Uncategorized
Rozmowy weekendowe
dodane 2010-05-06 14:35
Rozmowy z P.
Było ich kilka, więc i myśli jest kilka.
Nieobecność fizyczna nie zmienia zbyt wiele pomiędzy ludźmi, których łączy przyjaźń, albo tylko wzajemne zaufanie i otwartość, życzliwość i to, że się po prostu lubią. Nieobecność jednak wyostrza pewne rzeczy i im lepiej się ci ludzie znają, im są bardziej siebie „nauczeni”, tym szybciej odczytują pewne znaki, które podczas nieobecności się pojawiają (u siebie i u drugiego człowieka) i właściwie je interpretują. Ale i tak ważne jest, by zawsze o tym porozmawiać uczciwie i szczerze.
By znajomość się rozwijała i trwała, potrzeba wzajemnego zaangażowania i wysiłku. Tylko że miara tego wysiłku musi być wielkoduszna, w przeciwnym razie rodzą się nieporozumienia i pretensje, że drugi człowiek za mało się stara.
Im częściej zwalnia się mężczyznę z obowiązku aktywności i pomysłowości, tym powinno być mniejsze zdziwienie, że jest mało aktywny i pomysłowy.
Szacunek to bardzo ważna rzecz w relacjach. Nie można przyjaźnić się z kimś, kogo przestało się szanować. A im większe wymagania, tym wydaje się, że łatwiej ten szacunek utracić. Tylko że znowu wszystko jest połączone – moje zachowanie też wpływa na to, że zwalniając kogoś z wysiłku, nauczyłam go lenistwa – więc teraz nie mogę tak łatwo stracić szacunku do kogoś dlatego, że się leni.
Post i wyrzeczenie – temat rzeka w duchowości, ale i w życiu realnym, fizycznym. Dzięki tej rozmowie zaczęłam szukać odpowiedzi na wiele pytań z nimi związanych, m.in. dlaczego nie podejmujemy wyrzeczeń, mimo teoretycznej wiedzy o ich błogosławionych owocach? Jako kierunek rozważań przyjmę słowa z wczorajszej audycji w Radio eM: „Post trzeba podejmować ze względu na Boga.” - tylko wtedy jest owocny (moje rozumienie sensu tej wypowiedzi) i wypowiedzi o. Salija na temactpostu eucharystycznego i głodu Eucharystii.
Rozmowa z Z.
To, jaka naprawdę jest moja rodzina i jej poszczególni członkowie (bliżsi i dalsi), wychodzi na jaw tylko wtedy, gdy znajdzie się ktoś z niej w trudnej, ekstremalnej sytuacji. Jeśli tak nie jest, to powinnam Bogu dziękować za brak takich doświadczeń i nie patrzeć z jakimkolwiek poczuciem wyższości na drugiego człowieka i jego doświadczenia, nawet, gdy nie wszystko rozumiem, czy jest we mnie jakakolwiek niezgoda na coś. Mój brak rozumienia i niezgoda to efekt dobrobytu i błogostanu mojej rodziny, a nie objaw jakiejkolwiek mojej mądrości, czy natchnienia Ducha Świętego.
Rozmowa z B.
Zbieramy owoce tego, co zasialiśmy i dobrze jest, by widząc postępowanie człowieka, który nas rani, dostrzec swój udział w tym ranieniu. Często bowiem nawet nieświadomie wychowujemy drugiego człowieka do takiego, a nie innego zachowania. A im mniej refleksyjny to człowiek, im mniej mu na nas zależy, tym trudniej niewłaściwość (subiektywne pojęcie osoby, która to zachowanie odbiera, a nie osoby, która się tak zachowuje) danego postępowania dostrzec i zmienić.
Im mniej słów, wyjaśniających i tłumaczących to, co robimy i dlaczego tak, a nie inaczej – po prostu im mniej komunikacji, tym łatwiej o nieporozumienia, o nieobecność, o odrzucenie – z obu stron.
Rozmowa z C. i p.W.
Jak trudno dostrzec u siebie to, co się gani u innych. Jak trudno zaakceptować u kogoś coś tylko dlatego, że samemu się nie doświadczało pewnych braków i wynikających z nich potrzeb. Jeśli miało się podobne doświadczenia, to wówczas łatwiej jest zrozumieć (zaakceptować?) drugiego człowieka. Przyjąć, że ma prawo do takich, a nie innych zachowań. I odwrotnie - łatwo wtedy to wytłumaczyć, choć nie zawsze jest to dobre.
Jak bardzo kobiety boją się, że ich nieobecność w domu pokaże wszystkim (im również), że nie są niezbędne i niezastąpione, a rodzina daje sobie świetnie radę bez ich fizycznej obecności. Jak trudno jest oderwać się od myślenia o sobie w kategorii potrzebności fizycznej, by dostrzec tę ważniejszą – duchową, osobową.
Jak trudno jest kobietom zaakceptować inność innej kobiety, inność jej postępowania, oczekiwań, zachowań, potrzeb, uczuć. Czyżby wynikało to z niepewności co do swojego życia i postępowania, swoich uczuć i potrzeb? Nie wiem, ale wydaje mi się to bardzo prawdopodobne. Też muszę to przemyśleć.
Jednym słowem - weekend był tak bardzo obfity, że teraz zagospodarowanie tej obfitości wymagać będzie ode mnie pracy i większej dyscypliny. Coś, co elki lubią najbardziej ;>