Uncategorized
O modlitwie
dodane 2010-01-08 10:43
Abraham, odwołując się do Bożej łaski i współczucia, przekonał się, że budzący grozę Bóg znikł. „Pan nieskory do gniewu, bogaty w łaskę, przebacza niegodziwość i grzech” (Lb 14,18). Bóg jest miłosierny bardziej, niż możemy sobie wyobrazić, i z radością nas wysłuchuje, gdy odwołujemy się do Jego łaski.
(... )
Mojżesz nie wygrał wszystkich sporów z Bogiem. W szczególności nie udało mu się Go przekonać, aby pozwolił mu wejść do Ziemi Obiecanej (choć także ta prośba została wysłuchana po wielu latach na Górze Przemienienia). Jednak jego przykład, podobnie jak Abrahama, dowodzi, że Bóg zachęca do argumentowania i walki i często ustępuje, zwłaszcza gdy punktem spornym jest Boże miłosierdzie. W trakcie tego sporu możemy w istocie przyjmować wartości Boga.
„Modlitwa nie jest pokonywaniem oporu Boga – pisze arcybiskup Richard Trench – lecz wykorzystaniem Jego najwyższej gotowości”.
(... )
Dwóch najbardziej płodnych proroków odpowiada na Boże wezwanie podobnie do Mojżesza. Pierwszą reakcją Izajasza jest: „Biada mi! Jestem zgubiony! Wszak jestem mężem o nieczystych wargach i mieszkam pośród ludu o nieczystych wargach” (Iz 6,5). Jeremiasz natychmiast szuka wymówki: „Przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!” (Jr 1,6) i wzbrania się przed Bożymi zadaniami przez całe swoje długie życie. Wali prosto z mostu: „Ach, Panie Boże, naprawdę zwiodłeś zupełnie ten lud i Jerozolimę, gdy mówiłeś: Będziecie mieli pokój. A tymczasem mamy miecz na gardle” (Jr 4,10).
Abraham Heschel, wybitny żydowski badacz ksiąg proroków, podkreśla ducha tego protestu. „Niezgoda na surowość Bożych dróg wyrażona w imię Jego miłości była autentyczną formą modlitwy. W istocie dawni prorocy Izraela nie mieli zwyczaju zgadzać się z surowymi sądami Boga i nie kiwali tylko głowami, mówiąc: »Niech się stanie Twoja wola«. Często rzucali Mu wyzwanie, jakby mówili: »Niech się zmieni Twoja wola«”. Heschel dodaje: „Człowiek nie powinien nigdy kapitulować, nawet przed Panem”.
(... )
Najlepiej rozumiem, czego Bóg pragnie od nas w modlitwie, na podstawie analogii do mojej relacji z ludźmi, którzy są mi najbliżsi. Myślę o moim bracie, który jako jedyny zna wstydliwe i bolesne sekrety z naszego dzieciństwa. Myślę o mojej żonie, która wie o mnie więcej niż ktokolwiek na ziemi i z którą negocjuję wszystko, począwszy od tego, co zamówić w restauracji, po to, w jakiej części Stanów Zjednoczonych mamy mieszkać. Albo o moim redaktorze, który prowadzi moją rękę na wszystkich trudnych etapach powstawania tej książki. Wobec każdego z tych ludzi, moich bliskich partnerów, postępuję w sposób przypominający sceny targów z Bogiem. Przedstawiam propozycje, ustępuję, przyjmuję ich punkt widzenia, osiągam kompromis i odchodzę zmieniony.
Podobnie jak Abraham podchodzę do Boga najpierw z lękiem i drżeniem, żeby przekonać się, że Bóg chce, abym przestał się płaszczyć i zaczął spierać. Ośmielam się – absolutnie niepotulnie – nie akceptować stanu tego świata, z całą jego niesprawiedliwością i nieuczciwością. Pociągam Boga do odpowiedzialności za Jego obietnice, za Jego charakter.
(... )
Zawsze się martwiłem, że moja wiara jest niewystarczająca. Oczekiwałem niewiele, a jeszcze mniej mnie zadowalało. Wiarę uważałem za dar, który się ma albo się go nie ma, a nie za coś, co można rozwijać dzięki ćwiczeniu, jak mięśnie. Moja postawa jednak się zmienia, zaczynam bowiem rozumieć wiarę jako formę potyczki z Bogiem. Może nie stać mnie na wiarę w cuda albo na to, by mieć wielkie marzenia, ale mogę naprawdę ćwiczyć swoją wiarę, mocując się z Bogiem w modlitwie.
(... )
Bóg nie ustępuje łatwo. Wydaje się jednak, że z radością przyjmuje upór, który nie pozwala na poddanie się, choć wynik walki został wcześniej przesądzony. Może Jakub po raz pierwszy w życiu przekonał się w tę długą noc nad brzegiem rzeki, jak zmienić walkę w miłość. „Gdym ujrzał twe oblicze, było ono obliczem jakby istoty nadziemskiej” (Rdz 33,10) – powiedział do brata. Słowa te nie byłyby możliwe, gdyby poprzedniej nocy nie spotkał się z Bogiem twarzą w twarz.
Jakub wiele rzeczy w życiu zrobił źle, a jednak stał się eponimem zarówno plemienia i narodu, jak i nas wszystkich, którzy mocujemy się z Bogiem. Wszyscy jesteśmy dziećmi Izraela, sugeruje Paweł, każdy z nas walczy z Bogiem, zwiera się z Nim w ciemności, ściga Go z pokoju do pokoju, woła: „Nie puszczę Cię”. Do nas należy błogosławieństwo, pierworództwo i królestwo.
(... )
Nasze nieopanowane wybuchy zupełnie nie zagrażają Bogu, a czasami nawet wydają się na Niego wpływać. Jak dowiodło wywichnięcie stawu biodrowego Jakuba, Bóg podczas długiej nocy na pustyni mógł skończyć pojedynek w każdej chwili. Nieuchwytna postać jednak zwleka, pozwala się trzymać równie chętnie, jak chętnie trzyma ją Jakub.
Philip Yancey