Uncategorized

Pycha a duma

dodane 08:23

Zaglądam do Sumy teologii świętego Tomasza (II-II, q. 162, a. 6), co zwykle czynię, gdy szukam wyjaśnień lub inspiracji teologicznych. Akwinata zaczyna od ważnego rozróżnienia, a mianowicie, że w grzechu – jak w każdym nieomal akcie ludzkim – są dwie dynamiki, dwa pędy, którym poddany jest człowiek, a mianowicie zwrot ku czemuś, pójście za jakąś wartością lub dobrem (w przypadku grzechu wartość ta jest oczywiście negatywna, a dobro fałszywe lub fałszywie pojmowane) oraz odwrócenie się od innej wartości i dobra, tym razem prawdziwego. W przypadku pychy tym, co wybieramy, za czym podążamy, jest poczucie wyższości, ta mile łechtająca nas świadomość, że w czymś jesteśmy najlepsi, że jesteśmy na szczycie. Nawet jeżeli uczucia te nie są zbyt szlachetne, a nadymanie się z dumy i prężenie muskułów może być niesmaczne lub groteskowe, to jednak nie są to rzeczy tak paskudne jak nienawiść, zabójstwo, kłamstwo, oszustwo, zazdrość i tym podobne. Można by więc śmiało twierdzić, że pycha nie jest wcale najcięższym i najsmutniejszym z grzechów. Rzecz wygląda zupełnie inaczej, jeśli spojrzymy w stronę tego, co odrzucamy, od czego się odwracamy, gdyż znajdują się tam: pokora, solidarność, miłość braterska, a wreszcie często sama prawda. Pycha jest odrzuceniem właściwych proporcji, jest sprzeciwem wobec obiektywnej rzeczywistości, nadużywaniem dla własnej chwały dóbr, jakie dano nam dla dobra innych lub dla chwały Boga. Święty Tomasz cytuje zdanie przypisywane Boecjuszowi: „Popełniając jakikolwiek grzech, człowiek ucieka przed Bogiem. Ulegając pysze, nie ucieka, lecz sprzeciwia się Bogu i otwarcie stawia Mu opór”. W przypadku pychy nie jesteśmy więc jedynie słabymi istotami, które uganiają się za takim czy innym mirażem, czy ulegają słabościom nieukształtowanego charakteru, lecz stajemy się mniej lub bardziej świadomymi buntownikami wobec dobra i prawdy. Buntownikami żałosnymi, bo przecież to o nasze dobro chodzi i o prawdę o nas samych. Buntownikami niebezpiecznymi, bo raz odwróciwszy się od prawdy, raz zagubiwszy proporcje, otwieramy się na wszelkie okropne możliwości, rzucamy się w przepaście bez dna. Pycha jest więc nie tylko niebezpieczna dla naszego zbawienia, ale też jak filigran rozsnuwa się w każdym złu i w każdym grzechu, bo każdy grzech jest – czasami nieświadomym – odrzuceniem prawdy i zaciemnieniem rzeczywistości.

(... ) On się nam objawia jako kochający Stworzyciel i Ojciec i jako takiego rzeczywiście jesteśmy zdolni Go rozpoznać. W przeciwnym wypadku zaprzeczamy rzeczywistości i odrzucamy prawdę. Pycha nie czyni z nas nowych Prometeuszy, ale raczej cesarzy maszerujących nago wśród tłumu poddanych, którym każemy podziwiać nasze nowe szaty. Pycha jest tak niebezpieczna, ponieważ jej istota leży nie tyle w buncie wobec autorytetu, ile w zaprzeczeniu prawdzie o nas samych, pozbawieniu się punktu oparcia i ostatecznym przepiłowaniu gałęzi, która dawała nam bezpieczne i solidne siedzisko. Dlatego właśnie budzi tak wielką trwogę wśród duchowych mistrzów i dlatego uznaje się ją powszechnie za pierwszy i podstawowy z grzechów.

(... ) Ewangelia obiecuje nam, że jeśli zrezygnujemy z pychy, czyli uznamy, że ktoś nas stworzył i zbawił, a w konsekwencji przyjmiemy oba te dary – zarówno stworzenie, jak i zbawienie – to naszą nagrodą, lub raczej prostą konsekwencją naszej postawy, będzie nie „jakieś tam” dobro dane nam od Boga, ale zjednoczenie z Nim. Nie coś od Niego, ale On sam. Tak jak skutkiem pychy jest faktyczne zaciemnienie prawdy o nas samych i zamazanie obrazu Boga, który nosimy w sobie od zarania naszego istnienia, tak skutkiem jej odrzucenia jest rozbłyśnięcie prawdy w nas i prawdy o nas. A jest ona taka, że nie musimy stroić się w pióra, puszyć, stąpać na sztywnych nogach i patrzeć na świat z góry, bo jesteśmy dziećmi Bożymi. Nie w sprzeciwie wobec Boga, lecz w uznaniu Jego obecności w nas i daru, jakim nas obdarza, jest nasza moc, siła i nasza duma. Duma, nie pycha. Pysznią się ludzie zastraszeni i niepewni, pysznią się niewolnicy udający panów. Pysznią się indyki! Synowie nie muszą niczego przykrywać pychą, wystarczy im duma i pokój serca płynące ze świadomości usynowienia. Czy chcę być indykiem na podwórku mojego własnego Ojca? To byłby jakiś nonsens.

(... ) Pył gadający z Bogiem to ilustracja poczucia własnej małości wobec ogromu Stwórcy, ale małości nieupokarzającej, tylko faktycznej i obiektywnej. Łączy się z nią poczucie godności umożliwiającej rozmowę skończonego z Nieskończonym, słabego z Wszechmocnym, godności, która nie jest ochłapem rzuconym na otarcie łez, lecz darem danym z miłości. Pokorna małość i niebotyczna godność – oto prawda o człowieku. Ilekroć czynem bądź myślą zaprzeczamy tej podstawowej prawdzie, grzeszymy pychą.

 Paweł Krupa OP

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 25.11.2024

Ostatnio dodane