Uncategorized
Miłosierdzie na co dzień.
dodane 2007-09-30 18:23
Dziś nie łatwo będzie nam spotkać na naszej drodze pobitego przez zbójców człowieka, tak jak spotkał go Samarytanin. Ale jest w naszym codziennym życiu mnóstwo sytuacji, w których możemy okazać miłosierdzie.
Dzisiaj ksiądz przedstawił nam opowiadanie, które dobrze ilustruje co to jest piekło:
Pewien rabin prosił Pana Boga o to, aby mógł na własne oczy zobaczyć niebo i piekło. Po usilnym naleganiu Pan zwrócił się w końcu do niego, wydał przepustkę i powiedział, że zabierze go w miejse, gdzie będzie mógł zobaczyć niebo i piekło.
Zaprowadzono go do wielkiego zamku, w którego środkowej komnacie siedziało w krąg kilkunastu ludzi wokół palącego się ognia. Ludzie byli wynędzniali, głodni, o bladych twarzach. Na ogniu grzał się kocioł ze smakowitą zupą. W zamku było zimno i ponuro. Ludzie mieli w rękach łyżki, ale dziwne to były łyżki. Ich trzonki były tak długie, że choć ze wszystkich sił próbowali, żaden nie mógł łyżką trafić sobie do ust. Żaden z nich nie mógł, nie chciał albo nie potrafił swoją łyżką karmić drugiego człowieka...
Co to jest Miłosierdzie?
Miłosierdzie to świadomość, że ja to mój bliźni, a mój bliźni to ja.
A więc…
jeśli posyłasz kogoś na sam dół w swojej hierarchii swojego świata, bo zrobił to czy to, albo powiedział coś tak i tak, to musisz być gotowy sam się w to miejsce udać i (mało tego) pozostać tam, i funkcjonować jakiś czas. Jeśli nie będziesz gotowy do tego poziomu się zniżyć, bądź pewien, że Pan Jezus zażąda od Ciebie tego prędzej czy później i to “środkami przymusu bezpośredniego”. Bo takie właśnie posyłanie ludzi dokądś, gdzie samemu nie chciałoby się trafić jest ich potępianiem.
Pan Jezus mówi: “Nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni.”
Takie modne ostatnio: “Go to hell!”, szpan, brawura, a człowiek nie wie, co mówi. Nie wie, że to jest właśnie potępianiem.
Jest takie znane powiedzonko “Kto pyta nie błądzi”, ale jest też lepsze:
KTO KOCHA NIE BŁĄDZI
Nie ważne jak bardzo byłby wkurzający…….(przeważnie siostra albo brat).
Potraktuj go jako kogoś mniejszego od siebie, nie okazuj mu szacunku czy uległości, ale nie odpychaj go. Weź go “za włosy” i idź razem z nim tam, gdzie on chce, drugą ręką trzymając się mocno twojego Chrystusa. Będziesz zaskoczony tym, co zbierzesz po drodze.
Bo czyjeś natarczywe, denerwujące zachowanie, to tak naprawdę wołanie o pomoc i o twoje miłosierdzie. Ty masz go dużo. Dlatego ta osoba przychodzi właśnie do ciebie. A w każdej chwili możesz poprosić o więcej…