Ogólne
Jezus żyje!
dodane 2011-04-28 11:48
Alleluja, Jezus żyje! Przed Jezusem się nie skryjesz! - tak brzmi jedno z haseł ewangelizacyjnych. Ale najtrudniej jest wykrzyczeć, że Bóg powstał z martwych, gdy wokół siebie widzę pustkę i ciemność...
"Nie takiego bowiem mamy arcykapłana,
który by nie mógł współczuć naszym słabościom,
lecz doświadczonego we wszystkim
na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu
Hbr, 4.15
Dziecko moje drogie! Może wyobrażasz sobie Jezusa jako kogoś, kto nosi aureolę i siedzi sobie w niebie otoczony przez paczkę aniołów? To prawda, że On teraz mieszka w niebie, ale nie zapominaj, że kiedy mieszkał w Izraelu, był prawdziwym człowiekiem- takim samym jak TY.
Doświadczał wielu tych samych rzeczy co ty. Czuł tak samo jak ty. Śmiał się i płakał. Tęsknił za domem. Bywał głodny, zdenerwowany, samotny zmęczony. Doświadczał krzywd i rozczarowań. Był szczęśliwy i podekscytowany; cieszył się, walczył, miewał kłopoty, był kuszony
On pragnie, byś zawsze pamiętał, że przeszedł przed tobą przez wszystko to, przez co ty teraz przechodzisz. Jezus Cię rozumie.
Twój Miłujący Ojciec Bóg
Czy istnieje na świecie, choćby jedna osoba, która nie chciałaby nigdy otrzymać listu od Boga?! Kiedy trafiłam na przytoczony powyżej tekst, pomyślałam: "głupie gadanie". Chwyty ewangelizacyjne :) Ale potem zaczęła się rodzić w sercu jakaś myśl, aby te słowa potraktować poważnie i zacząć modlić się nimi. Poprzez ich pryzmat spróbowałam popatrzeć w stronę Syna Bożego i zobaczyć w Nim właśnie TEGO - ukochanego po wszystko, który mnie słucha i rozumie, który patrzy na mnie dniami i nocami, a gdy przyjdę - z radości tuli do Serca. Usiadłam w kaplicy i zaczęłam w kółko powtarzać cytat biblijny z Listu do Hebrajczyków.
W sercu powoli rodził się obraz Jezusa - człowieka, który dla mnie przyjął wyniszczenie związane nieodłącznie z ludzką naturą.
Jezus, który płakał nad śmiercią swego przybranego ojca i opiekuna, Józefa, rozumie mój ból związany z nagłą i niespodziewaną śmiercią dziadka. Umie mi współczuć, gdyż sam żegnał bliską osobę odchodzącą do lepszego życia.
Jezus, który cierpiał głód, pragnienie i skarżył się, że nie ma, gdzie głowy położyć, umie wczuć się w moją trudną sytuację finansową, która sprawia, że często brakuje mi środków na najbardziej podstawowe potrzeby. Zna ten ból.
Jezus, który cierpiał ból fizyczny, nosił na ciele okrutne rany i miał pogruchotane kości, a na krzyżu zmarł przez uduszenie, jest blisko mnie, gdy przeżywam cierpienie. Ostatnio miałam silny atak wyrostka robaczkowego, a ból sprawiał, że "chodziłam po ścianach". Jezus - mąż boleści, oswojony z męką ciała - był przy mnie namacalnie tego dnia, kiedy zwijałam się z bólu. Nie stał gdzieś w odległości albo ponad mną, ale jako współczujący i przynoszący ulgę.
Jezus, który był policzkowany, wyśmiewany, opluwany i wyszydzony, poznał koszmar, jaki potrafi sprawić człowiek drugiemu człowiekowi. Staję przed Nim jako osoba poniżona w towarzystwie, mając pełną świadomość, że On doskonale rozumie, co przeżywam. On sam był tym "przed kim się twarze zakrywa", odrzuconym przez ludzi i wzgardzonym tak, że mieliśmy Go za nic. Jezus zna wszystkie rozterki udręczonego serca i rozlewa na mnie Swoją Miłość, która pokrywa smutek, żal i gniew.
Jezus, który chodził po ziemi palestyńskiej, znał chłód wieczora i skwar południa. Odczuwał zmęczenie i niewygodę. Może z całkowitą szczerością powiedzieć, że nas rozumie, gdy podejmujemy trudy związane z wykonywaniem codziennych obowiązków.
On jeden potrafi ugasić samotność ludzkiego serca, bo Jezus także był samotny i pozbawiony bliskich, życzliwych Mu osób. Gdy w nocy pojmania krwawił ze strachu i mdlał na myśl o Swej męce, uczniowie smacznie spali. Zostawili Go samego, nie mogąc czuwać z Panem ani jednej godziny. Teraz także On przebywa niejednokrotnie samotny w tabernakulach świata, gdyż stał się "więźniem Swej miłości".
Nieobce mu zwątpienie, niepewność, strach i lęk, gdy zadawał Ojcu pytanie: "Czy może mnie ominąć ten kielich goryczy?". Niestraszne Mu pokusy szatańskie, które subtelnie przychodzą w czas największej bezradności - życiowej pustyni. Wie, co czujesz, gdy przeżywasz słuszny gniew - On sam wygonił kupców ze świątyni z biczem w ręku. Zna smak radości, szczęścia i tańca - sam ucztował i bawił się na weselu w Kanie Galilejskiej. Nieobce Mu poczucie odrzucenia przez Boga - nawet Jednorodzony Syn Ojca woła: "Czemuś mnie opuścił?".
Jezus nie zna tylko grzechu, ale Jego Miłość obejmuje każdego, skruszonego człowieka. Wybielił On wszelką zmazę jawnogrzesznicy i celnika, odpuścił grzechy wielu tysiącom osób i uzdrawiał ich z władzy diabła. Miłość nie chce potępienia osoby kochanej, ale pragnie jej dobra. Jezus mnie zna i wie, czego doświadczam. Jest przy mnie ze Swoją Miłością jako Syn doświadczony we wszystkim, z wyjątkiem grzechu.