Niedawno temu w wielu mediach podawane były statystyki że jesteśmy jednym z najbardziej religijnych narodów na świecie i bodajże chyba pierwszym w Europie. Hurra możemy być z siebie dumni. A najbardziej chyba ci którzy twierdzą że nie ma żadnego kryzysu wiary w Polsce tylko w mediach tak się podaje. Nie wiadomo tylko czy ci którzy podawali te ,,optymistyczne” dane uważali że ten fakt jest dla nas powodem do dumy czy też wstydu. Ja jednak wraz z moim ulubionym publicystą Szymonem Hołownią pozostanę sceptyczny wobec takich newsów. Jak mówi pewien przykład że chodzenie do garażu nie zrobi z nikogo samochodu. Albo chodzenie na dworzec nie sprawi że ktoś automatycznie stanie się pociągiem. Zastanawiam się na jakich podstawach opiera się to twierdzenie że jesteśmy jednym z najbardziej religijnych narodów Europie i na świecie. Czy na podstawie ilości ludzi na mszach i nabożeństwach religijnych czy na ilości ludzi na pielgrzymkach czy też na innych przesłankach . Ja jednak żyję tutaj i widzę że nie jest tak rożowo nawet powiedziałbym ze rożowo wcale nie jest Po za tym w rożnych częściach kraju te praktyki religijne różnie wyglądają, Ale jeśli nawet statystyki chodzących do kościoła w pewnych częściach kraju mogą budzić podziw , To nawiązując do mojej metafory o garażu ilość nie musi się przekładać na jakość. Zaryzykuje nawet twierdzenie że dość często nie przekłada się