Ludzie wokoło...
dodane 2018-08-01 21:58
Muzułmanie
Pisaliśmy Wam wcześniej o naszym kucharzu Iddrisu, który jest muzułmaninem, ale fakt ten nie wpływa negatywnie na działanie wspólnoty. Muszę powiedzieć, że nie stanowi on pod tym względem wyjątku. W Europie trwa teraz wojna ideologiczna między zwolennikami i przeciwnikami ”multikulti”. Pewnie wielu ludzi, którzy nie stanęli po żadnej ze stron zadaje sobie pytania “czy oni są niebezpieczni?”, “czy wpuszczając ich sprawimy, że nas zdominują?”. Niewiele mogę powiedzieć o muzułmanach z Syrii, ale trochę już wiem na temat tych z Gumo.
Oczywiście ich światopogląd jest różny od chrześcijańskiego. Mają inne zwyczaje. Religia i społeczeństwo w Islamie łączą się ściśle. Jeśli jednak dołożyć do tego typowe dla afrykanów traktowanie wioski jak rodziny, to gdy ta wioska nie jest muzułmańska to albo trzeba ją taką uczynić, albo zwyczajnie się dogadać. U nas wybrali tę drugą opcję, choć jest ich tam więcej niż chrześcijan. Wspominaliśmy już, że nie przeszkadzają im świnie chodzące swobodnie wokół. Z kolei chrześcijanie nie skarżą się, że pięć razy w ciągu dnia, w tym także ok. 6:00 nad ranem słychać bardzo głośne nawoływania do muzułmańskich modlitw z trzech meczetów na raz. Można? Można.
Ta wioska nie potrzebuje odgórnych praw o mniejszości, nie potrzebuje nawoływania do tolerancji, czy poszukiwaczy i inspektorów dyskryminacji. Oni zwyczajnie się dogadują. Ba! Żyją w przyjaźni!
Mam wrażenie, że działania europejskich ideologów wywołują tylko odwrotny efekt i chrześcijanie, muzułmanie, ateiści i żydzi na całym naszym kontynencie mogliby się sporo nauczyć od tej małej afrykańskiej wioski.
Na zakończenie Ramadanu muzułmanie mają wielkie święto. W zwyczaju jest dzielić się z sąsiadami przygotowanym jedzeniem. Siostry też otrzymały dary od muzułmańskich przyjaciół.