powszedni dzień

dodane 16:03

 


są takie dni,że niepokój,stawia nam wyzwania
czy damy radę,gdy różne schorzenia,utrudniają,gdy niesprawność
hamuje swobodę,w chodzeniu.
Nieraz wystawia nas na próbę,czy zawierzymy
opiece bożej?

W ten zwykły powszedni dzień,moim wyzwaniem,
był wyjazd z domu o godzinie 7..przyjechał po mnie syn.
Przy nim byłam spokojna..o godzinie 8 byliśmy
na miejscu,syn odjechał do  pracy,zostałam sama.
Miasto budziło się powoli,na ulicach
kilku przechodniów,podeszłam do budynku,
gdzie,miałam załatwić pilna sprawę.
Okazało się,że biuro ,będzie otwarte o godzinie 9..
Postanowiłam udać się,do kościoła
świętej Katarzyny,zadzwonił telefon
syn pytał się gdzie jestem..powiedziałam
mu ,że muszę czekać jeszcze godzinę,bo
doszło do zmiany otwarcia  biura.

Pójdę do kościoła- uspokoiłam go,poszłam
wzdłuż uliczki ,w kierunku kościoła,
mijając budynki poczułam zapach chleba.
Spojrzała na witrynę-Piekarnia,i nagle
poczułam ciepło niezwykłe,uczucie mnie
ogarnęło czyjejś obecności,kroki
mimowolnie,skierowane ,ku wejściu..
Czułam się jak dziecko, pod skrzydłami niewidzialnego anioła.Za lada stała
młoda jasnowłosa dziewczyna,uśmiechnęła się,
odpowiadając na moje-dzień dobry.Co podać?
-poproszę dwie bułki i kruche ciasteczka.
Patrzyłam jak z lekkością pakuje i doradza mi,życzliwym tonem i gestem.
Podziękowałam,życząc miłego dnia. dziękuję
-odpowiedziała -nie warto się smucić.
życie przemija za szybko..prawda przytaknęłam..Czy mogę tu poczekać?
mam jeszcze godzinę czasu,-Ależ proszę
Niech Pani siadzie przy stoliku,

Poczułam ciepło w sercu..przypomniały mi,
się takie słowa nie samym chlebem człowiek
żyje...

Usiadłam moja uwagę zwróciły dwie kobiety.siedzące przy drugim stoliku.
Jedna starsza,druga młodsza..obie rozmawiały
słyszałam tylko urywki,młoda kobieta o twarzy pełnego skupienia i słonecznego blasku.pomimo szarego nieba.

..łagodnym tonem
uspokajała starszą Panię,-Tyle dobra Pani uczyniła,proszę niech Pani się uspokoi..
Starsza Pani milczała z głowa pochyloną.
jej postawa ukazywała rozpacz i bezsilność.
A młoda kobieta wstała przytuliła ja do siebie

i mnie drgnęło serce ta jej twarz pełna miłosierdzia nad ta znękana kobietą.
Niech Pani ufa syn wróci do zdrowia -prosiła głosem
spokojnym pełnym wiary.
Podeszła do lady kupiła ciastka dla kobiety syna i pielęgniarek.pożegnała się i wyszła.
Po niej starsza Pani podniosła się,ujęła
laskę,stanęła przy wyjściu,ja nagłym
impulsem chwyciłam jej dłoń.i wtedy zobaczyłam jej twarz jaśniała tym blaskiem
,że moje slowa pociechy dla niej były za
proste, niech Pani ufa modlitwa czyni cuda..patrzyłam jak idzie w gumowych
 kapciach,jej stopy schorowane,ledwie się trzymały ziemi,

a jednak szła  wyprostowana silna wiarą..ja poruszona tym zdarzeniem,
dziękowałam,ze byłam świadkiem ludzkiego
miłosierdzia..nad drugim człowiekiem..
Czyż Jezus nie objawia się nam poprzez
innych ludzi?