Dawne wpisy
Wartość
dodane 2014-01-03 15:41
Życie to walka, walka o samego siebie, o to kim chcemy być. Jeżeli codziennie rano wstajesz i myślisz chciałbym aby moje życie było inne, abym ja był inny. To tego co było już nie zmienisz ale masz przed sobą czas w którym możesz uczynić to czego pragniesz.
Świat w którym istniejemy to nie kolorowa bajka, w której zawsze wszystko kończy się dobrze. Świat to miejsce, w którym toczą się wojny, są one wszędzie i wszyscy biorą wnich udział. Ale nie wszyscy walczą.
Ile czasu może zając zbudowania arki w któej mieszczą się wszystkie zwierzęta świata zgaduję, że kilkadziesiąt lat. Bardzo mnie to zaskoczyło gdy to zrozumiałem, że ten człowiek przez te wszystkie lata znosił smiechy innych ludzi, ale nie zabrakło mu wiary ani siły, nie poddał się.
Bracia Dawida byli wojownikami silnymi i twardymi. On sam był rudym pastuchem o wątłej budowie ciała. Wstydził się go ojciec a bracia się z niego smiali. Ale miał w sobie odwagę, wiarę i nie poddał się. Został któlem narodu wybranego.
Wiele jest takich postaci w Bibli ludzi, którzy wbrew opini innym nie poddali się i osiągneli coś wspaniałego.
A Ty? wstając rano o czym myślisz? O tym, że dzisiaj znowu muszę wstać do szkoły lub pracy? Że dzisiejszy dzien wygląda tak samo jak wczorajszy? Każdy z nas ma do stoczenia walkę od nas zależy czy ją wygramy, jeżeli starasz się życ z boku z dala od trudnych decyzji bez ryzyka to ją przegrasz. Ale możesz stanąc do walki, do walki w któej zostaniesz zranony/a wiele razy i będą to bolesne zranienia. Tylko ludzie którzy w swoim życiu stoczyli takie bitwy mogą powiedzieć, że żyli prawdziwie. Ponieważ włożyli w swoje życia swój trud, ból, krew, pasje, uczucia i marzenia.
Nie jesteśmy w stanie tej bitwy uniknąc ponieważ nie unika jej zły duch on walczy z nami zawsze od naszego narodzenia po ostatnie sekundy życia,
Zostałem przyciśniety aby dodać coś z pobytu w Holandii myślę że ta historia pasuje ;)
Wspomiałem już o tym że spiewałem w chórze kościelnym. Otóż uczestnictwo w nim było dla mnie na początku trudne. Mieszkałem w domu z kolegą, który wychował się w kulturze ulicznego hip-hopu tak przynajmniej o sobie mówił. Więc gdy się dowiedział o chórze miał powód do wielu śmiechów. Przygotowywaliśmy się od spiewania z okazji pierwszej Kounii. A klega ciągle mi powtarzał, że pójdzie do Kościoła i z pierwszej ławki będzie się ze mnie śmiał na cały głos- był do tego zdolny.
Nie wiedziałem co wtedy zrobić poddać się i zrezygnować? Nie chciałem aby jeden z piękniejszych dni w życiu tych dzieci został zepsuty z powodu mojego kolegi. Czy zachować wiarę i walczyć.
Nie poddałem się, zniosłem to wszystko z pokorą i ufnością w Boży plan. Po powrocie kolega powiedział, że zwraca honor i jest pod wrażeniem.
polecam obejrzeć ;)
https://www.youtube.com/watch?v=AoJLMy1p02o
a tu coś na potwierdzenie
https://www.youtube.com/watch?v=govgsHc83aE