Katolicy, Kościół katolicki, Ateizm
Ateista - komunista
dodane 2012-10-20 21:21
Często spotykam się z utożsamieniem przez katolików (chrześcijan) ateizmu z komunizmem. Wystarczy samo przyznanie się do ateizmu bądź skrytykowanie Kościoła by zostać nazwanym "komuchem" i stać się celem ataku.
Taki stereotyp nie stanowi tylko obelgi. Jeste też wygodnym dla katolika sposobem ucieczki od niewygodnych tematów. Gdy poruszony zostaje temat zbrodni Kościoła, takiemu katolikowi łatwiej jest wykręcić się od trudnego wątku jeżeli swojemu oponentowi przyszyje członkostwo w podobnej, zbrodniczej grupę. Wtedy da się w dość dziecinnym stylu przerzucić dyskusję na "nie, to wy...". Z racji ateistycznego charakteru komunizmu i jego zbrodniczej działalności, taki dyskutant idąc po najbardziej prostackim skojarzeniu (jakie podsuwa mu Kościół) od razu identyfikuje więc ateistę z komunistą i zaczyna wyliczać ofiary tego systemu. Winy komunizmu przypisuje wtedy ogółem ateizmowi oraz kolektywnie wszystkim ateistom.
Podobna metoda dyskredytacji jest spotykana w politycznej propagandzie partii klerykalnych i retoryce ich sympatyków, gdzie na wszelki wypadek trzeba wypaczyć obraz potencjalnego oponenta. Wystarczy się przyznać do bycia ateistą, antyklerykałem, by wielu od razu przypisano do tego "komunista".
Omawiany tu stereotyp umacnia w społeczeństwie Kościół. Nic więc dziwnego w tym, że manipulację "ateista - komunista" wykorzystują najchętniej księża do zasiewania nienawiści katolików wobec ateistów - po to by katolika od razu od ateisty (dyskusji z mim) odrzucało, by zachęcić go do walki z tym ateistą, by zniechęcić do tego co głosi. Takie manipulacje spotkać można choćby w prasie katolickiej. Przykładem mogą być tu choćby teksty księdza Marka Dziewieckiego obwiniające ateistów kolektywnie za zbrodnie komunizmu (za co liczy on, że każdy ateista będzie nawet przepraszał)..
Z jednej strony śmieszne, z drugiej irytujące a nawet uwłaczające godności jest, gdy czytam, że jestem komunistą, choć nawet nie jestem socjalistą. Jestem ateistą i nie jestem komunistą - takie stwierdzenie powinno wystarczyć, ale katolikom nie wystarcza. oni wiedzą "lepiej". Choć dla wielu osób takie wyjaśnianie oczywistego może się wydawać zbędne, widząc skalę zjawiska, gdzie propaganda jest silniejsza od wiedzy, uważam, że jednak należy wyjaśnić nawet tak oczywistą rzecz. Tak więc dla chrześcijan (katolików) - by wreszcie to zrozumieli, oraz ateistów - by mieli dodatkowe pomysły jak się bronić przed religijnymi atakami, omówię tu w skrócie absurd utożsamiania ateizmu z komunizmem.
Definicja ateizmu.
Definicja ateizmu mówi tylko o poglądzie na istnienie boga czy bogów. O stanowisku wobec teizmu - co ukazuje sama budowa wyrazu. Definicja nie mówi nic o zasadach moralnych, o poglądach politycznych itd. Nie można więc ateizmu zrównywać z polityczną doktryną, bo to zbyt elementarne pojęcie. To doktryna polityczna może być co najwyżej ateistyczna lub teistyczna. Mówiąc wyłącznie "ateista" mówi się tylko o podejściu tego człowieka do możliwości istnienia boga (bogów) - o niczym więcej (żadnej polityce, chęci do zabijania itd.).
Komunizm a ateizm - zakres definicji.
Ateizm jest pojęciem szerszym od komunizmu. Komunizm jest doktryną ateistyczną - ateizm jest jednym z elementów komunizmu (jedną z cech). Komunizm zaś nie może być elementem ateizmu (jeżeli czytelniku nie wiesz dlaczego, przeczytaj jeszcze raz punkt "Definicja ateizmu").
To, że komuniści (często lub oficjalnie) to ateiści nie znaczy, że ateiści to komuniści. Analogicznie - to, że każdy pies jest zwierzęciem nie znaczy, że każde zwierzę musi być psem albo to, że wszyscy muzułmanie to teiści nie znaczy, że wszyscy teiści (czyli też katolicy) to muzułmanie. Jeżeli więc chodzi o zbrodnie, to mordowali nie ateiści (w ogóle) a komuniści, którzy m.in. byli ateistami. Analogicznie - to nie ogółem teiści palili na stosach za herezje a w istocie katolicy, będący teistami.
Płaszczyzna funkcjonowania pojęcia
Posłużę się tu porównaniem i analogią, ponieważ zauważyłem, że problem rozumienia ateizmu może polegać na uznawaniu go za doktrynę.
Ateizm nie jest doktryną - tak samo jak teizm. To tylko poglądy będące elementami doktryn. Doktryną jest nie teizm a katolicyzm, nie ateizm a komunizm. Bycie teistą nie jest jednoznaczne z byciem muzułmaninem, bycie ateistą nie jest jednoznaczne z byciem komunistą. Ateizm nie leży na pojęciowej płaszczyźnie razem z katolicyzmem a z teizmem. Jeżeli każdy ateista to komunista to znaczy, że każdy człowiek podpadający pod pojęcie (i jego płaszczyznę) szersze by musiał podpadać pod pojęcie węższe.
Tak więc, jeżeli dla katolików każdy ateista to komunista, to znaczy, że tym samym zasadom powinien być podporządkowany teizm. Jak wiadomo komuniści byli ateistami, islamiści i katolicy to teiści. Jeżeli dla kogoś każdy ateista to komunista, to analogicznie każdy teista to musi być np. katolik! Problem w tym, że islamiści to też teiści.
Skoro:
ateista=komunista
więc analogicznie należałoby uznać:
teista=katolik
jednocześnie jako, że islamista to też teista, czyli:
teista=islamista
to znaczy, ze
islamista=katolik
Tak więc jeżeli jakiś katolik obciąża wszystkich ateistów zbrodniami komunistów, by być konsekwentnym w swoim rozumowaniu, musi przyznać, że katolicyzm jest winny zamachom terrorystycznym islamistów (np. na WTC). Jeżeli księża obciążają ateistów o zbrodnie komunistów i straszą, że świat ateistów będzie taki, to czy czują się winni zamachom terrorystycznym islamistów?
Mam nadzieję, że ludzie słuchający się religijnej propagandy typu "ateista to komunista" ruszą w końcu głową i zastanowią się nad tym, co powtarzają.