Inne
Psychologia, wiara i singlizm
dodane 2009-02-13 22:33
Po przeczytaniu dwóch świadectw z styczniowego numeru W drodze mam trochę wrażenie że większość młodych ludzi(przynajmniej wśród moich znajomych) nie powinna wchodzić w związki i budować rodzin. No bo każdy dorastał w rodzinie i każdy został w niej jako dziecko w jakiś sposób zraniony, jedni bardziej drudzy mniej. Gdy więc założy własną rodzinę te rany będzie przekazywał dalej,
Tylko że życia nie da się przeżyć bez ran. Życie jest walką, bitwą czasem niekończącą się wojną na której zostajemy poranieni, a czasem po mimo najlepszych chęci ranimy. Patrząc na to tylko z perspektywy psychologii można dojść do wniosku, że jedynym wyjściem przerywającym ten łańcuch jest życie jako singiel bo niektórych zranień nie da sie całkowicie wyleczyć.
Myślę że droga wiary jest inna, Bóg wchodzi w nasz lęk, rany i niedoskonałości z swoją uzdrawiającą miłością, z nadzieją, że tam gdzie jest grzech jeszcze obficiej rozlewa się Jego łaska. On to czego nie da się wyleczyć przemienia swoją łaską, Z obserwacji widzę jak czasem to co najbardziej poranione, najsłabsze staje się za sprawą działania Boga zalążkiem, iskrą, kamykiem który rozpoczyna stopniowo lawinę zmiany ku lepszemu, ku zdrowiu. Zdarza się, że chcąc sie zbawić sami, zamiast zostawić to Jezusowi próbujemy tą lawinę przyspieszyć, ale to już inny temat.
Myślę też, że zbyt często, jak napisała pani Joanna ,patrzy się na rozwój duchowy jako cel sam w sobie. Zapomina się o Bogu. Bożkiem staje sie psychologia, rozwój osobisty, a wyznacznikiem słowa przeczytane w poradniku psychologicznym. Stwarza się pozór któremu łatwo czasem temu ulec.
Polecam wpis o. Janusza Pydy na temat psychologii oraz styczniowy W drodze