1981-82
dodane 2011-09-25 11:24
zupełnie osobiste
Spóźniłeś się
na ucztę nieweselną
stoisz
rozpaczliwie trzeźwy
zatrzymany
cichnącym chichotem skorup
kieliszkiem
stłuczonym na szczęście
kaleczysz się nieuważny.
W butelkach
resztki cierpkiego ciepła
wystudzone z koloru i smaku
Liczba rozrzuconych krzeseł
rachunkiem twoich strat
Podobno zwyciężają ci
co umieją przegrywać
16.11.1980
Cichaczem
przemyka się
za muślinem obłoków
jakby zawstydzone
że tyle cierpienia
a ono
ze złociście roześmianą gębą
Czuje się głupio
z tą nieskazitelną urodą
i spojrzeniem
zawsze tak jasnym
że nawet deszczowe łzy
są sznurkiem diamentów
A nam
tylko patrzeć z podziwem
27.11.1980
będzie jeszcze
całe życie wieczorów
o różnych odcieniach barw
i stężeniach pamięci lub niepamięci
ale tylko ten
na wiersz
7.12.1980
Nie wiem czy będzie jutro
Jeśli będzie
podaruję je sobie
jak daruje się
komuś siebie
Podaruję je sobie
z niekłamaną radością
unieważniającą
prawo istnienia lęku
przed sobą
11.12.1980
Drży w powietrzu
oszroniony grudzień
horyzont obrysowany złotem
zwiastuje dobrą nowinę
dni
wydłużonych niepostrzeżeniem
zmieniającym
ostatnią cyfrę
o jeszcze jeden
20.12.1980
niedziele
zdarzają się rzadko
cyframi rządzi przypadek
wbrew
siódmemu dniu kalendarza
i zimy nie wtedy...
i pory kwitnienia...
i coś się kończy zanim...
i zaczyna nie wiadomo...
na przekór
i na szczęście
23.12.80
Chcę wydziergać
ruchami
nie mającymi służyć
zrobieniu swetra
moją nieobecność
wszędzie tam
będzie czarno-biała
z przewagą szarości
w jakiejś kałuży
w przemoczeniu dnia
a wieczorem
słyszysz?
to moja nieobecność
stuka obcasami
15.01.1981
Jesteś tak samo
nie wolno ci się zdradzić
że jest wiersz-dom
gdzie wchodzisz bez lęku
zostawiając za progiem
niezniszczalne pragnienia
nie wolno ci
mówić głośno o niezależności
jeśli chcesz uniknąć
stu zdziwień
gotowych wyprowadzić cię
z błędu
jesteś tak samo
i nikt nie zauważy
gdy w niedzielę zmienisz
uczesanie
i nikt nie uwierzy
że na imię ci Wiktoria
13.02.81
w taki rozdzierający
a niesłyszalny
trzeba tłuc
krzyczeć
pokaleczyć
Przestań
już krwawi
zabity dzień
19.02.81
Nie mówcie do mnie
jak do kogoś
kto wyszedł by nie wrócić
zrzućcie charakteryzację
na ten jeden uczynek
i nie myślcie wcale
jeśli nie umiecie inaczej
Już wracam
wyszłam tylko
by obejrzeć twarze od wewnątrz
i nie mówcie wcale
jeśli nie umiecie inaczej
9.03.81
W galerii ulicy
ta z ciężarem chorej matki
między kostką masła i słoikiem dżemu
ten z uskrzydleniem spotkania
za piętnaście szósta koło poczty
i tamta która przechodzi przez jezdnię
ze swoim brzuchem oczekiwania
zamyślona w pieluszki
a ja należę
do każdej kostki chodnika
i szklanych gór śniegu
który brudną plamą w pamięć
a czasem biegnę
po spadające gwiazdy
na następną ulicę
24.04.81
Nie stoję w kolejkach
i nie jeżdżę tramwajem
codziennie
po swoich śladach
dochodzę do wniosku
muszę powtarzać
zadane mi życie
i rozwiązywać bezbłędnie
za błędy płacę
najwyższą cenę
koszty utrzymania się
przy życiu
idą w górę
7.06.81
Piękna dziewczyna
szczęśliwe małżeństwo
rumiane dzieci
poooo....schodkach
raz i dwa
- śliczny chłopczyk
pooo...latach
podłogach, pieluchach
ludziach
z laseczką
oszukani staruszkowie
- nawet dzieci...
mówiło się
o szczęściu
stuk, puk
po schodkach
laseczką
1.06.81
Rozłożyli wiersz
na łopatki
i zaglądają do wnętrza
poety- człowieka
obmacują słowa
wersy
strofy
ile są warte
w rozumieniu
za ten kawałek życia
nie zapłacą
17.06.81
a moje szczęście
nie umiało mówić
posuwało się bezkształtne
w przestrzeniach międzyludzkich
potykając się ciągle
o czyjeś życie
20.06.81
potrącam meble
szukam sukienki
włosy układam
spieszę się zawsze
jakbym za chwilę
miała umrzeć
przecież już lipiec
8.07.81
Włożona w sen
miałam w każdej dłoni
garść palców
oswojonych zwierzątek
teraz znowu zdziczały
nieposłuszne
11.08
Nic się dziś
nie zdarzyło
tylko dzień wyszlachetniał
podniesiony ręką Chrystusa
IX
Codziennie
w szyku bojowym
staję na egzamin z twarzy
Jeszcze jedno zwycięstwo
utrzymania wzroku
na wysokości
zadania 24.09.81
Patrzę
pół żywo
a pół ponad życie
11.81
Suchy kaszel
wiatru
zastałego w moich płucach
domaga się Powietrza
uważaj
ostrze świeżości
może utknąć między żebrami
twojej ciszy
i wykrwawić
do ostatniej litery
nienapisanego wiersza
22.02.82
Uchronić moje dziecko
przed życiem
to łaska
ale nie chroń mnie
przed miłością
skoro stałam się faktem
12.04.82
Jest mnie Pół
o pół za mało
by liczyć do dwóch
i o pół za dużo
by nie liczyć wcale
dla potwierdzenia reguły
liczę na
wyjątek
4.04.82
Samotność
na prawe i lewe wiersze
w komorze
zamknięte
serca
bije, wymierza
i zawsze tłumaczy
że jest i
dobra strona
jaka strona
chyba tylko ta
którą się zapisze
15.04.82
Spóźniłeś się
na ucztę nieweselną
stoisz
rozpaczliwie trzeźwy
zatrzymany
cichnącym chichotem skorup
kieliszkiem
stłuczonym na szczęście
kaleczysz się nieuważny.
W butelkach
resztki cierpkiego ciepła
wystudzone z koloru i smaku
Liczba rozrzuconych krzeseł
rachunkiem twoich strat
Podobno zwyciężają ci
co umieją przegrywać
16.11.1980
Cichaczem
przemyka się
za muślinem obłoków
jakby zawstydzone
że tyle cierpienia
a ono
ze złociście roześmianą gębą
Czuje się głupio
z tą nieskazitelną urodą
i spojrzeniem
zawsze tak jasnym
że nawet deszczowe łzy
są sznurkiem diamentów
A nam
tylko patrzeć z podziwem
27.11.1980
będzie jeszcze
całe życie wieczorów
o różnych odcieniach barw
i stężeniach pamięci lub niepamięci
ale tylko ten
na wiersz
7.12.1980
Nie wiem czy będzie jutro
Jeśli będzie
podaruję je sobie
jak daruje się
komuś siebie
Podaruję je sobie
z niekłamaną radością
unieważniającą
prawo istnienia lęku
przed sobą
11.12.1980
Drży w powietrzu
oszroniony grudzień
horyzont obrysowany złotem
zwiastuje dobrą nowinę
dni
wydłużonych niepostrzeżeniem
zmieniającym
ostatnią cyfrę
o jeszcze jeden
20.12.1980
niedziele
zdarzają się rzadko
cyframi rządzi przypadek
wbrew
siódmemu dniu kalendarza
i zimy nie wtedy...
i pory kwitnienia...
i coś się kończy zanim...
i zaczyna nie wiadomo...
na przekór
i na szczęście
23.12.80
Chcę wydziergać
ruchami
nie mającymi służyć
zrobieniu swetra
moją nieobecność
wszędzie tam
będzie czarno-biała
z przewagą szarości
w jakiejś kałuży
w przemoczeniu dnia
a wieczorem
słyszysz?
to moja nieobecność
stuka obcasami
15.01.1981
Jesteś tak samo
nie wolno ci się zdradzić
że jest wiersz-dom
gdzie wchodzisz bez lęku
zostawiając za progiem
niezniszczalne pragnienia
nie wolno ci
mówić głośno o niezależności
jeśli chcesz uniknąć
stu zdziwień
gotowych wyprowadzić cię
z błędu
jesteś tak samo
i nikt nie zauważy
gdy w niedzielę zmienisz
uczesanie
i nikt nie uwierzy
że na imię ci Wiktoria
13.02.81
w taki rozdzierający
a niesłyszalny
trzeba tłuc
krzyczeć
pokaleczyć
Przestań
już krwawi
zabity dzień
19.02.81
Nie mówcie do mnie
jak do kogoś
kto wyszedł by nie wrócić
zrzućcie charakteryzację
na ten jeden uczynek
i nie myślcie wcale
jeśli nie umiecie inaczej
Już wracam
wyszłam tylko
by obejrzeć twarze od wewnątrz
i nie mówcie wcale
jeśli nie umiecie inaczej
9.03.81
W galerii ulicy
ta z ciężarem chorej matki
między kostką masła i słoikiem dżemu
ten z uskrzydleniem spotkania
za piętnaście szósta koło poczty
i tamta która przechodzi przez jezdnię
ze swoim brzuchem oczekiwania
zamyślona w pieluszki
a ja należę
do każdej kostki chodnika
i szklanych gór śniegu
który brudną plamą w pamięć
a czasem biegnę
po spadające gwiazdy
na następną ulicę
24.04.81
Nie stoję w kolejkach
i nie jeżdżę tramwajem
codziennie
po swoich śladach
dochodzę do wniosku
muszę powtarzać
zadane mi życie
i rozwiązywać bezbłędnie
za błędy płacę
najwyższą cenę
koszty utrzymania się
przy życiu
idą w górę
7.06.81
Piękna dziewczyna
szczęśliwe małżeństwo
rumiane dzieci
poooo....schodkach
raz i dwa
- śliczny chłopczyk
pooo...latach
podłogach, pieluchach
ludziach
z laseczką
oszukani staruszkowie
- nawet dzieci...
mówiło się
o szczęściu
stuk, puk
po schodkach
laseczką
1.06.81
Rozłożyli wiersz
na łopatki
i zaglądają do wnętrza
poety- człowieka
obmacują słowa
wersy
strofy
ile są warte
w rozumieniu
za ten kawałek życia
nie zapłacą
17.06.81
a moje szczęście
nie umiało mówić
posuwało się bezkształtne
w przestrzeniach międzyludzkich
potykając się ciągle
o czyjeś życie
20.06.81
potrącam meble
szukam sukienki
włosy układam
spieszę się zawsze
jakbym za chwilę
miała umrzeć
przecież już lipiec
8.07.81
Włożona w sen
miałam w każdej dłoni
garść palców
oswojonych zwierzątek
teraz znowu zdziczały
nieposłuszne
11.08
Nic się dziś
nie zdarzyło
tylko dzień wyszlachetniał
podniesiony ręką Chrystusa
IX
Codziennie
w szyku bojowym
staję na egzamin z twarzy
Jeszcze jedno zwycięstwo
utrzymania wzroku
na wysokości
zadania 24.09.81
Patrzę
pół żywo
a pół ponad życie
11.81
Suchy kaszel
wiatru
zastałego w moich płucach
domaga się Powietrza
uważaj
ostrze świeżości
może utknąć między żebrami
twojej ciszy
i wykrwawić
do ostatniej litery
nienapisanego wiersza
22.02.82
Uchronić moje dziecko
przed życiem
to łaska
ale nie chroń mnie
przed miłością
skoro stałam się faktem
12.04.82
Jest mnie Pół
o pół za mało
by liczyć do dwóch
i o pół za dużo
by nie liczyć wcale
dla potwierdzenia reguły
liczę na
wyjątek
4.04.82
Samotność
na prawe i lewe wiersze
w komorze
zamknięte
serca
bije, wymierza
i zawsze tłumaczy
że jest i
dobra strona
jaka strona
chyba tylko ta
którą się zapisze
15.04.82