Uff, dziś minął ostatni dzień pracy. Zajęcie może mało rozwojowe, ale kto wie może i praca na szlifierce kątowej przyda sie kiedyś przyszłemu inżynierowi ;) Z wrażeń i doświadczeń jakie mi pozostają to możliwość obserwacji i pracy w brygadzie z ludźmi o różnych charakterach. Z domu wniosłem przekonanie że wszystko co robię, wykonuje najlepiej jak potrafię, Dlatego nie umiałem się pogodzić się z postawą osób dla których słowo praca znaczyło tyle co komunistyczne powiedzenie: czy sie stoi czy sie leży set złotych sie należy. Postawa taka była też w narzekaniu na wszystko wokół ,zwłaszcza na niskie wypłaty. Tworzyło sie koło: szef mi nie dużo płaci to ja będę sie obijał, mało pracują wiec zapłacę im na tyle ile zasługują. Tylko czy 1200 zł to dużo czy mało?! Kto kogo chce oszukać i czy wszyscy na tym czasem nie tracą?! Ehh, ja robiłem swoje, ale cieszę się za wreszcie mam wakacje.