codzienność
dodane 2017-05-11 20:52
zabiegany dzień, zaczął się budzikiem o 5:)
potem wyjazd na Eucharystię- Najważniejsze Spotkanie- śniadanie i ruszam do pracy.....dziś zastępstwo za dwie koleżanki, więc ciągnę trzy etaty w jednym ( lepsze niż szampon 2 w 1)....drzwi się nie zamykają...każdy przychodzący mówi, że ma ważną sprawę. Trzymam się mocno Jezusa, po to, aby nie okazać zniecierpliwienia, aby wykonać to co jest mi polecone...nie jest łatwo...ale z Bożą pomocą dobijam do 15.15. Szybko przemieszczam się na rehabilitację - ręka wciąż daje się we znaki (ale na szczęście już mniej)...potem przejazd na koniec miasta- obiecane spotkanie- trochę śmiechu, trochę podzielenia się zwyczajnym życiem...Już wydaje mi się, że docieram do brzegu..ale nie - jeszcze jedno spotkanie- komuś obiecałam pomoc-trzeba się wywiązać. Siadamy przy kubku pysznej herbaty, rozmowa, słuchanie, bycie...nic nadzwyczajnego...-20.10 - docieram do domu. Szybka kolacja, dzielę się z Wami moim "dzisiaj", moim doświadczeniem Bożej dobroci, Jego bycia blisko mnie.A przede mną spotkanie z Jezusem - w przestrzeni milczenia, w dziękczynieniu, w rachunku sumienia.Dziś czwartek- Godzina Święta - zabiorę Was z sobą na modlitwę. Dobrej nocy. BÓG JEST DOBRY!