Post okazał się dla mnie łatwiejszy niż pisanie o nim na blogu. Pozostało mi jeszcze ledwie kilka dni postu. Ostatni dzień przypada na niedzielę 25 września. Co działo się przez ten czas od ostatniego wpisu? Jest OK, z Bożą Pomocą wytrwałem!
Już o tym pisałem, ale ciągle wprowadza mnie w zdziwienie fakt, że rano po przebudzeniu nie jestem głodny. Rano dojadłem wczorajszą zupę i zagryzłem marchewką. Rodzina ciągle mnie obserwuje i dziś dowiedziałem się, że mam jakieś takie okrągłe oczy. Relacje z moją żoną, chyba dzięki wspólnemu różańcowi i Eucharystii są teraz lepsze niż kiedykolwiek...
To chyba przełomowy dzień tego etapu postu. Czuję się coraz lepiej a rewelacje jelitowe minęły. W ciągu dnia lekko ciążyła mi głowa ale po południu było już wszystko OK.
Pierwszy dzień z postem w pracy. Nie jest łatwo, czuję lekkie otępienie... Może trzeba było jednak wyjechać na rekolekcje z postem Daniela? Ale gdy pomyślę, że to minimum 1400 zł to wątpliwości odchodzą. Zamówione książki dr Dąbrowskiej jeszcze nie przyszły. Nie poddaje się jednak.
Na imię mam Grzegorz, pięćdziesiątkę na karku i poczucie, że za względu na stan zdrowia znajduje się na równi pochyłej. Kilka dni temu maja żona Adriana znalazła informacje na temat postu Daniela w jakimś archiwalnym Gościu Niedzielnym, przy wakacyjnym sprzątaniu swojego nauczycielskiego kącika z książkami. Kiedy mi opowiedziała o nim, uchwyciłem się go jak ostatniej deski ratunku... Dna moczanowa i stawy w fatalnym stanie, cholesterol, wątroba uszkodzona zażywanymi już przez lata lekami. To jednak nie cała prawda o mnie, bo jednocześnie przecież od kilku lat, co weekend jeżdżę na rowerze i to do 200 km dziennie. Rower jednak mimo, że na pewno kondycję poprawia, to jednak nie był w stanie pomóc ani na dnę ani poprawić wyników cholesterolu i trójglicerydów, które mam bardzo wysokie już od młodzieńczych lat. Na pewno odziedziczyłem to po ojcu, on też miał zawsze takie problemy i leczył się intensywnie zbijając cholesterol. Przez kilka lat zażywał rakotwórcze, jak się później okazało, lekarstwo na cholesterol o nazwie "klofibrat". W Stanach było nawet kilka pozwów w sądach, przeciwko koncernom farmaceutycznym. Ojciec mój zmarł na raka narządów wewnętrznych już 25 lat temu. Cóż w takim razie pozostaje mnie? Zachęcony pozytywnymi opiniami w internecie i mocno zdeterminowany, postanowiłem spróbować tego ozdrowieńczego, sześciotygodniowego postu i ja. Nie zapominając oczywiście o modlitwie. Postanowiłem codziennie odmawiać jutrznię, czytać Pismo Święte w ramach namiotu spotkania oraz wraz z żoną odmawiać jedną tajemnicę różańca oraz uczestniczyć w codziennej Eucharystii (w miarę możliwości).