Dlaczego: blog dla bezrobotnych
dodane 2015-03-25 14:22
Od zawsze byłam mocno związana z rodzicami. Nic dziwnego, jestem przecież jedynaczką. Zawsze wieczorem przychodziła do sypialni moja mama, całowała na dobranoc, tuliła... Nawet wtedy, gdy byłam już dorosłą, dwudziestoletnią studentką. A tata? Tata stawał w drzwiach, delikatnie się uśmiechał i powtarzał co wieczór to samo: "Nie martw się niczym, córeczko. Tatuś jest przy tobie". Te słowa zawsze dodawały mi otuchy. A dzisiaj? Dzisiaj na dobranoc dostaję całusy od dwóch ślicznych nastoletnich panienek i od męża. Moi rodzice mieszkają w bloku w tym samym mieszkaniu, co przed laty. Tato nie staje już wieczorem w drzwiach sypialni, jest już stary, schorowany, zmęczony życiem. Mama zamartwia się o niego. Mam 52 lata. Od jesieni 2013 roku nie mam pracy. Ale mam wrażenie, że codziennie wieczorem przy moim łóżku staje mój niebieski Tato i powtarza: "Nie martw się, córeczko. Tatuś jest przy tobie." Jak w tym cytacie z proroka Izajasza: "Choćby Ci Pan dał chleb ucisku i wodę utrapienia, twój Nauczyciel już nie odstąpi". Mimo to mam dzisiaj jeden z wielu trudnych dni. Nie mam pracy, brakuje pieniędzy. oboje z mężem martwimy się, jak utrzymamy dom i uczące się dzieci. Choć tak wiele razy Ojciec ratował nas z finansowych opresji, wciąż się boimy. Jak mała jest nasza wiara. Zapytasz, drogi Czytelniku, może współbracie w bezrobociu: po co więc ten blog? Może jako terapia, może to, co napisane, zmieni myślenie, doda wiary, także we własne siły? Może będzie wsparciem (troszkę wiotkim!) dla kogoś tak samo zagubionego, jak ja...