Uncategorized
Chrześcijanin w świecie
dodane 2009-10-12 13:24
Ale zwróćmy uwagę na co innego: laicyzacja jest faktem, który dotyka także Kościoła i duchowieństwa, wszystkich chrześcijan. Głównym skutkiem laicyzacji jest to, że mówienie o wieczności, o przyjściu Pana jest wyrzucone na margines. Jesteśmy skoncentrowani na tym czasie, na czynieniu lepszym życia ekonomicznego, społecznego itp. To, że mówimy za mało o wieczności, jest jednym z punktów mojego przepowiadania. Musimy pomóc ludziom zrozumieć to życie jako pielgrzymkę. Chrześcijanin nie może żyć naprawdę bez perspektywy wieczności.
Ojciec powiedział kiedyś , że błędem jest wykorzystywanie prawa państwowego do obrony wartości chrześcijańskich. Czy skupienie się na wieczności wyklucza zaangażowanie w świecie?
– Powiedziałem, że w pierwszych wiekach chrześcijaństwa wyznawcy Chrystusa nie mogli zmienić prawa, bo nie mieli głosu. Ale przez swój sposób życia wpłynęli stopniowo na zmianę prawa państwowego. A dzisiaj zachowujemy się odwrotnie: próbujemy zmienić obyczaje przez zmianę prawa państwowego.
Bo dzisiaj chrześcijanie mają większy wpływ na życie publiczne niż w pierwszych wiekach. Jeśli więc nie próbujemy zmieniać prawa, to chyba dezerterujemy z przestrzeni publicznej.
– Oczywiście chrześcijanie muszą starać się, by ich głos był słyszany w społeczeństwie, ale nie można opierać się tylko na tym. Myślimy, że jeśli zmienimy prawo aborcyjne, sprawa będzie załatwiona. Jeśli społeczeństwo idzie w jakimś kierunku, nie ma prawa, które byłoby w stanie je powstrzymać.
Prawo również pełni rolę wychowawczą.
– Ale nie zastąpi ono pracy u podstaw: musimy wpływać na życie przez nauczanie i służbę. Pierwsi chrześcijanie budowali silne chrześcijańskie rodziny. Apologeci, tacy jak Justyn czy Tertulian, mogli powiedzieć władzom: spójrzcie, bez zdrowej rodziny państwo rozpadnie się.
W swojej ostatniej książce Vittorio Possenti mówi, że kończy się era laicyzacji i stoimy ponownie na progu ery, która będzie bardziej religijna. Podziela Ojciec ten optymizm?
– Byłbym ostrożny z mówieniem o tym, bo od wielu dziesięcioleci takie tezy ciągle się powtarzają i ciągle oznaczają coś innego. Owszem, wielu ludzi wykazuje się wrażliwością na sferę religijną, ale kultura dominująca idzie w całkowicie innym kierunku. Poza tym to, co ludzie uważają za religię, często jest czymś bardzo luźnym. Taką luźną duchowość proponuje np. New Age. To jest niebezpieczne. Może nawet bardziej niebezpieczne niż brak jakiejkolwiek duchowości. Brak duchowości może doprowadzić człowieka do przyjęcia Chrystusa. Duchowość New Age czyni Jezusa bezużytecznym, bo tutaj człowiek nie potrzebuje Zbawiciela. Człowiek może znaleźć zbawienie w sobie samym. Taka duchowość chce zastąpić Chrystusa. Czasami w domach dla księży emerytów akceptujemy ten rodzaj duchowości.
To znaczy?
– Więcej tam psychoterapii niż Jezusa Chrystusa. Psychologia stała się głównym narzędziem, a Jezusa odstawiono na peryferie.
Co Duch mówi do Kościoła w Roku Kapłańskim?
– Wróćcie do Jezusa! Trzeba przywrócić Chrystusa do centrum kapłańskiego życia, przepowiadania, modlitwy. Wszystkiego.
o. Raniero Cantalamessa OFMCap