• Mój Post Daniela - 21 wrzesień 2011

    Post okazał się dla mnie łatwiejszy niż pisanie o nim na blogu. Pozostało mi jeszcze ledwie kilka dni postu. Ostatni dzień przypada na niedzielę 25 września. Co działo się przez ten czas od ostatniego wpisu? Jest OK, z Bożą Pomocą wytrwałem!


  • Mój post Daniela - 18 sierpnia 2011

    Już o tym pisałem, ale ciągle wprowadza mnie w zdziwienie fakt, że rano po przebudzeniu nie jestem głodny. Rano dojadłem wczorajszą zupę i zagryzłem marchewką. Rodzina ciągle mnie obserwuje i dziś dowiedziałem się, że mam jakieś takie okrągłe oczy. Relacje z moją żoną, chyba dzięki wspólnemu różańcowi i Eucharystii są teraz lepsze niż kiedykolwiek...


  • Mój post Daniela - 17 sierpnia 2011

    To chyba przełomowy dzień tego etapu postu. Czuję się coraz lepiej a rewelacje jelitowe minęły. W ciągu dnia lekko ciążyła mi głowa ale po południu było już wszystko OK.


  • Mój post Daniela - 16 sierpnia 2011

    Pierwszy dzień z postem w pracy. Nie jest łatwo, czuję lekkie otępienie... Może trzeba było jednak wyjechać na rekolekcje z postem Daniela? Ale gdy pomyślę, że to minimum 1400 zł to wątpliwości odchodzą. Zamówione książki dr Dąbrowskiej jeszcze nie przyszły. Nie poddaje się jednak.


  • Mój post Daniela - początek 15 sierpnia 2011

    Na imię mam Grzegorz, pięćdziesiątkę na karku i poczucie, że za względu na stan zdrowia znajduje się na równi pochyłej. Kilka dni temu maja żona Adriana znalazła informacje na temat postu Daniela w jakimś archiwalnym Gościu Niedzielnym, przy wakacyjnym sprzątaniu swojego nauczycielskiego kącika z książkami. Kiedy mi opowiedziała o nim, uchwyciłem się go jak ostatniej deski ratunku... Dna moczanowa i stawy w fatalnym stanie, cholesterol, wątroba uszkodzona zażywanymi już przez lata lekami. To jednak nie cała prawda o mnie, bo jednocześnie przecież od kilku lat, co weekend jeżdżę na rowerze i to do 200 km dziennie. Rower jednak mimo, że na pewno kondycję poprawia, to jednak nie był w stanie pomóc ani na dnę ani poprawić wyników cholesterolu i trójglicerydów, które mam bardzo wysokie już od młodzieńczych lat. Na pewno odziedziczyłem to po ojcu, on też miał zawsze takie problemy i leczył się intensywnie zbijając cholesterol. Przez kilka lat zażywał rakotwórcze, jak się później okazało, lekarstwo na cholesterol o nazwie "klofibrat". W Stanach było nawet kilka pozwów w sądach, przeciwko koncernom farmaceutycznym. Ojciec mój zmarł na raka narządów wewnętrznych już 25 lat temu. Cóż w takim razie pozostaje mnie? Zachęcony pozytywnymi opiniami w internecie i mocno zdeterminowany, postanowiłem spróbować tego ozdrowieńczego, sześciotygodniowego postu i ja. Nie zapominając oczywiście o modlitwie. Postanowiłem codziennie odmawiać jutrznię, czytać Pismo Święte w ramach namiotu spotkania oraz wraz z żoną odmawiać jedną tajemnicę różańca oraz uczestniczyć w codziennej Eucharystii (w miarę możliwości).