Śląsk jak baśń, czy jak regał z baśniami?
dodane 2012-04-16 17:24
Poweekendowa garść refleksji oraz Skarbnik, Jorguś i sztajger w akcji.
5 kwietnia pisałem tu o Śląsku, jako baśni. Dziś - nieco inne porównanie.
Przeczytałem wczoraj artykuł Michała Smolorza O co chodzi Ślązakom, z tygodnika „Polityka”, w którym wspomina m.in. o tabu, jakim w PRL-u była wielonarodowość i wielojęzyczność Śląska i Ślązaków. Zaraz potem zerknąłem na jedną ze stron internetowych, gdzie zamieszczono galerię zdjęć z sobotniego marszu ONR w Katowicach, którą otwiera fotografia wielkiej flagi z napisem „Polski Śląsk”.
Pewnie, że polski. Tak samo, jak niemiecki (Görlitz i okolice), czeski (kraj morawsko-śląski), a może nawet i słowacki, skoro są naukowcy, którzy uznają Ziemię Czadecką – dziś leżącą na terytorium Słowacji – za śląską...
W ostatnich miesiącach, ilekroć zaglądam do jakiejś księgarni, zerkam na regały z baśniami. Śląskie baśnie Morcinka stoją tam obok baśni Konopnickiej, dzieł Duńczyka Andersena, czy Niemców Grimmów. Jest tam też miejsce na baśnie rosyjskie, celtyckie, chińskie, indiańskie, afrykańskie i wiele, wiele innych.
Czy przypadkiem i Śląsk nie jest takim regałem, na którym obok siebie można postawić to, co w jego historii, kulturze, obyczajach i języku zawdzięcza m.in. Czechom, Niemcom, Polakom, protestantom, katolikom, żydom i - last but not least – tym, którzy uważają się po prostu za Ślązaków?
Mnie ta górnośląska mieszanka wielu kultur zawsze cieszyła. Tak jak i cieszy mnie coraz większa obecność na ulicach Katowic studentów z Chin, Indii, czy Afryki.
A co w miniony weekend ucieszyło mnie najbardziej? Chyba poniższy klip kabaretu NOŁ NEJM, w którym pojawia się górnośląski wątek baśniowy z kopalnianym Skarbnikiem, sztajgrem i Jorgusiem. Miłego oglądania :)