Kiedyś przyszedł mi do głowy pewien pomysł. W naszych kościołach zauważa się, że coraz mniej ludzi chodzi do kościoła.

Kiedyś przyszedł mi do głowy pewien pomysł. W naszych kościołach zauważa się, że coraz mniej ludzi chodzi do kościoła. Powstaje pytanie jak do tych ludzi dotrzeć, skoro nie ma ich w kościele. Tradycyjna forma ewangelizacji oparta na nabożeństwach i kazaniach albo innych „ występach” w kościele wydaje się niewystarczająca.

Gdzie szukać inspiracji?

W ewangelii, Przecież Jezus zanim stworzył Kościół, jako strukturę urzędową szedł tam gdzie byli ludzie i głosił im dobrą nowinę. Świadczył o niej swoimi czynami, gromadził ludzi wokół siebie. Kiedy liczba chrześcijan rosła zaczęli oni gromadzić się w świątyniach na sprawowaniu eucharystii i słuchaniu słowa. Jest to ważne, ponieważ liturgia jest źródłem i szczytem życia kościoła, jednak, gdy zaczniemy traktować ją w kategoriach obowiązku zaczyna nam powszednieć. Jej uczestnicy przestają być autentycznymi świadkami Chrystusa. Ale wystarczy o tym wracam do mego pomysłu.:)

Chciałem go nazwać „agenci Pana Boga”. Kapłan wyszukuje ludzi, którzy pragną się zaangażować w życie Kościoła. Pomaga im w duchowym rozwoju formuje ich, pomaga nawiązać głębszą relację z Bogiem. Wymaga to wiele cierpliwości i czasu. Kiedy ci ludzie są już gotowi w ocenie kapłana posyła ich by w swoich środowiskach byli apostołami, głosili dobrą nowinę o Jezusie. Nie chodzi mi tutaj o indoktrynacje czy namawianie, co raczej o świadectwo życia. Należę do Chrystusa i On daje mi radość i pokój. Chcesz doświadczyć tego pokoju przyjdź do Jezusa.

Kapłan nie jest w stanie dotrzeć do wszystkich środowisk w swojej parafii. Czasem zdarza się ż jego posługa i nuka komentowana jest słowami „on tak musi, bo to jego praca. Gdy jednak człowiek spotyka drugiego człowieka żyjącego, obok który żyje ewangelią sam inaczej przyjmuje naukę Ewangelii. Może to być jeden ze sposobów dotarcia do ludzi żyjących z dala od Kościoła i bez sakramentów.