Uncategorized

Prawda o Bogu i o człowieku

dodane 09:03

Prawda o sobie samym to nie wszystko. Równie mocno jak do własnego wizerunku (czyli tego, jak nas widzi otoczenie, a szczególnie widzieli w dzieciństwie rodzice, a co przyjęliśmy za własne widzenie siebie) przywiązani jesteśmy np. do „zaszczepionego” w nas obrazu Boga. (… )

Przy takich rozważaniach łatwiej jest przyjąć przesłanie Jezusa: „Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem” (Łk 14,26). Można rozumieć je tak, że aby zostać Jego uczniem, niezbędne jest odrzucenie „wszczepionych” w nas fałszywych obrazów Boga i samego siebie. To warunek konieczny do rozpoczęcia poszukiwania prawdy, którą poznawać będziemy stopniowo i – najprawdopodobniej – aż do końca życia, ale na szczęście nie sami: „Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz jeszcze znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy” (J 16,13). (… )

Wspomniane już odrzucenie fałszywych przekonań o sobie czy fałszywych obrazów Boga sprawia, że zaczynamy zupełnie inaczej postrzegać otaczającą nas rzeczywistość i własną w niej rolę. Owo nowe spojrzenie to rzeczywiste wyzwolenie, takie „nowe rozdanie kart”.

 Oczywiście nie przyjdzie nam ono łatwo, choćby ze względu na sfery tabu istniejące zarówno w rodzinach, w Kościele, jak i w poszczególnych instytucjach, a do pewnego stopnia także w całych społeczeństwach. Bardziej niebezpieczne jest jednak to, że człowiek z wielu powodów często prawdy poznawać nie chce. Tkwienie w dotychczasowym sposobie postrzegania i myślenia, kurczowe trzymanie się własnych przekonań jest po prostu wygodne. Bo poznawanie prawdy to ciągła wędrówka, życie w stanie permanentnej przemiany, nieustanne wchodzenie w nieznane wcześniej obszary, zarówno własnej psychiki i umysłu, jak i życia w ogóle. To także podejmowanie nowych wyzwań oraz przyjmowanie nowych zadań i ról…

Natomiast życie w przekonaniu, że już dobrze wiemy, jaka jest prawda, i dalej poszukiwać nie ma potrzeby, daje poczucie pewnej stabilności i bezpieczeństwa. Wydaje się, że w „bezruchu” żyje się łatwiej. Ojciec Pio mówił o tym tak: „Pan oświeca i wzywa. To ludzie nie chcą usłyszeć więcej”. (… )

Według mnie owo poszukiwanie prawdy – o sobie i swojej relacji z Bogiem – jest zasadniczym powołaniem człowieka. Jestem przekonany o tym, że im więcej prawdy o sobie zdobywa człowiek, tym lepiej rozumie innych, co korzystnie wpływa na jego relacje z otoczeniem.

„Bóg chrześcijan jest Bogiem przemiany” – mówi Ojciec Pio. Z moich obserwacji wynika, że kiedy zmieniamy sposób patrzenia, a tym samym myślenia, to niejako automatycznie przemianie ulega również nasz język oraz – jako zwieńczenie naszych wysiłków – sposób postępowania.Z kolei Stephen R. Covey – jeden z największych autorytetów w dziedzinie zarządzania – rozróżnia dwa etapy tworzenia. Pierwszy z nich to słowo – czyli tworzenie czegoś w umyśle. Dotyczy spraw materialnych, zarówno najprostszych (jak urządzenie własnego pokoju), po bardziej skomplikowane (jak budowa domu czy założenie własnej firmy) oraz niematerialnych (jak budowanie np. małżeństwa). Drugi etap to urzeczywistnienie wcześniejszego zamysłu. Słowo (myśl) ma zatem niesamowitą moc, bo bez niego nie dzieje się nic rzeczywistego – materialnego. Takie widzenie tych spraw potwierdza zresztą początek Ewangelii św. Jana.„Stwarzanie” słowem ma jeszcze inny wymiar. Tym, co i jak mówimy, kształtujemy w sensie dosłownym nasze relacje z otoczeniem. Słowem można bowiem zarówno wspierać innych na różne sposoby, ale też wyrządzić zło, wręcz „zabijać, tak jak nożem”, o czym śpiewał Czesław Niemen. (… )

O odpowiedzialności za wypowiadane słowa mówię z przekonaniem, gdyż sam językiem wyrządziłem sporo szkód. Po wielu latach dowiaduję się, jak głęboko w kogoś zapadły „dołujące” stwierdzenia, aż stały się one bolesnymi ranami w duszy, które wymagają długiego, troskliwego leczenia. Bardzo dosadnie ujął to w wierszu pt. „Z emsta słów” poeta Jan Rybowicz:Twoje słowa, głupcze,

będą Cię kiedyś sądzić.(…)

Twoje słowa, głupcze skażą cię

na wieczną śmierć. (…)

Twoje słowa, które teraz

bezrozumnie wydmuchujesz.

Słowa lekkie jak bańki mydlane.

One kiedyś nabiorą wagi, urosną,

nabiorą siły i wtedy wbiją

nieoczekiwanie swój ostry nóż w twoje plecy.

Grzechy języka to nie tylko kłamstwo, ale także nadmierny krytycyzm, sianie zwątpienia w możliwość pozytywnych zmian w życiu, odbieranie nadziei. Nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że jeśli chcemy nad naszym językiem zapanować, by działać nim dobre rzeczy, musimy zacząć od pracy nad zmianą naszych przekonań – obrazów siebie, a w szczególności Boga – o czym tak mówi św. Paweł: „Przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża” (Rz.12,2).

Kłamstwo ma krótkie nogi

Antoni Skowroński

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 25.11.2024

Ostatnio dodane