W jednym z ostatnich wpisów napisałem o polskiej mentalności chciałem dodać jeszcze jedno co zauważyłem po rozmowach z dwiema osobami były to osoby starsze ale mam wrażenie że dotyczy on także osób młodszych. I na pewno nie dotyczy tylko naszego narodu. Chodzi mi tu o poczucie bezgrzeszności takie mówienie sobie i innym ze ja nikomu nic złego nie zrobiłam nie zrobiłem. Oczywiście jako katolicy wiemy jakoś teoretycznie że ludzie są grzeszni i powinni chodzić do spowiedzi no ale bez przesady takimi grzesznikami to my znowu nie jesteśmy. Ostatnio zastanawiałem się
nad słowami Pana Jezusa że Duch gdy przyjdzie przekona świat o grzechu. Zastanawiałem się dlaczego o grzechu a nie o miłości Bożej albo o innych sprawach.Ale gdy się tak głebiej przyjrzeć to jest to coś podstawowego aby przyjąć zbawienie. Jestem grzesznikiem wcale nie lepszym od Hitlera Stalina i innych. Nie miałem tylko możliwości popełniania tak wielkich zbrodni ale mojeserce wcale nie jest lepsze od ich serc.To jedyny sposób aby naprawdę rozpaczliwie potrzebować Zbawiciela, aby przyjść po Chrystusa. Aby była Dobra Nowina musi być najpierw zła nowina jestem grzesznikiem i zasługuję na piekło. Może właśnie dlatego dla wielu ludzi Jezus Chrystus to bozia w którego jakoś tam się wierzy ale którego nie traktuje się poważnie