proste czynności - składanie ubrań, których nazbierała się niemała sterta przez cały tydzień intensywnej pracy

wyrzucanie zbędnych notatek, które przez cały tydzień się uzbierały, porządkowanie dokumentów - rachunki, przypomnienie o ubezpieczeniu, ścieranie kurzy, mycie podłóg....najzwyczajniejsze sprawy tego świata...Wśród tych najzwyczajniejszych spraw gawędzę z Jezusem - o rozmowie duchowej, która czeka mnie jutro, z naszą nowicjuszką, o spotkaniu Pogłębiarki, o moich niepokojach związanych z wydarzeniami przyszłego tygodnia...rozmawiam z Jezusem, o tym co stanowi moje życie. Planuję w Jego obecności jadłospis na przyszły tydzień (ceny żywności zwalają mnie z nóg - trzeba wszystko dobrze ułożyć, aby nic, co kupione się nie zmarnowało - a poza tym, chodzi o ducha ubóstwa - ma być zdrowo, odżywczo, ale nie "na wyrost", nie "za bardzo")...proste, zwykłe sprawy - wszystko nabiera innego wymiaru w Jego Obecności - cichej, kojącej, dobrej....ON JEST!