Transport cz. 2
dodane 2018-07-17 23:20
Rowery i motory
Zdecydowanie najczęściej widzianymi tutaj środkami komunikacji są jednośdy. O rowerach nie ma za dużo do powiedzenia. 100% to szare składaki. Nie widzieliśmy ani jednego z choćby jedną przeżutką. Cechą charakterystyczną wszystkich tutejszych rowerów jest zamontowany do tylniego koło metalowy trójkąt. Służy do stawiania roweru w różnych miejscach i jest to dużo skuteczniejsze rozwiązanie niż nasze “stopki”. Ciekawym wykorzystaniem owej ‘nóżki’ jest zamiana rower w rowerek treningowy i już nogo można ćwiczyć ja u nas.
Motory i skutery traktuje się jak jedną kategorię i kwituje mianem “motorbikes”. Jak myślicie ile można zabrać pasażerów takim pojazdem? Na własne oczy widziałem jak jechało nim czterech mężczyzn czytaj czterech, zdrowych, dorosłych mężczyzn. Pasażerki z dziećmi na plecach to oczywiście norma, więc jest potencjał nawet na sześć osób. Siostra Maggie z resztą opowiadała nam, że mistrzami w tej kategorii są mieszkańcy sąsiedniego Burkina Faso i tam sześć dorosłych osób na jednym motorze nie jest rzadkim widokiem, a widuje się i więcej. Nam też zdarzyło się, że jeden kierowca postanowił wziąć naszą dwójkę do szkoły,ale zatrzymał się również samochód i Marysia skierowała się w jego stronę. Widziałem raz motocykl ze specjalną dostawką umożliwiającą zabranie kolejnej osoby. Nie tylko z resztą ludzi się tak wozi. Kierowcy potrafią trzymać przed sobą kozę czy owcę. Przedmioty i klatkę z kurami raczej trzyma się na głowie podobnie jak to jest w ruchu pieszym. Trzeba tu też dodać, że nawet jeżdżąc z dużą prędkością Ghanijczycy niekoniecznie asekurują towar ręką. Aż się zastanawiam czy tak samo by było na paralotni. Kasków używają rzadko bo pewnie by było za gorąco.
Zapytacie być może co na to wszystko przepisy? Cóż. Przepisy są i tyle można o tym powiedzieć. Motory nie bez powodu są tu popularne. Oficjalnie trzeba mieć na nie prawo jazdy, ale poza siostrami nikt chyba się tym nie przejmuje. Tak jak z resztą innymi regułami, bo policji to tu zwyczajnie nie uświadczysz, a straż miejska nie istnieje. Podobno z resztą nawet jak ktoś miałby pechowe spotkanie z nadgorliwym stróżem prawa to można go przekonać, że na swojej gorliwości zarabia zbyt mało i wspomóc drobnym datkiem. Policji nie widzieliśmy nawet w Tamale. Byli jedynie w kilku przydrożnych punktach kontrolnych na drogach międzymiastowych, więc jak wiesz gdzie stoją możesz się nimi nie przejmować. No chyba, że jesteś... biały. Raz tacy właśnie funkcjonariusze zatrzymali nas, bo chcieli mieć białych przyjaciół. Zrobiliśmy parę zdjęć i było fajnie. O tej sytuacji napiszemy jeszcze przy innej okazji.