Wycieczka

dodane 15:32

A były żywe?

Przez kilka dni gościliśmy u nas siostrę, ktora przyjechała z Rzymu. Następnie udawała się do Burkina Faso, a stamtąd przyjeżdżała inna siostra na naukę angielskiego. Wycieczka - w piatek 14 czerwca (ten co potem dostałam gorączki) pojechaliśmy samochodem na granicę aby “wymienić na granicy siostry”. Siostra Maggi powiedziała, że tam będzie chłodniej, ale wyruszamy o 5:30. Nadzieja niższej temperatury była zachęcająca, a po nocach i tak spać nie mogę - no to jedziemy… i pojechaliśmy. Droga trwała jakieś 3h, ale za to w jakich warunkach! Drogi dość puste, ale próg zwalniający znany powszechnie jako martwy policjant nabrał nowego znaczenia. Na północy Ghany (nie wiem jak na południu) jest ich nieskończenie wiele. Niezależnie od prędkości najpierw rzuca przodem, potem tyłem, natychmiast przodem i znów tyłem. Mnie w połowie było już po prostu niedobrze, a poza tym przypomnę, że bolało mnie gardło. Na pocieszenie chłodniej to nie było, tylko prędkość samochodu powodowała, że nie zostaliśmy ugotowani na twardo.

Na granicy Piotrek chciał nagrywać żółtą jaszczurkę. Po niewielkich negocjacjach dostał pozwolenie od stojącej tam pani w ghanijskim stroju straży granicznej. Granica jest w miejscowości Paga słynnej z krokodyli. Piotrkowi zachciało się fotografować plakat promujący.

Ja zmęczona podróżą siedzę w samochodzie i widzę jak Piotrek potulnie idzie za strażnikiem, który trzyma MOJE urządzenie wielofunkcyjne zwane powrzechnie smartefonem, choć bliżej mu do komputera niż telefonu. Myślę “doigrał się, ale jak zdjęcia przepadną to gołymi rękami zabiję”. Po doświadczeniach z Ziemi Świętej wiem, że zdjęcia na granicy to niebezpieczna sprawa, przecież trzy razy mu mówiłam żeby zdjęć na granicy nie robił - osioł jeden itd. Piotrek zniknął za ścianą budynku i tak mija czas. Po 10-15 minutach idzie uśmiechnięty pajac jeden. Pytam spokojnie głosem zabójcy “masz mój telefon?”. Odpowiada “tak”. Pytam co się tak cieszy jak osioł jeden. A on na to “teraz będe miał przynajmniej o czym opowiadać!”. W tej chwili zaczynam wierzyć we wszystkie dowcipy o głupocie mężczyzn. Czuję się jednak na tyle źle, że go ignoruję. Siostry pozałatwiały sprawy imigracyjne i jedziemy zobaczyć krokodyle.

Za wejście 15 od osoby za robienie zdjęć kolejne 5 ghanijskich cedi. Popatrzyliśmy, okazało się, że opłacenie zdjęć zawiera gościa, który zmaltretowanym kurczakiem przywoła krokodyla, albo dwa. Jak nie będzie chciał wyjść to potraktuje jak kawał mięsa i wyciągnie, rzuci i ustawi coby biali turyści mogli porobić sobie zdjęć, a potem pokazać znajomym w Europie jak to siedzą na krokodylu albo trzymaja go za ogon. Jest jedna zasada. Krokodyla obchodzimy od tyłu. Konia uczą obchodzić od przodu, krokodyla od tyłu. I jak się tu nie mylić? Na chłopski rozum pewnie koń ma niebezpieczne tylnie nogi, a krokodyl paszczę - ale jak to spamiętać? Fakt krokodyl zęby ma okazałe. Zdjęcie zrobione!

Ja zmęczona tym słońcem mam dość. Wracamy do domu. Kolejne trzy godziny po wertepach. Zaczynam odczuwać obojętność na wszystko. Obiadu niewiele zjadłam, a potem powiedziałam do Piotrka: “chyba mam gorączkę…” resztę juz znacie. Dziś mija tydzień od wycieczki. Nadal mnie boli gardło i nadal mam problemy ze snem i chcę do domu...

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 24.11.2024

Kategorie