Pielgrzymka, W kręgu wiary

Piesza pielgrzymka - dzień 2.

dodane 20:20

Dłutów / Wadlew – Łękawa

Myśl dnia: Każda wielka rzecz musi kosztować i musi być trudna. Tylko rzeczy małe i liche są łatwe. [kard. Stefan Wyszyński]

Przeciągły dźwięk trąbki wdarł się między chrapiące stodoły, namioty i domy. – „Umarłego, by można obudzić” – stwierdzili najbardziej zaprzyjaźnieni ze słomą. Rytmiczne pieśni dobudziły wreszcie ociężały krok. Dzieci, rozbawione czerwienią porannego słońca, obdarzyły wszystkich powitalnymi całuskami.

- Pójdź za mną! – Trzeba to wezwanie przełożyć na język bolących nóg, niewygody i wątpliwości. Wyrywając się z codzienności, spakowaliśmy ciężar tego wezwania do plecaka błagań, by na codzienność spojrzeć oczami Boga. Zmaganie w drodze to walka o pewność wysłuchania przez Matkę. Ale jest to też hartowanie się do posłuchania tego, co mówi nam Jej Syn.

Mikrofon dostępny dla wszystkich. Wiara wędrującej rodziny wzrastać powinna we wspólnocie myśli i zmagań. Słychać tylko szorujące asfalt stopy... Po kilku godzinach powitaliśmy rozgrzany promieniami Bełchatów, gdzie czekał nas długi odpoczynek i ciepły obiad. Czas jednak szybko minął i ruszyliśmy w dalszą drogę.

Siostry z Instytutu Tysiąclecia zainicjowały cykl rozważań o kard. Wyszyńskim, który za wolność Kościoła zapłacił cierpieniem i więzieniem. Z Jasnej Góry uczynił Wieczernik Narodu. Podążamy więc jego śladami, żyjemy jego dziedzictwem.

- Ile jeszcze kilometrów? – zapytywali zostający w „ogonku” i nie wierzyli w prawdziwość odpowiedzi. – Chyba „paulińskie” [tzn. mierzone podwójnie – jak stwierdzili] – ripostowali nieco zrezygnowani.

Entuzjastyczne pożegnanie w Bełchatowie zmąciły łzy pozostałych w szpitalu trzech sióstr. Podrabiany napój spowodował zatrucie i wyrwał je z pątniczej rodziny. Jedna z nich szła po uzdrowienie z pijaństwa narzeczonego. Przyszła na nią jeszcze i ta próba. Pragnęła wejść do Kaplicy Jasnogórskiej na kolanach. – Bóg wie co robi – szeptała obolała – Wiem, że będę wysłuchana. [Napisy: „Zaopatrzenie ŁPP” oraz legitymacje gwarantowały uczciwe ceny i zabezpieczały przed zatruciem.]

Sanitariusze nie nadążali z opatrywaniem bąbli. Szkoda, że zabrakło w tym roku „Chińczyka”, który rozbrajał zmęczonych swoim humorem: - A ty noś, noś duże swoje bomble; a ty noś, noś ciężkie swe bagaże”. Pozostał tylko 10-letni „Murzynek”, który śmiejąc się od ucha do ucha chodzi po grupach z posłyszanymi nowinkami.

Nielicznych trzeba było podrzucić samochodem na miejsce noclegu. Zmęczonym „ogonkowiczom” nie pozostało nic innego, jak zadowolić się zachmurzoną pierzyną nieba.

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024