Czy autyzm to choroba zapisana w genach, czy występujaca dopiero w odpowiedzi na zaistniały bodziec? Czy można całkowicie go wyleczyć? Od kilku lat naukowcy próbują odpowiedzieć na to pytanie.
Przeczytać można było ostatnio o innowacyjnych, czy może nawet rewolucyjnych badaniach nad źródłami autyzmu, przeprowadzonych przez naukowców z Uniwersytetu w North Carolina. Doszukiwano się ich u bardzo małych, bo już 6-miesięcznych niemowlaków, znajdujących się w grupie ryzyka. Dlaczego akurat te dzieci? U ich rodzeństwa zdiagnozowano zaawansowane spektrum zachowań autystycznych, więc statystycznie rodzeństwo również może je posiadać. Poszczególne obszary w mózgu są łączone za pomocą istoty białej, a jej rozkład w objętej wysokim ryzykiem zachorowania grupie dzieci był przedmiotem zainteresowania lekarzy. Czy był inny, niż u dzieci spoza grupy ryzyka? Czym się charakteryzował i do czego doszli naukowcy?
Otóż, zmiany w funkcjonowaniu u autystów ścieżki białej obejmują cały mózg, a nie tylko jego fragment, jak sądzono do tej pory. To raczej zła wiadomość.
Najważniejszy wniosek jest taki, że obietnice całkowitego wyleczenia na bazie terapii i odpowiedniej diety niestety nie są wiele warte. Mogą pomóc,
dobry psycholog dziecięcy na podstawie diagnozy i leczenia może sprawić, że zmniejszone zostaną objawy, ale zmiany spowodowane przez autyzm w mózgu są wrodzone i całościowe, a wczesne wykrycie wcale nie jest kluczowe dla wyleczenia.