza to, że coś jest nie tak i z tym człowiekiem, i z więzią, która łączy go z drugim, coś jest nie tak z jego miłością. Karnawał jednak to tylko jeden z elementów większej całości. Rzecz w tym, żeby nie ubóstwić fragmentu, nie uczynić zeń całości.

(… )

Tu nie chodzi o walkę, a o utrzymywanie napięcia, o balansowanie na linie. Chodzi o to, żeby utrzymać równowagę pomiędzy tymi dwoma biegunami. One zresztą wcale się nie wykluczają, nie walczą ze sobą, lecz są komplementarne, wspomagają się nawzajem. Walka niszczy, napięcie jest twórcze - tak jak elektryczność w kontakcie. Trzeba być pod napięciem.

Całe życie człowieka - w każdym razie wszystko, co w nim naprawdę ważne - rozgrywa się pomiędzy tymi dwoma biegunami. Wciąż doświadczamy trudu ogrodnika - i jego radości, gdy zbiera dojrzałe owoce. Dramatem człowieka jest to, że dzisiaj te bieguny się rozeszły. Taka jest sytuacja współczesnej kultury - rozbito więź pomiędzy tymi biegunami oraz ich jedność, oddzielono je od siebie i przeciwstawiono sobie. Są ludzie, którzy na przykład zadręczają się miłością, traktują ją wyłącznie jako trud i cierpienie, ale są również tacy, którzy się nią narkotyzują, szukają w niej wyłącznie karnawału. A w miłości, i w każdej innej sferze życia - chodzi o miłosne utrzymanie napięcia. Tak nazywali to Ojcowie Pustyni. Takie napięcie jest w Chrystusie - spotyka się w Nim to, co boskie, i to, co ludzkie.

(… )

W chrześcijaństwie mocno obecne jest napięcie pomiędzy posłuszeństwem a wolnością, wyrzeczeniem a radością. Moje wewnętrzne napięcia mogę unieść jedynie dzięki pomocy Ducha Świętego.

Natomiast wyrzekam się czegoś nie dlatego, żeby się męczyć i umartwiać, ale z pasji. (… ) Asceza nie jest cierpiętnictwem - to wcielona pasja.

(… )

Asceza raczej odblokowuje różne potrzeby w nas, niż je tłumi. Odsłania pewną ich hierarchię. W człowieku są różne poziomy potrzeb: poziom fizjologiczny (potrzeba jedzenia, spania, pójścia do toalety), psychiczny (potrzeba rozmowy z drugim, intymności, potrzeby intelektualne, uczuciowe, seksualne), duchowy (potrzeba modlitwy, powierzenia się Bogu, transcendencji). Jeżeli przejem się albo nie wyśpię, "zabetonuję się" na tym pierwszym poziomie - trudno może mi będzie wówczas czytać, modlić się, rzeczywiście z kimś się spotkać. Jeżeli natomiast te podstawowe potrzeby są dobrze zaspokojone, to wtedy wchodzimy w świat potrzeb głębszych - pojawia się potrzeba rozmowy, potem głębszej rozmowy, odsłonięcia się. Potem schodzimy jeszcze głębiej - aż do potrzeb duchowych. Zdarza się, że ludzie nie mają dostępu do potrzeb duchowych również dlatego, że mają źle zaspokojone potrzeby psychiczne i fizyczne.

Dobre wypełnienie poszczególnych potrzeb sprawia, że tworzy się kanał komunikacyjny - taka pusta przestrzeń, jak szyb w kopalni. Można się nią wówczas przespacerować przez cały świat naszych potrzeb - najlepiej z Chrystusem i modląc się - i zobaczyć ich stan. Do mnie należy wybór, którą z tych potrzeb zaspokajam. Jeżeli wypcham się jedzeniem, seksem, odpoczynkiem, nawet wiedzą - mogę zablokować się wobec innych potrzeb. Po pewnym czasie odkrywam i doświadczam, że źródłem wszystkich głodów jest zaniedbanie więzi z Bogiem - głód Boga, to on objawia się "bulimią" albo "anoreksją" w sferze potrzeb psychicznych i fizycznych.

Jednym z największych błędów jest wyodrębnianie ascezy z całości życia, ograniczanie jej do jednej tylko sfery. Człowiek składa się z kilku wymiarów, one nie istnieją oddzielnie, przeciwnie - bardzo od siebie zależą. Każda z tych sfer ma swoje potrzeby, różne głody domagające się zaspokojenia. Każda potrzeba ze swej natury jest ascetyczna. Wymaga ascezy, żeby odnaleźć swoją istotę i swoją pełnię. Dobrze jest, kiedy nasze spotkania z innymi są ascetyczne, czyli rozpięte pomiędzy dystansem a bliskością - wówczas istnieje szansa otwarcia na drugiego, rezygnacji z siebie. Ascetyczny znaczy po prostu normalny.

(… )

Celem ascezy nie jest wyniszczenie, a w poście nie chodzi głównie o to, że w piątek nie jem mięsa. To jest tylko symbol, który ma nam przypominać, że nasze życie jest ascetyczne - bo wybierając coś, jednocześnie z czegoś innego rezygnujemy. Ważne jest, żeby wyważyć - wszystko związane jest z kształtem, to on określa kierunek i charakter ascezy. Post jest koniecznością. Jan Kasjan - żyjący w V wieku Ojciec Pustyni - powiedział, że pościć to jeść normalnie, czyli tyle, ile potrzeba. Nie jest dobrze jeść ani za mało, ani za dużo - dobry post służy zdrowiu. Oczywiście, że istnieją takie momenty, kiedy poszcząc jemy mniej niż na co dzień, ale to również jest czymś normalnym. Jan Kasjan cytuje w swoim dziele Ojca Makarego, który powiedział: trzeba tak pościć, jakbyś chciał żyć jeszcze sto lat. Tak posiadać swoje emocje, rozum, seksualność, całego siebie, jakbyś musiał dzisiaj umrzeć.

Asceza bywa także istotnym elementem psychoterapii, dobrzy psychoterapeuci uczą ascezy w sferze psychicznej. Lekarze uczą ascezy ciała - dieta jest rodzajem ascezy. Człowiek, który je niewłaściwie, jest chory. Duchowni uczą ascezy duchowej. Ascetą jest człowiek świadomy siebie, nieuciekający przed prawdą o sobie. Asceza zaś jest drogą, stylem życia. Jej istotą jest napięcie między postem a karnawałem, pracą a odpoczynkiem, działaniem a kontemplacją. Jeżeli potrafię istnieć w tym napięciu - zachowywać post w jedzeniu, w relacji z drugim człowiekiem - wtedy umiem nie tylko oddawać się działaniu, ale także odpoczywać. Dla niektórych odpoczynek może być wyrzeczeniem.

(… )

Bóg po sześciu dniach pracy ukończył swe dzieło i odpoczął. Odpoczynek należy do całości życia - jest obowiązkiem. Człowiek, który nie potrafi mądrze odpocząć - wyrzec się pracy - nie potrafi dalej dobrze pracować. Praca powoduje zmęczenie, które oczywiście może uszlachetniać, ale praca bez odpoczynku, wystarczającej ilości snu, powoduje przemęczenie, które może naruszyć więź z Bogiem i człowiekiem. Istnieje taka stara, zabarwiona humorem świętych zasada, według której, żeby prowadzić życie duchowe, trzeba się najpierw wyspać. W chrześcijaństwie wszystko jest całością, również człowiek. Niemal wszystkim opowiada on o sobie - tym jak pracuje, odpoczywa, modli się i ubiera, jak kocha drugiego człowieka, również w wymiarze seksualnym. Jakie życie, taka seksualność. Intymność małżonków nie może być radosna i duchowa, jeżeli brak pomiędzy nimi emocjonalnej i duchowej więzi. W seksualność także wpisana jest asceza. W tej sferze życia syntetyzuje się cała trójwymiarowość człowieka. Jan Kasjan pisał, że nie uporządkuje się seksualności, dopóki wszystko inne nie zostanie uporządkowane.

(… )

Wielcy asceci mają dużo czasu. to znaczy tyle, ile trzeba. Często aż trudno pojąć, jak oni mogli tyle zdziałać, skąd brali na to czas. Weźmy Hansa Ursa von Balthasara, który był duszpasterzem akademickim, kierownikiem duchowym, prowadził rekolekcje, mnóstwo czytał, a przy tym sam pisał mądre i piękne książki, napisał ich bardzo dużo. Zasada jest prosta - jeżeli chcesz albo musisz dużo pracować, powinieneś dużo się modlić. Ludzie modlitwy byli w stanie zrobić wiele naprawdę wielkich rzeczy. Ci, którzy żyją małą ascezą, mają mało czasu. Bóg jest źródłem czasu. Kiedy odchodzimy od Boga, tracimy czas, jeśli się modlimy - mamy tyle czasu, ile nam trzeba. Asceza potrzebuje czasu, ale również czas potrzebuje ascezy. Muszę wybierać, odmawiać, nie mogę przyjmować wszystkich propozycji, chociaż każda z nich byłaby arcyciekawa.

(… )

Wybór mnie określa. Wyrzekam się - tak, to jest trud, nierzadko wielki. W różny sposób jest udziałem każdego.

(… )

Człowiek z natury swej jest ascetyczny. Całe życie jest ascetyczne, a jeżeli nie jest, zawsze następuje jakieś zaburzenie, zranienie, rozejście się ze sobą. Jeżeli chcę mieć wszystko, nie mam niczego. Wszystkiego po prostu mieć nie można.

(… )

Zasadniczą sprawą jest cel. Asceza ma służyć ukształtowaniu się małżeństwa jako wspólnoty czy kapłaństwa jako komunii z Chrystusem. Rezygnujemy z czegoś, ponieważ ta rezygnacja służy naszemu małżeństwu, mojemu kapłaństwu, jeżeli jest na odwrót, asceza jest chora, niszczy. (… ) Ascetą jest się po coś, a nie dla samego bycia nim.

Zła asceza wiąże się często z błędną koncepcją chrześcijaństwa i niewłaściwym obrazem Boga, ale brać się może również z różnych problemów natury psychologicznej - lęku przed koniecznością dokonywania wyborów czy przed odpowiedzialnością. Tymczasem postawa ascetyczna wymaga ode mnie dużej niezależności i samodzielności.

(… )

Człowiek jest tak zbudowany, że sam sobie nie wystarczy. Mój kształt musi się realizować we wspólnocie. Nasze oczy nie widzą swojej twarzy, potrzebujemy innego, żeby ją zobaczyć. Swoją doskonałość trzeba odkrywać we wspólnocie - z Bogiem i drugim człowiekiem. Rzecz w tym, żeby nie popaść w iluzje, nie obrać fałszywej drogi. Wspólnota, drugi człowiek chronią mnie przed tym.

(… )

Tu rzeczywiście jest wielkie napięcie. Nie oznacza to jednak, że muszę być niewolnikiem wspólnoty. Jeżeli mam wyraźny kształt - wspólnota mnie nie wchłonie.

(… )

Dążenie do doskonałości jest czymś naturalnym i dobrym wówczas, kiedy oznacza pragnienie stawania się lepszym od samego siebie. (… ) Jeżeli wierzę, że przyjdzie taki moment, że nie będę miał grzechu, że nie będą pojawiały się we mnie żadne uczucia typu: zniecierpliwienie, zazdrość, złość - to jest iluzja. Wiem, że tak nigdy nie będzie, a jednak staram się o to. (… ) Tylko wtedy mogę być lepszym, kiedy więcej kocham i nie tracę energii na udowadnianie samemu sobie i innym, że jestem nieomylny. Trzeba mieć dojrzałą koncepcję swojej doskonałości - rozeznać, czy to, co chcę osiągnąć, jest realne.

(… )

Kim jestem? Cechą ludzkiej kondycji jest to, że popełniamy błędy. Oczywiście można się zatrzymać na błędzie, tak bać się pomyłki, że rezygnować z przyjaźni, miłości, z odsłonięcia się przed drugim. Wcale jednak nie wiem, czy byłbym lepszy bez popełniania błędów, bez słabości. Jak wielu pięknych i ważnych doświadczeń bylibyśmy wówczas pozbawieni. Jeżeli Pani się potknie, ja podbiegnę, żeby Panią podtrzymać. Pani niedoskonałość może dać drugiemu szansę bycia lepszym, a niekiedy szansę czegoś jeszcze większego. (… ) Najwięcej doświadczamy tam, gdzie jesteśmy najsłabsi, tam się najgłębiej spotykamy, jesteśmy wtedy najbardziej ludzcy. Chrystus najwięcej dokonał na krzyżu, a przecież w oczach Jemu współczesnych była to największa klęska.

(… )

Wspomniany już Jan Kasjan wybrał się kiedyś ze swoim współbratem do jakiegoś klasztoru z wizytą i zastał tam stół suto zastawiony różnymi przysmakami. Zdziwiła go ta obfitość, zauważywszy to współbracia wyjaśnili mu: myśmy rok pościli, żeby w ten sposób móc cię przyjąć, dlatego ten stół jest taki obfity.

Prawdziwego ascetę poznaje się po miłości - czy potrafi kochać Boga, żonę, swoich parafian, studentów. Czy potrafi się bawić, cieszyć; ale też, czy potrafi mówić "nie", również tym, których kocha. Miłość jest ascetyczna, nie ma miłości bez ascezy, ponieważ w niej zawsze jest rezygnacja. Jeżeli nie potrafię powiedzieć "nie", moje "tak" nie ma wartości.

Celem jest miłość, a nie asceza. Jeżeli nie ma miłości, to trudno mówić o ascezie. Ona jest po to, żeby stół mógł być obfity. Asceza - to otwierające zaspokojenie.

ks. Krzysztof Grzywocz

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024

Ostatnio dodane