Uncategorized

Wolność i królowanie

dodane 10:57

Na czym polega królewskość Chrystusa?

Najpiękniej pisze o tym św. Jan, zwłaszcza w opisie męki. Chrystus wychodzi w koronie cierniowej, a Piłat mówi: „oto król wasz!”. W polskim tłumaczeniu czytamy, że Piłat zasiadł na trybunale. Tymczasem Jan używa tu takiego wyrażenia greckiego, że można tekst interpretować dwojako: albo że Piłat zasiadł na trybunale, albo że kazał Jezusowi zasiąść na trybunale... Do końca nie wiemy, kto właściwie siedzi na tronie... Być może to Piłatowa drwina: „oto jakiego macie króla!”; faktem jest jednak, że Chrystus zostaje odrzucony jako król („poza cezarem nie mamy króla”). Tak więc Jan podkreśla, że męka i śmierć Chrystusa to moment Jego królowania, które jednak nie jest łatwe do przyjęcia!

Tylko co Jan chce przez to powiedzieć?

Próbuje pokazać, na czym polega królewska godność Chrystusa. Otóż na tym, że ma On absolutną władzę nad samym sobą.

Kard. Wojtyła pisał o tym w swoim studium o Soborze Watykańskim II: królewska godność Chrystusa polega na królewskiej wolności, doświadczeniu władzy nad sobą. Kościół uczy, że otrzymujemy udział w tej godności Chrystusa poprzez chrzest. Od chrztu każdy jest kapłanem, prorokiem i królem. Łatwo jest wytłumaczyć, kim jest kapłan czy prorok – ale na czym polega doświadczanie na co dzień królewskiej godności? Papież podkreśla, że dzieje się to na obszarze naszej wolności. Chrystus umarł, aby człowiek był wolny.

(... )

Idea Chrystusa Króla miała wtedy nieco inny sens niż dzisiaj: wielu widziało w niej program uporządkowania rzeczywistości doczesnej. Dzisiaj podkreślamy, że Chrystus jest Królem, bo jest sługą. Niemniej, idea Królestwa Niebieskiego nie ma być odłożona na wieczność. Dotyczy nas tu i teraz. Bóg ma być Królem tutaj. Chce być moim Królem. Mogę uznać Jego władzę nad sobą. Chce też porządkować relacje między ludźmi i narodami. Czyni to jednak jako „Ten, kto służy”.

Czy myśląc o Chrystusie jako Królu nie przyznajemy mu świeckich atrybutów władzy?

Wszystkie pojęcia, jakimi się posługujemy, są wadliwe i ograniczone. Mówimy: „Bóg Ojciec”, nie rozumiejąc, na czym polega Jego ojcostwo. Podobnie gdy mówimy „król”. Nie mamy jednak innych pojęć. Bóg, skoro chce się nam objawić, musi się do nich zniżyć – zredukować, wyniszczyć (doświadczyć kenozy – jak pisze św. Paweł). Ostatecznie staje się więc Człowiekiem, czyniąc nasze słowa, świat wartości, postawy życiowe – „językiem” wyrażającym prawdę o tym, co boskie.

(... )

Na czym polega królowanie Chrystusa w człowieku?

Na tym, że moja relacja z Nim jest porządkująca – układa mnie wewnętrznie, porządkuje mój system wartości, kształtuje we mnie model człowieczeństwa. Sobór mówi w Konstytucji „Gaudium et spes”, że Chrystus objawia człowiekowi najgłębsze pokłady jego ludzkiego powołania. A człowiek – jak mówił Jan Paweł II – może zrozumieć siebie tylko w Chrystusie. On jest niedoścignionym wzorem spełnionego człowieczeństwa.

Człowiek jest niekonsekwentny: mając Chrystusa za Króla, dalej grzeszy.

Św. Paweł pisze w Liście do Rzymian: „gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło”. Katechizm używa obrazowego sformułowania, mówiąc o „zarzewiu” grzechu w człowieku. Człowiek jest skłonny do zła, doświadcza też wobec niego swojej słabości – są grzechy, które nas wciągają i paraliżują. Tracimy poczucie wolności zniewoleni konsekwencjami swoich kolejnych błędnych decyzji – jak Dawid, który kolejno brnie od lenistwa do cudzołóstwa, potem do kłamstwa i wreszcie do zabójstwa. Z każdym kolejnym grzechem osuwa się coraz bardziej i coraz trudniej mu się wycofać; ma coraz mniejszą swobodę działania. Grzech ma strukturę mafijną.

Mówimy o człowieku, który doświadcza w sobie panowania Chrystusa. Jak ma się do tego koncepcja Jezusa-przyjaciela?

To jest panowanie w miłości. Św. Augustyn mówi do Jezusa: „możesz nazywać mnie swoim przyjacielem, ja wiem, że jesteś moim Panem”. Zaproszenie Jezusa do przyjaźni nie może znieść w nas tego, co nazywamy bojaźnią bożą. Poza tym nie da się sprowadzić rzeczywistości spotkania człowieka z Bogiem do jednego obrazu. Chrystusa można przedstawić jako Króla lub jako umierającego na Krzyżu Człowieka, albo jako króla-zwycięzcę na krzyżu. Wiele zależy od sytuacji, w której człowiek się znajduje. Do jakiego Chrystusa jest bliżej cierpiącemu? Do tego, który jest królem nad całą rzeczywistością, który okaże sprawiedliwość i ukarze tych, którzy go dręczą? A może do tego, który odpowiada na moje cierpienie tym, że sam jest cierpiący?

Zachęta do człowieka, by wybrał Chrystusa na Pana, a więc i Króla, w Kościele przybrała formę kerygmatu – okrzyku. Dlaczego?

Kerygmat to sedno Ewangelii! Kerygmat zderza najpierw człowieka z prawdą o grzechu. Mówi każdemu z nas: „Zabiłeś Boga! Tym samym zabiłeś samego siebie – gdyż Bóg jest źródłem życia! Bóg jednak powstał z martwych w Jezusie Chrystusie i swoim życiem dzieli się z Tobą na nowo! Odrzuć grzech i wybierz Chrystusa jako swojego osobistego Pana i Zbawiciela!”.

Konfrontacja z kerygmatem jest momentem rozstrzygającym w wierze. Nie chodzi w niej bowiem o przyjęcie tego, że Bóg istnieje, ale tego, że się objawił w Jezusie Chrystusie. Wybór Jezusa jako Pana musi rozegrać się w wolności. Kiedyś po raz pierwszy, a potem wielokrotnie – weryfikowany, ponawiany... W przeciwieństwie do grzechu, doświadczenie bliskości Chrystusa nie jest krępujące. W tym spotkaniu człowiek w każdej chwili może odejść.

Człowiek wewnętrznie uporządkowany dzięki relacji z Chrystusem, Królem jego osobistego życia, będzie przekształcał rzeczywistość, tworzył nowy porządek społeczny, kulturę. Przez niego Chrystus zapanuje w świecie. Objawi się jako Król świata.

Ks. Grzegorz Ryś

Król wolności

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 05.11.2024

Ostatnio dodane