Między MITEM a HISTORIĄ
dodane 2018-01-20 12:48
Czy istnieje coś takiego, jak HISTORIA OBIEKTYWNA? Bardzo ciekawie wyraził się kiedyś na ten temat abp Gądecki - cytuję z pamięci: "historia obiektywna jest legendą stworzoną przez XIX-wieczny racjonalizm." Całkowicie się z taką tezą zgadzam, bo historia - w jakimkolwiek ujęciu przedstawiana - zawsze będzie stanowić czyjąś narrację. Czy to brak wiary w prawdę obiektywną? W żadnym wypadku! To wiara, że człowiek, jako istota z natury ograniczona, nigdy nie zdoła posiąść prawdy obiektywnej, a jedynie może jej na swój sposób doświadczać...
Anna Świderkówna podaje w tym kontekście przykład Aleksandra Macedońskiego, który przed I wojną światową uznawany był za wielkiego krzewiciela kultury wśród narodów barbarzyńskich, a już po II wojnie światowej zaczęto przyrównywać go do Hitlera. I znów stajemy tu przed dylematem relatywizmu. Czy cała historia miałaby stanowić przemieszanie prawdy z fałszem? Klucz do rozwikłania tego dylematu znajdziemy właśnie w odróżnieniu kłamstwa od mitu. Bo mit jest szczególnym walorem każdej narracji.
Prof. Józef Kudasiewicz tak oto ujął definicję mitu: "Mit jako forma literacka to sposób symboliczny, obrazkowy i popularny opowiadania o rzeczywistości religijnej". Zgodziłbym się z tym, rozciągając jednak tę wewnętrzną rzeczywistość poza aspekt religijny. Mamy dziś przecież równie często do czynienia z mitami narodowymi, ludowymi czy nawet familijnymi. Niektóre z nich wywołują silne emocje, bo traktowane są jako fałszowanie historii. Tymczasem to właśnie w tych mitach każda wspólnota wyraża swe tęsknoty, pragnienia czy ideały. Może więc nie powinniśmy na próbę mitologizowania historii reagować zbyt nerwowo?