Uncategorized

Samotność

dodane 18:57

Jak Ksiądz przeżywa swoją męskość, potrzebę bycia ojcem, samotność?

Nie powiem, by mimo wszystko celibat był największym ciężarem, z jakim borykałem się w życiu. W 38 lat od święceń jedno wiem: że kobiety mężczyźnie nikt i nic nie zastąpi, i że do takiego zastępstwa nie powinniśmy dopuszczać. Zwłaszcza gdy ta zastępcza rola miałaby przypaść Maryi czy Chrystusowi. Długo nosiłem, a właściwie po dziś dzień noszę w sobie głód, który nigdy nie będzie zaspokojony, bo nie chodzi tylko o potrzeby natury cielesnej, seksualnej i psychicznej, ale o duchowe również. Zrozumiałem to późno, bo dopiero po śmierci mojej matki, gdy patrzyłem na ojca, jak usiłuje żyć dalej ze świadomością, że żyje w pustce.

Wygląda więc na to, że dopiero zgoda na tę pustkę sprawia, że człowiek, proszę wybaczyć tę odrobinę ekshibicjonizmu, w większym stopniu przestaje się zajmować i przejmować sobą, przez co staje się bardziej uważny i gotowy na przyjęcie innych ludzi, na mocniejsze włączenie się w dziejące się wydarzenia, co znaczy, że pozwala Bogu, by przychodził do człowieka tak, jak On sam tego pragnie, a nie tak, jak my tego pragniemy czy sobie wyobrażamy.

(... )

Samotność? Mój Boże, lubię ją, daje mi ona możliwość pobycia trochę sam na sam ze sobą. Mimo, a może właśnie dlatego że wiem, co we mnie siedzi i nie chcę o tym zapomnieć, właśnie dlatego lubię siebie. Ta miłość własna, jak mniemam, pomaga mi dopatrzeć się w innych ludziach tego, czego oni sami nie widzą, nazbyt przygnębieni swoją czasami prawdziwą, czasami wydumana grzesznością. Nie lubię natomiast osamotnienia, czyli poczucia odrzucenia, niechęci i pogardy ze strony innych ludzi. Nie lubię trwać w takim stanie, gdyż wiem, że przeważnie to ja sam skazuję się na osamotnienie. Po prostu, ludzie ode mnie uciekają, bo mają mnie powyżej uszu.

Co Księdzu przeszkadza w stereotypowym obrazie duchownego? W czym czuje się Ksiądz najbardziej niezrozumiany?

Wcale nie czuję się niezrozumiany. Przeciwnie, boleję nad tym, że muszę odsyłać z kwitkiem ludzi pragnących, bym pomógł im w zrozumieniu sytuacji, w jakiej się znaleźli. Czasami jednak chciałoby się, by ci, których skrzywdziłem, nie odpychali mnie, ale zrozumieli, że człowiek to coś więcej niż jego, tegoż człowieka, myśli, słowa, uczynki i przede wszystkim zaniedbania. Rozważając od jeszcze innej strony, jakoś najtrudniej mi zrozumieć, skąd się we mnie bierze taka oto wredność: najtrudniej jest lubić tych, którzy są świadkami mojej słabości. Czyli tych, którzy widzieli, czy też uczestniczyli w czymś, czego się wstydzę.

A ponieważ najczęściej u innych nie lubi się tego, czego się nie lubi u siebie, a do czego nie chcemy się przyznać przede wszystkim przed sobą samymi, więc nie lubię lizusostwa i arogancji. Arogancji wobec tzw. niżej stojących, a lizusostwa wobec stojących wyżej. Biskup to zawsze ekscelencja, a kleryk i siostra zakrystianka – zawsze popychadło. Wiem, owa arogancja nie jest jedynie wytworem zdeprawowanej duszy, ale i kościelnych struktur, niemniej chciałoby się, by między nami, czyli w Kościele, mogło być bardziej po ludzku, a tym samym bardziej po Bożemu.

Wacław Oszajca SJ

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 05.11.2024

Ostatnio dodane