małżeństwo

Małżeństwo w Kanie

dodane 12:07

W czasie narzeczeństwa młodzi ludzie żyją w radości, ale z czasem to ludzkie uczucie wygasa (... ) Zamiast wina pozostają tylko stągwie pełne wody, zmęczenie, zgorzknienie i rozczarowanie, a małżonkowie zaczynają szukać wina poza domem. W takiej sytuacji trzeba koniecznie zaprosić do siebie Pana Jezusa.

Abp Józef Michalik (17.01.2010r., Poznań, kościół św. Jana Jerozolimskiego za Murami, Msza św. transmitowana przez TV Polonia)

Mówiąc o znaczeniu słowa „kryzys”, dr Pulikowski podkreślił, że wszystkie małżeństwa przechodzą trudności. Są one jednak potrzebne do dalszego wzrostu. Należy na nie patrzeć spokojnie, a nawet ich oczekiwać. – Dobrze przeżyte trudności cementują. W dużej mierze wszystko zależy od tego, jacy ludzie się pobierają. Chodzi o zakorzenienie w pewnych wartościach. Nie mam na myśli tylko Pana Boga, ale takie pojęcia jak honor czy ojczyzna – opowiadał.

Znawca problematyki małżeńskiej i rodzinnej mówił o źródłach trudności w małżeństwie. Zwrócił uwagę na komunikację, która jest podstawowym celem w budowaniu komunii między małżonkami. Także na sferę seksualności, która, jak uważa, jest precyzyjnie „zadbana przez siły zła”. – Tutaj nawet najbardziej porządni małżonkowie się gubią. Dzisiaj należy „wyresetować” całą wiedzę, jaką mamy o seksualności ze świata i w małżeństwie zacząć tej sfery uczyć się od siebie – dodał.

Na pytanie, w jaki sposób należy zapobiegać kryzysom, dr Jacek Pulikowski odwołał się do słów Matki Teresy z Kalkuty. – Ona mówiła, że jak każdy się zmieni, to świat będzie lepszy. To jest najtrudniejszy moment do przeskoczenia, aby nawet ten, któremu się wydaje, że wina leży po drugiej stronie, zdobył się na zmianę siebie – stwierdził.

Gość środowego spotkania powiedział, że gdy w małżeństwie nie ma Pana Boga, często zaczynają decydować wartości czysto ludzkie. – Wtedy dzieje się tragedia. W życiu nie chodzi o to, aby się zabawić, ale się zbawić. Gdyby ludzie wiedzieli naprawdę, co mogą zyskać w małżeństwie, to nikt by na takie wariactwo jak rozwód nie szedł – zakończył.

Dyskusję zorganizowali członkowie Domowego Kościoła. Marek Piątkowski, który wraz z żoną tworzy parę diecezjalną, powiedział, że wiele zależy od podejścia do samego kryzysu. A ten prędzej czy później dotyka każde małżeństwo. – Dla nas pierwszy kryzys był szansą dla wspaniałego wzrostu. Potrafiliśmy rozwiązać go w oparciu o rozmowę, a nade wszystko o Pana Boga i sakrament. Niestety zachęta do łatwego życia powoduje, że małżonkowie po prostu rezygnują z walki o przezwyciężenie trudnego czasu – podkreślił.

Grażyna Mężydło od dziewiętnastu lat należy z mężem do Domowego Kościoła. Małżeństwem są od 23 lat. Mają dwójkę dzieci. – Każdy musi się dotrzeć i to jest normalne. Kryzysy przychodzą niezależnie od wieku. Jednak jeżeli małżeństwo przynajmniej od czasu do czasu wspólnie się modli, to nie ma szans na to, by się rozpadło – dodała.

Jacek Pulikowski to przede wszystkim mąż i ojciec trójki dzieci. Poza tym dr inżynier, wykładowca na Politechnice Poznańskiej oraz wykładowca Studium Rodziny przy Wydziale Teologicznym UAM w Poznaniu. Od około trzydziestu lat jest czynnie zaangażowany w działalność duszpasterstwa rodzin. Razem z żoną Jadwigą służą swoją wiedzą i doświadczeniem wielu małżeństwom w kryzysie i przygotowują młodych do założenia rodziny, prowadzą kursy przedmałżeńskie.

Dyskusja o małżeństwie

Problem zbyt łatwego orzekania nieważności małżeństw przez kościelne sądy stanowi od dłuższego czasu przedmiot papieskiej troski, wyrażanej podczas dorocznych spotkań z Rotą Rzymską. Tak było i tym razem. Ojciec Święty przypomniał, że osoby uczestniczące z urzędu w procesie powinny kierować się poczuciem sprawiedliwości, a nie partykularnym interesem, czy źle rozumianym współczuciem. Z kolei miłość, która jest «większa od sprawiedliwości», ma przejawiać się w tworzeniu ludzkiego i chrześcijańskiego klimatu między stronami i otwarciu na prawdę, w nadziei przywrócenia pożycia małżeńskiego.

„Należy unikać odwoływania się do pseudoduszpasterskiej argumentacji, która sytuuje sprawy na płaszczyźnie czysto horyzontalnej, gdzie liczy się tylko to, co zadowala subiektywne oczekiwania: aby za wszelką cenę otrzymać stwierdzenie nieważności – powiedział Benedykt XVI. – Głównym celem jest tu bowiem przezwyciężenie przeszkód w przyjmowaniu sakramentów Pojednania i Eucharystii. Najwyższe dobro, jakim jest przystąpienie, po sakramentalnym pojednaniu, do eucharystycznej Komunii wymaga tymczasem wzięcia pod uwagę autentycznego dobra osób nierozerwalnie złączonego z prawdą ich sytuacji kanonicznej. Byłoby fałszywym dobrem, a także wielkim brakiem sprawiedliwości i miłości, szykowanie im drogi do przyjęcia sakramentów przy ryzyku pozostawania w obiektywnej sprzeczności z prawdą ich osobistej sytuacji życiowej” – mówił Papież.

Benedykt XVI jeszcze raz podkreślił, że zarówno sprawiedliwość, jak i miłość, muszą rozwijać się w stałym odniesieniu do prawdy. Przypomniał także, iż małżeństwo cieszy się przywilejem prawnym, który w przypadku wątpliwości nakazuje uważać związek za ważny, dopóki nie udowodni się czegoś przeciwnego.

29.01.2009

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 24.11.2024

Ostatnio dodane