Pewnego letniego wieczoru 14 letnia Marysia Murzańska, będąc na polanie, zorientowała się , ze nie ma zwierząt, których pilnowała. Przestraszona z różańcem w ręku wybiegła z szałasu i w mgle, zaczęła szukać swojego stadka. Skierowała się w stronę lasu na Wiktorówkach. Płakała, pytając swoją Patronkę "Matko Boża , gdzie są moje owieczki?" Wówczas stało się coś nadzwyczajnego. Na jednym z drzew [...]
W XIX wieku nadeszły cięzkie dla Polaków czasy ucisku, biedy i cierpień, na skaraju wielogleskich lasów idącym do pracy ludziom objawiła się Matka Boża. Niepokalana pocieszała w chwilach zwątpienia tych prostych ludzi o gorących sercach, wskrzeszając nadzieję na lepszą przyszłość.Chłopi widząć olśniewajacy blask na drzewiw, porzucili swe narzędzia pracy, zdjeli okrycia z głów, padli na kolana, modląc sie żarliwie do Bogurodzicy. 'WYTRWAJCIE W WIERZE OJCÓW WASZYCH" - brzmiało przesłanie Maryi. Wieśc o zjaiwieniu rozeszła sielotem błyskawicy. Od tej pory chłopi, idąc do pracy na pola, zachodzili na skraj lasu, do tego cudownego miejsca i tu powierzali Matce Bożej swe modlitwy. Na wysokiej sośnie zawieślili obrazek wykonanay przez ludowego artystę, aby upamietnić to miejsce. Jak podaje legenda trzykrotnie próbowano przenieśc obraz do kościoła i trzy razy wracał on w to samo miejsce. Zabezpieczono o ogrodzono także źródełko z cudowną wodą. Z roku na rok przybywało w to miejsce wielu pielgrzymów. Wypraszali tu wiele łask. Zarządcy wielgoleskiego majatku nie podobało się jednak, że wierni zadeptują mu las. Chcąć zniechęcić i odstarszyć ludzi, wrzucił do źródełka martwego źrebaka. Drogo za to zapłacił, bowiem wkrótce zachorował na trąd. Dopiero obmycie ran cudowną wodą powróciło go do zdrowia. Od tego momentu człowiek ten nawrócił się, uczestniczył w modlitwach i pomagał przy budowie kaplicy. Na miejscu Zjawienia stały początkowo trzy krzyże, a na sośnie wisiał obraz MB Częstochowskiej. W 1930 roku postanowiono zbudować , wtym miejscu kapliczkę, a rok póxniej poświęcono jej fundamenty. Znów wzmógł sie ruch pielgrzymkowy. Poświęcenia kaplicy Zjawienia pod wezwaniem MB Łaskawej dokonano 23 września 1934 roku. W ołtarzu kaplicy umieszczono figurę MB z Latowicza, dar rodziny Zielińskich ze Starogardu. Przy studzience sprawiono pompę o pieciu kranach. Kult MB Wielgoleskiej przetrwał do naszych czasów. Po wojnie utworzono tu parafię pod wezwaniem MB Różańcowej i wybudowano kościół.
Jorge Mario Bergolio, jeszcze tydzień temu to nazwisko nie mówiło nic przeciętnemu zjadaczowi chleba, dziś nie milkną komentarze na Jego temat. Bo od kiedy kardynał z dalekiego Buenos Aires został papieżem Franciszkiem , stał sie też przywódcą europejskiego państwa i głową kościoła katolickiego i przede wszystkim osobą medialną i sławną. I juz wiadomo że to nie bedzie zwyczajny pontyfikat. Papież okazał się bowiem człowiekiem wielkiej wiary, pokory, skromności i radykalnej bezkompromisowości. Na nic zdało sie to cało lobby i nacisk laickich dziennikarzy, na nic zdały się liberalne hasła żeby wybrać papieża , który spełniłby oczekiwania wiernych, czyli zgodziłby się na to , na co Bóg się nie zgadza. Świat chciał papieża głoszącego ewangelię dziennikarzy i polityków, a nie tak niewygodną dzisiaj Ewangelię Jezusa Chrystusa. I nie udało się, bo w tej kwestii zadziałal Duch Święty i Jego łaska. Współcześni ludzie chyba zapomnieli , ze Boga nie można przekrzyczeć, ani zagłuszyć, zapomnieli , ze to On jest prawdziwym i jedynym władcą tego świata, i że nic nie dzieje się bez Jego woli. Bóg znów wygrał z ludzką butą i arogancją i dał nam papieża, którego On nam wybrał , i którego sobie upodobał. Wierzę że Franciszek I poprowadzi kościół do Niego w iście hetmańskim stylu. Pokaże nam europejczykom , czym jest żywa wiara tak obecna w krajach Ameryki Łacińskiej, mam nadzieję , ze nas wszystkich zawstydzi swoją pokorą i miłością bliźniego. Myślę że pontyfikat Franciszka bedzie ukoronowaniem pontyfikatu Wielkiego Jana Pawła II. A dlaczego taki tytuł postu? Bardzo proste...otóż Jan Paweł II był pierwszym paieżem od wieków, nie Włochem, Benedykt XVI, pierwszym od wieków, który abdykował, a Franciszek pierwszym papieżem od kilkuset lat , nie-eurpejczykiem. A więc trzeci papież, który jest pierwszym....
W 1813 roku na polach pod Lipskiem zmagały się ze sobą wojska Francji, Prus, Austrii i Szwecji. W bitwie tej zginęło ponad 10 tyś żłonierzy polskich walczących przy Napoleonie, wśród nich znalazł sie także książę Józef Poniatowski. W szeregach tej pokonanej armii walczył nijaki Tomasz Kłossowski. Został on cieżko ranny. Umierający , sięgnął po medlaik Matki Bożej Częstochowskiej i wzywał Jej pomocy. Prosił aby nie pozwoliła mu umrzeć na obcej ziemi. I wtedy właśnie ukazała mu się Maryja w amarantowych i złocistych szatach, tuląca do piersi białego orła. Od niej usłyszał zapewnienie że wróci do ojczyzny. Poprosiła go też aby odszukał jej wizerunek "DOBRZE MI SIĘ PRZYPATRZ , ABYM NA TYM OBRAZIE WYGLĄDAŁA TAK JAK MNIE TU WIDZISZ. TEN WIZERUNEK UMIEŚCISZ W PUBLICZNYM MIEJSCU W SWOICH RODZINNYCH STRONACH" Obiecała także że ludzie modlacy sie przed tym obrazem doznają wielu łask. Zgodnie z obietnicą Przenajświętszej Panienki zabrano Tomasza z pobojowiska. Po jakims czasie żołnierz wyzdrowiał i wrócił do domu w Izabelinie niedaleko Lichenia. Zajął się kowalstwem. Mężczyzna wędrując przez wiele lat po sanktuariach poszukiwał wizerunki Maryi, który byłby podobny do obrazu jaki widział w chwili zmagania się ze śmiercią. Znalazł go dopiero w 1836 roku - w miejscowości Lgota. Obraz Matki Bozej z Orłem Białym na piersiach wisiał w przydrożnej kapliczce. Własciciel gruntu na którym stała kapliczka, nie czynił trudności gdy Kłssowski poprosił o obraz. Oddał go nie biorąc zapłaty. Obrazek był niewielki, miał wymiary zaledwie 9,9 na 15,5 cm. Kłossowski szczęśliwy że może spełnic prośbę Matki Bożej, zabrał wizerunek do domu i otoczył należną czcią. W 1844 roku zmozony cieżką chorobą, usłyszawszy ponowny nakaz Maryi, zaniósł go do lasu w Grąblinie i umieścił w kapliczce zawieszonej na sośnie. Matka Boża w swoim obrazie z orłem na piersi , pragneła odbierać od Polaków publiczny kult. Tymczasem do kapliczki zagladali nieliczni wierni, a wśród nich pasterz Mikołaj Sikatka. To właśnie jemu Maryja ukazała się aż trzy razy w 1850 roku. Po raz pierwszy w maju. Mikołaj pracował wówczas na pastwisku. Nagle ujrzał nieznajomą kobietę, która pochwaliła Pana Boga , a następnie powiedziała do zdumionego pasterza: "MIKOŁAJU OGŁOŚ LUDZIOM , ZE ZA ICH GRZECHY ZBLIŻA SIĘ KARA BOŻA. ZARAŹLIWA CHOROBA BEDZIE TRAPIĆ LUDNOŚC CAŁEJ TEJ OKOLICY. ZACHĘCAJ LUDZI DO POKUTY I MODLITWY. GDY SIĘ NAWRÓCĄ KARY NIE BĘDZIE. ZWŁASZCZA GDY MODLIĆ SIĘ BEDĄ NA RÓŻAŃCU , ROZWAŻAJĄC ŻYCIE I MEKĘ PANA JEZUSA. Swoje słowa Mryja zwróciła także do kapłanów, których prosiła o odprawianie Mszy Świętych przebłagalnych. Prosiła naród by słuchał swoich kapłanów. " KAPŁANI KTÓRZY WYJDĄ Z TEGO LUDU BĘDĄ DOKONYWAĆ WIELKIE DZIEŁA I BĘDĄ PODZIWIANI PRZEZ CAŁY ŚWIAT" - zaznaczyła. Najświętsza Panna zwróciła wielką uwagę na wartość Mszy Świętej. Powiedziała:" GDY KAPŁANI STAJĄ PRZED BOGIEM Z NAJŚWIĘTSZYM CIAŁEM I KRWIĄ CHRYSTUSA W DŁONACH ZAWSZE UPROSZĄ MIŁOSIERDZIE I PRZEBACZENIE WIN I ŁASKI BŁOGOSŁAWIEŃSTWA. MSZE ŚWĘTE RATUJĄ GRZESZĄCĄ LUDNOŚĆ. Matka Boża zapowiedziała, ze z Polski wyjdzie nadzieja dla ludzkości i nastanie Boży pokój. Obiecała: " JEŚLI NARÓD POLSKI SIĘ POPRAWI BEDZIE POCIESZONY, WYWYŻSZONY I OCALONY, BEDZIE DAWANY ZA PRZYKŁAD INNYM NARODOM. Prosiła: "NIE DAJCIE SIĘ UWIEŚĆ PIEKIELNEMU SMOKOWI, ALE DOCHOWAJCIE WIERNOŚCI BOGU". Mikołaj nie wyjawił ludziom , ze widział Maryję. Bał się ze mu nie uwierzą. Modlił sie w samotności i czynił posty.Wówczas ponownie ukazał mu się Matka Boża, która domagała się od niego, by przekazał Jej orędzie ludziom. 15 sierpnia 1850 roku, Maryja zstapiła na licheńską ziemię poraz trzeci. Trzymała w dłoni różaniec, a biało- złocisty płaszcz z symbolami Meki Pańskiej spływał aż do jej stóp. Na głowie miała koronę, zaś na piersiach widniał Orzeł Biały. W czasie widzenia, Matka Boża powtórzyła swe ostrzeżenia i dodała:"ILE RAZY TEN NARÓD BEDZIE SIĘ DO MNIE UCIEKAŁ, NIGDY GO NIE OPUSZCZĘ, ALE OBRONIĘ I DO SERCA PRZYGARNĘ JAK TEGO BIAŁEGO ORŁA. Zażądała takze aby Jej wizerunek został przeniesiony w godniejsze miejsce. Zapowiedziała wybudowanie wspaniałego koscioła i klasztoru w Licheniu: "TU BEDZIE MÓJ DOM, ASŁUZYĆ I BEDĄ MOI SYNOWIE. TU DO MEGO OBRAZU PRZYJDĄ PIELGRZYMI Z CAŁEJ POLSKI I ZNAJDĄ POCIESZENIE W CIĘŻKICH STRAPIENIACH, JA BEDĘ KRÓLOWAŁA MOJEMU NARODOWI NA WIEKI" Najświetsza Panna poprosiła Mikołaja o uprządkowanie otoczenia kapilczki, gdyz wkrótce nawiedzi ją wielu wiernych. Zwracająć się do Mikołaja , który powiedział Jej o swoich obawach rzekła:" ROZGŁASZAJ COS WIDZIAŁ I SŁYSZAŁ". Aby ludzie mu uwierzyli , dokonała cudu i odmłodziła starego pasterza. Po tym widzeniu Mikołaj zaczął rozgłaszać orędzie Maryi. Tak jak się spodziewał , spadły na niego ciężkie prześladowania i cierpienia. W 1852 roku na te ziemie spadła zapowiedziana przez Maryję epidemia cholery. Śmierć dziesiątkowała ludzi. Wielu zrozumiało że objawienia były prawdziwe. Ludzie zaczęli tłumnie się modlić przed wizerunkiem zawieszonym w lesie. W ten sposób narodził sie kult Matki Bozej z orłem na piersiach. Tu przy miejscu trzeciego objawienia zbudowano murowaną kapliczke i tam umieszczono obraz, który uznano za cudowny. Wkrótce zaczęli przybywać tu pielgrzymi ze wszystkich stron kraju. Przepowiednia Maryi spełniła się. Specjalna komisja powołana przez miejscowego biskupa zdecydowała o przeniesieniu cudownego obrazu do kościoła parafialnego w Licheniu. 29 września 1852 roku - odbyło sie uroczyste przeniesienie obrazu do światyni. Datę tę przyjmuje się za dzień powstania licheńskiego sanktuarium. W 1949 roku opiekę nad tym świętym miejscem przejeli ojcowie marianie. Tym samym spełniła się zapowiedż Matki Bożej o tym ze na straży Jej wizerunku staną Jej synowie. 15 sierpnia 1967 roku Prymas Tysiąclecia dokonał koronacji obrazu. Twarz Matki Bożej Licheńskiej i twarz Matki Bozej z Guadalupe jest identyczna. A przecież tamten obraz powstał w sposób cudowny. Wizerunek Maryi Licheńskiej jest więc autoportretem. Dlatego Maryja , kazała otoczyć go kultem i obiecała modlacym się przed nim wielkie łaski. W 1999 roku miejsce to nawiedziła Jan Paweł II. Papież przybył tam i poświęcił budowę nowej światyni, na kolanach modlił sie przed cudownym obrazem Bolesnej Królowej Polski. Licheńskie sanktuarium należy dziś do największych maryjnych sanktuariów w Polsce. Co roku odwiedza go ponad milion pielgrzymów. KRÓLOWO POLSKI UDZIEL POKOJU DNIOM NASZYM. AMEN
W 2008 roku wybrałam się na pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Pierwszy raz , samolotem, i to od razu na Bliski Wschód. I tam zderzenie dwóch światów, i trzech religii. Nazaret- czyli u Maryi za piecem. Piękne miasteczko z bazyliką Zwiastowania i meczetem. Mimo że podzielone na część żydowską i muzłumańską, to jednak ciche i spokojne. Bez obaw wychodziłam wieczorem na tętniące życiem uliczki i zachwycałam się tym gwarem i śpiewami muezina. Aż żal wyjeźdzać. Betlejem. Granica. Żołnierze z karabinami, chodzący po autokarze, złowrogie spojrzenia i nocne krzyki i odgłosy strzałów. Rano przejście do Bazyliki Narodzenia. Idziemy cicho i szybko, chociaż miasto tętni zyciem to jednak nikt z nas nie zwraca na to uwagi. Wreszcie cel naszej wycieczki. Małe i wąskie wejście, trzeba schylić głowę aby wejść. Stoimy w kolejce do Groty Narodzenia. Wokół wielkie filary i odrapane ściany, kolejka powoli posuwa się naprzód i w końcu wchodzę tam , gdzie na podłodze wielka gwiazda, tam przyszło Zbawienie. Wszytskie trudy odchodzą w niepamięć. Potem Pole Pasterzy i Msza. Wracamy. Mijamy granicę i widzimy ludzi stojacych u bram Jerozolimy czekających na pracę. Smutny widok bo wielu z nich , nie zarobi w tym dniu ni szekla. Jerozolima - tu mamy najwięcej do zwiedzenia. Ogród Oliwny, w dali rozciaga się panorama miasta z piekną złota kopułą cerkwi Marii Magdaleny. Góra Wniebowstąpienia, Wieczernik, i Droga Krzyżowa. Idziemy wąskimi uliczkami, kupcy nie pozwalają się skupić. Oczy bładzą za kolorowymi szalami, złotymi świecznikami i pachnącymi fawelkami. Wchodzimy na Golgotę, oddajemy hołd Ukrzyżowanemu i schodzimy tam gdzie Grób Pański. Znów kilometrowa kolejka, i znów czekanie. Wreszcie wchodzę, do pustego grobu i płaczę bo uświadamiam sobie że tu przed wiekami złożono martwe ciało Boga. Tu narodziła się nasza wiara. Nie ma jednak wiele czasu na takie refleksje, wychodzimy z Bazyliki, pamątkowe zdjęcie i wycieczka pod Ścianę Płaczu. Jeszcze tylko bramki wykrywania metalu i już jesteśmy na miejscu. Mur świątyni Salomona podzielony na pół. W męskiej części, krzesełka i kaplica w której mozna scgronić się przed słońcem. Żeńska częśc uboga. Trzeba stać. Żydzi modlący się pod ścianą wygladają jak dzieci z chorobą sierocą. Kołyszą się w przód i tył, jakby chcieli przebić głową ten mur. Jeszcze wtykamy karteczki pomiedzy białe kamienie muru i wychodzimy. Nazajutrz lotnisko i powrót do Polski. Tam palący upał , a tu deszcz i zimno. Wychodzę w sandałach i rybaczkach. Jakaś kobieta uśmiecha się na mój widok. Radzi ubrać kurtkę przed wyjsciem z hali lotniska, bo tu już nie tropiki. Wracam do domu i obiecuję sobie że wrócę do źródła , wróce jeszcze raz, aby raz jeszzce zastanowić się nad sobą, swoim krajem i swoją wiarą
W święto Bożej Rodzicielki, przedstawię kolejne objawienie, które o dziwo nie wydarzyło się w Polsce, ale we Włoszech, i doświadczył go włoski jezuita. 40 lat po śmierci św Stanisława Kostki - 14 sierpnia 1608 roku, o. Giulio Mancinelli doznał niezwykłego objawienia Maryjnego. Modlacy się jezuita pragnął pozdrowic Maryję takim tytułem jakim nikt jeszcze Jej nie czcił. Zobaczył wtedy Makę Bożą i kleczącego u Jej stóp św Stanisława Kostkęi usłyszał niezwykłe słowa. "DLACZEGO NIE NAZYWASZ MNIE KRÓLOWĄ POLSKI? jA TO KRÓLESTWO BARDZO UMIŁOWAŁAM I WIELKIE RZECZY DLA NIEGO ZAMIERZAM PONIEWAŻ OSOBLIWĄ MIŁOŚCIĄ DO MNIE PŁONĄ JEGO SYNOWIE." Ojciec Mancinelli opowiedział o swym widzeniu przełożonym w zakonie. Ci zbadali sprawę i zgodzili sie aby tę wiadomość przekazać jeziutom w Polsce. Tą drogą wiadomość trafiła do króla Zygmunta III Wazy,a potem rozprzestrzeniła sie po całym kraju. Giulio Mancinelli był już w podeszłym wieku, ale postanowił udać się do Polski i przekazać królowi i kościołowi wolę Najświętszej Panienki. Poszedł pieszo i 8 maja 1610 roku przybył do Krakowa. Był tam entuzjastycznie witany zarówno przez króla , jak i przedstawicieli wszystkich stanów. W Krakowie o. Mancinelli dostapił kolejnego objawienia. Po raz drugi ukazała mu sie Maryja w wielkim majestacie. "JA JESTEM KRÓLOWĄ POLSKI. JESTEM MATKĄ TEGO NARODU, KTÓRY JEST MI BARDZO DROGI, WIEC WSTAWIAJ SIĘ DO MNIE ZA NIM I O POMYSLNOŚC TEJ ZIEMI BŁAGAJ MNIE NIEUSTANNIE, A BEDĘ CI ZAWSZE TAK JAK TERAZ MIŁOSIERNĄ - powiedziała. W 1617 roku o. Mancinelli dostąpił trzeciego obajwienia. Matka Boża ponowiła wówczas swą prośbę aby nazywać Ją Królową Polski. Efektem widzeń o. Gulio , są obrazy Matki Bożej Ostrobramskiej Królowej Korony Polskiej i Matki Bożej Rokitniańskiej z białym orłem na piersiach. Do objawień doznanych przez włoskiego jezuitę ustosunkowano się niechetnie i dopiero 1 kwietnia 1656 roku doszło do ślubowania i uznania Matki Bożej za Królową Polski. We Lwowie dokonał tego aktu król Jan Kazimierz.
Opowiem Wam dwie historie, które wydarzyły się naprawdę, a które dają do myślenia. Pierwsza z nich dzieje się w szpitalu. Na oddziale onkologicznym leży pacjent w stanie terminalnym. Rodzina chce zawołać księdza, ale umierający stanowczo odmawia, co gorsza wyrzuca szpitalnego kapelana z sali. Mija kilka dni, stan chorego pogarsza się, nadchodzi agonia. I wtedy konający prosi o księdza,pielęgniarka biegnie więc po niego i z trudem bo ów ksiądz ma juz dość poniżania go przez chorego mężczyznę, ale przyprowadza kapłana do umierającego. Na pytanie dlaczego zmienił zdanie chory odpowiada BEZ BOGA MOŻNA ŻYĆ ALE NIE MOŻNA BEZ NIEGO UMRZEĆ. Po otzrymaniu rozgrzeszenia i przyjęciu Komunii Św - umiera. Historia druga. Pewien ksiądz, aby przekonać do siebie wiernych zaczyna głosić bardzo liberalne poglądy. Nie mówi o karze za grzechy, omija temat piekła, i usprwiedliwia każdą degeneraję. W kościele cieszy się pełną frekwencją. Ludzie cisną do kościoła drzwiami i oknami. Pewnego dnia ksiądz ulega ciężkiemu wypadkowi. Jego samochód zjeźdza z drogi wprost pod koła ciężarówki. I nagle ów kapłan znajduje się w kręgu jasności, wydaje mu się że stoi pod drzwiami, których nie może otworzyć. Wtem słyszy jakiś męski głos : KIM JESTEŚ? Pada odpowiedź JESTEM KAPŁANEM JEZUSA CHRYSTUSA. I znów ten męski głos : NIEPRAWDA NIE JESTEŚ MOIM KAPŁANEM, BO NIE GŁOSISZ MOJEJ EWANGELII TYLKO SWOJĄ, NIE MA DLA CIEBIE TUTAJ MIEJSCA. Nagle ksiądz słyszy głos kobiecy delikatny i chichy jak muzyka. :SYNU MIEJ MIŁOSIERDZIE NAD NIM. Męski głos odzywa się znowu : MATKO , 12 LAT LITOWAŁEM SIĘ NAD NIM, 12 LAT NA NIEGO CZEKAŁEM, ALE TERAZ WYCZERPAŁO SIĘ MIŁOSIERDZIE MOJE. Kobiecy głos prosi nadal: SYNU, PRZYRZEKAM TOBIE ŻE ON SIĘ POPRAWI, TYLKO ZLITUJ SIĘ NAD NIM. I wtedy ów męski głos wydaje wyrok MATKO ODDAJE GO TOBIE. Po tych słowach człowiek ów budzi się, jest w szpitalu, jest podpięty do respiratora, ale żyje. Od lekarzy dowiaduje się że to cud, że żyje, że było z nim naprawdę źle. Po wyjściu ze szpitala ksiądz zmienia swoje nastawienie. Staje się Bożym szaleńcem. Mówi o piekle, karze za grzechy, potępia każde ludzkie szaleństwo. I o dziwo kościól nadal jest pełny ludzi. Ksiądz jeździ też po całym kraju, i wygłasza swoje płomienne kazania, nawracając ludzi na własciwą drogę.
Idą święta, a w radio świąteczne piosenki. Nieśmiertelne "Last Christmas" króluje już od listopada. Polscy artyści też nie próżnują, bo ja grzyby po deszczu powstają coraz to nowsze piosenki, w których przewijają się choinki, śnieg, mikołajki i reniferki. Jakby to było najważniejsze. W naszym laickim i liberalnym świecie zapominamy o istocie tych świąt. W telewizji ciągle trabią o rodzinnej atmosferze, karpiu na talerzu i prezentach pod choinką. A co damy w tym czasie Jezusowi z okazji Jego urodzin, bo to przecież Jego święto, On powinien być najważniejszy. Wielu nie pójdzie do spowiedzi, nie mówiąc o mszy św. wielu zasiądzie do stołów zwaśnionych i niepogodzonych ze światem, z bliskim czy z samymi sobą. Kolędy telewizja wyemituje ale tylko w ciagu tych trzech dni, podczas gdy świeckimi Christmas songami maltretuje sie nas od dwóch miesięcy. Prawdziwa magia wydarzyła się 2000 lat temu kiedy nocną ciszę przerwał płacz noworodka, a jednocześnie Pana Niebiosów i Zbawiciela świata. Bóg zstapił na Ziemię nie w obłoku w otoczeniu aniołów, ale narodził się z kobiety, tak jak my wszyscy. Przyjął jej ludzkie ciało i żył z nami i dla nas umarł. I to jest chyba najważniejsze w tym czasie, a nie prezenty, choinki, zakupy czy karpie. Bo nie byłoby tego wszystkiego gdyby Bóg się nie narodził. Ja wolę święta Wielkiej Nocy, bo są dla mnie tajemnicze i nie do końca odgadnione. I dlatego najważniejsze i nieskomercjalizowane - na całe szczęście. Wesołych Świąt!!!!!
W 1590 roku Matka Boża objawiła się Tomaszowi z Giedlarowej. Człowiek ten pracował w browarze w Leżajsku - mieście leżącym 50 km od Rzezszowa. Tomasz nie miał zony ani dzieci, był bardzo pobożnym człowiekiem. Maryja ukazała się mu w lesie na pniu ściętego drzewa. Co więcej, towarzyszył jej św Józef. NIE TRWÓŻ SIĘ- powiedziała Najświetsza Panienka do piwowara - TU BOGA SWEGO, A SYNA MEGO CHWAŁĘ I POMOC ZAZNACIE. TOM SOBIE MIEJSCE OBRAŁA, ABYM NA NIM LUDZI RATOWAŁA I PRZED SYNACZKIEM ZASTĘPOWAŁA. IDŹZE TEDY DO STARSZEGO CO JEST DOZORCĄ TEGO MIASTA, POWIEDZ MU, IŻ SYNA MOJEGO JEST WOLA , ABY IMIENIEM MOIM KOŚCIÓL MI TU ZBUDOWALI, W KTÓRYM BY LUDZIE, MODLĄC SIĘ MOGLI OTRZYMAĆ PRZEZE MNIE TO, CZEGO BY POTRZEBOWALI. Mężczyzna nie wypełnił otrzymanego od Maryi polecenia, bał sie ze nikt mu nie uwierzy. Matka Boża ukazał mu się wtedy po raz drugi. Ponowiła polecenie, aby udał się do zarządu miasteczka i przekazał mu jej życzenie. Tomasz opowiedział wszystko włodarzom miasta oraz ks. Wojciechowi Wyszogradowi tamtejszemu proboszczowi. Niestety ani on ani nikt inny nie chciał słuchać o budowie kościoła w leśnej głuszy. Miasteczko było małe i miało już swoją świątynię. Uporczywie obstającego przy tym Tomasza oskarzono o herezję, wtrącono do więzienia, zakuto w dybyi poddano torturom. Z braku jakiejkolowiek winy musiano go jednak uwolnić. Pobożny mężczyzna postanowił wtedy wziąć sprwy w swoje ręce. W miejscu obajwienia postawił Bożą Mękę - słup z osadzonym na jego wierzchołku krzyżem. Wkrótce pod ów słup zaczęli przybywać wierni, uznając je za miejsce święte i doznając wielu łask.Proboszczowi nie był jednak w smak oparty na prywatnych objawieniach kult. Na oczach pielgrzymów kazał podpalić słup. Ogień nie strawił jednak krucyfiksu. W 1592 roku na miejscu objawienia wybudowano kapliczkę , którą następnie przerobiono na kościółek. Matka Boża ukazał się wtedy Tomaszowi po raz trzeci. Zażyczyła sobie, aby w owym miejscu wybudowano murowaną światynię, a opiekę nad nią powierzono ojcom z zakonu św Franciszka. Do tej pory miejsce objawień stało sie na tyle znane, ze tym razem prośbę tę spełniono. w latach 1618-1628 wybudowano wielki kościół i klasztor Bernardynów. Ich fundatorem był marszałek wielki koronny Łukasz Opaliński. Leżajska bazylika pw. Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny i klasztor Bernardynów są obecnie jednymi z najcenniejszych zabytków architektury i sztuki sakralnej z przełomu renesansu i baroku.
Rzecz dzieje się w domu. Mój pięcioletni chcrześniak własnie dostał głupawki i szaleje po domu, demolując wszystko co napotka na drodze. Gdy żadne argumenty nie działają na urwisa, wtedy posuwamy się do ostateczności i straszymy małego że św Mikołaj do niego nie przyjdzie. Albo co gorsza dostanie węgiel i rózgę. Wtedy to rezolutny malec podchodzi do okna i zasłania rolety. Na pytanie co robi, odpowiada" żeby Mikołaj mnie nie zobaczył". I cała złość mija. Tylko uśmiech. A poropo tego węgla, to dziś Barbórka. Górnicze święto , czyli wolne na kopalniach, górnicze orkiestry na ulicach i karczmy piwne. A jutro znów czeka ciężka praca w ciężkich warunkach, pył, kurz, ciemnośc i wilgoć. A św Barbara stoi na straży ich nieludzkiego czasem wysiłku, i chociaż nie zawsze wychodzi jej do stróżowanie to jednak jej patronat nie podlega dyskusji. Wszystkim górnikom i nie- górnikom na czas przedświąteczny i przedmikołajkowy mówię SZCZĘŚĆ BOŻE