"myśli nieuczesane"
Człowiek w sidłach
dodane 2009-12-06 16:04
Dzisiaj podczas Mszy świętej pojawił mi się obraz ptaka w sidłach ptasznika (Ps 124). Ptasznik to człowiek, który łapie ptaki w sieci i potem je sprzedaje.
Tak sobie pomyślałam, że to dobra przenośnia co do naszego życia i szamotania się w nim. Gdy w coś wpadamy, gdy chcemy się z tego uwolnić, robimy wszystko, by nam się udało - jak ten ptak szamoczący się, trzepoczący skrzydłami, rzucający się na wszystkie możliwe strony. On się rzuca, my się szamocemy, a sieć coraz bardziej go/nas omotuje i jesteśmy coraz bardziej nią pokaleczeni. W trakcie tej szamotaniny przychodzą chwile spokoju, gdy zbieramy siły do dalszej walki, ale ta walka nie przynosi nam wolności. Ciągle tkwimy w sieci.
Aż pozwolimy sobie na bezruch, nieruchomość, zero ruchu i reakcji, gdy zbliży się do sieci ktoś, kto nas może uwolnić. Nikt nie zbliży się do szamocącego się ptaka w sieci – nie da się go wyplątać. Musi być bezruch - jak na krzyżu. Musi być uznanie własnej niemocy i słabości. Zero aktywności, tylko wołanie serca.
Gdy taki ptak/człowiek jest wyczerpany walką, znieruchomiały, wtedy może zostać uwolniony - ale tylko przez kogoś z zewnątrz. Sam się nie uwolni.
Ten ktoś może zerwać sieć jednym ruchem, albo delikatnie rozplątać sidła, w których tkwimy.
Ten ktoś, stojąc z boku, widzi więcej i lepiej dostrzega, co należy zrobić, by wyswobodzić więźnia.
Dlatego każdy szamoczący się z czymkolwiek człowiek powinien iść na Adorację co najmniej na 2 godziny raz w tygodniu (przez np. rok), bez odmawiania modlitw, czytania pobożnych książek i litanii – no chyba że trudno wysiedzieć w kościele. To najlepsza szkoła trwania w cichości i cierpliwości. Najlepsza nauka bycia przed i z Bogiem. Najlepszy czas, by Bóg zaczął uwalniać z sieci grzechu, zniewolenia, niewłaściwego patrzenia na siebie i na innych.
A kiedy człowiek jest w świecie i też szuka możliwości wyciszenia się, powinien przesuwać cierpliwie paciorki różańca. Nie patrzeć na brak skupienia, na „klepanie” zdrowasiek. Nie patrzeć na swoją ułomność w modlitwie, ale modlić się. Starać się o skupienie, ale też zaufać Duchowi, że On przyjdzie i do ułomnej modlitwy i ją ubogaci, uwzniośli, zaniesie Ojcu.
Zarówno Adoracja, jak i odmawianie różańca (najlepiej 4 tajemnice codziennie) uczy „znieruchomienia”, uczy oddawania pola do działania Bogu. Uczy bycia stworzeniem, a to najbardziej uwalnia.
Jak ptak jest najbardziej wolny, gdy może latać, tak człowiek jest najbardziej wolny wtedy, gdy przyjmie swoje ograniczenia, gdy je zaakceptuje. Gdy uzna, że nie jest Bogiem i zapragnie być człowiekiem – marzeniem Boga, gdy go stwarzał.
PS. A gdy skończy się ten rok adorowania okaże się, że bez tego czasu ciszy nie da się już żyć...