czekanie
dodane 2012-07-08 11:57
opowiadanie
CZEKANIE
Wciśnięta w fotel siedziała z czekaniem na kolanach. Fotel stał na wprost dużego stojącego zegara z misternie ukształtowanymi wskazówkami. Co kwadrans napastliwie wybijał godziny.
Głaskała czekanie chcąc je obłaskawić. Było szorstkie i zimne. Chciała je ocieplić, utulić. Wkładała w to całe serce, ale na próżno. Wywalało wielkie ślepiska i szczerzyło się na nią. Kuliła się wtedy, malała, a ślepiska rosły i pełznąc wzdłuż ciała podchodziły do oczu. Gdy już były tak blisko, że nie istniał ratunek, że ocalenie było wszędzie tylko nie tu- zegar wybijał godzinę. Czekanie rezygnowało. Przywierało do jej kolan zimnym pyskiem i pozwalało jej pooddychać.
Dojrzewał w niej bunt. Cieple czerwcowe słońce ożywiało jej stopy i nie mogła już dłużej znieść tej martwoty. Chciała zrzucić z kolan czekanie i biec przed siebie. Gdziekolwiek, byle dalej od tego miejsca zaczekanego, od spokoju zegara i głuchej ściany, która waliła się co dzień na nią pozostając w swej nieugiętej pionowej pozycji.
Ale czekanie nie chciało pozostawić jej samej. Przywarło do niej całym cielskiem. Ulubiło sobie ją i miejsce w którym żyła.
Mijały godziny. Dni. Lata. Życia.
Układała cichy plan. Nie mogła znieść dłużej terroru czasu i czekania. Którejś nocy, powoli, niezauważalnie przysunęła swój fotel do zegara i przyglądała mu się z bijącym sercem.
Zbliżała się północ.
Czekanie drzemało opanowane sennymi majakami.
Zliczała ciche tikanie, które wydały jej się głośniejsze niż zwykle. Jeszcze kilka sekund.
Gdy zegar zaczął wybijać dwunastą zdecydowanym ruchem rozbiła szybkę i mocnym szarpnięciem wyrwała obie wskazówki. Myślała, że czas będzie stawiał opór, a on jak gdyby się tego spodziewał. Tylko coś zazgrzytało i zegar stanął.
Teraz nie miała już chwili do stracenia. Zacisnęła mocno dłonie, podniosła ręce jak mogła najwyżej i zamykając oczy, ostrzem wskazówek zadała decydujący cios czekaniu.
I tym razem zdziwiła się, ż poszło tak łatwo. Czekanie uśpione jej bezradnością nie spodziewało się niczego. Przyszpilone wskazówkami jęknęło tylko i zamilkło.
Ostrożnie i powoli wstała. Była oszołomiona ale lekka. Nie od razu uwierzyła w tę lekkość. Chodziła po pokoju nie wierząc własnym krokom. Ze wszystkich katów wyzierała północ. Minęło już sporo czasu, ale czas mijał nie tutaj. Tutaj była północ.
Umyła włosy, włożyła swoją najlepsza sukienkę postanowiła wyjść. Zamknęła drzwi mieszkania, w którym wciąż panowała północ i wyszła na zalaną słońcem ulicę.
- Dzień dobry- powiedziała do sąsiadki, która odprowadzała do przedszkola dziecko. Ale sąsiadka jakby jej nie zauważyła.
Pochyliła się nad dzieckiem.- Dzień dobry Marcinku. Piękny dzień dziś.
- Jaka pani śliczna! Kim pani jest?- zapytał zachwycony chłopiec.
- Z kim rozmawiasz Marcinku? Przecież tu nikogo nie ma.
- Jak to nie ma? Nie widzisz mama Wieczności?
Jesteśmy na świecie tylko we dwoje- TY i ja
Co to jest świat?
Świat to jest miejsce na postawienie stopy
na oderwanie stopy żeby się wznieść
na zostawienie śladu
na zapomnienie śladu
Świat to jest jedno życie
umieszczone w TLE tak
że TŁO się w życiu mieści
Jeśli się nie mieści to pochłania życie
i nie ma świata nie ma życia
nie ma Ciebie i nie ma mnie
jest TŁO które nie dotyczy nikogo
Świat ma czas
Czas mnie dotyka
Ty dotykasz czasu w dowolnym miejscu
w moim miejscu
Dotykasz mnie
i w krzyżu odczytujesz miłość
I uczysz mnie sztuki czytania
bo przecież jesteśmy na świecie tylko we dwoje
- Ty i ja
Ale tak naprawdę
To świat nie istnieje
ja nie istnieję bez Ciebie
A ja z TOBĄ- to TY
Marzec 1990
DO PIOTRA
„Nie znam tego Człowieka” (Mt 26,74)
Gdy kogut zapiał
zapłakałeś
I ten płacz
nigdy już cię nie opuścił
Chrystus wybaczył
ale zatrzaskiwane przed Miłością
drzwi
budziły cię po nocach
a krzyż
bólu niegasnącego
który jest łaską przebaczenia
czynił cię
jeszcze większym dłużnikiem.
Zmartwychwstanie 1990