Podczas rezurekcji złamałam nogę. Po trzech tygodniach męczenia się w udowym gipsie, poprosiłam Pana Boga o cud.
Od kilku lat w mojej parafii zajmuje się projektowaniem i budową Grobu Pańskiego i ciemnicy. Pomysły najczęściej przychodzą na modlitwie, najczęściej podczas Eucharystii. Te powstałe kiedy indziej najczęściej nigdy nie zostają zrealizowane. W tym roku w Grobie były dwie płyty z wypisanymi dziesięcioma przykazaniami. Gdy teraz myślę jak do tego doszłam, to nie umiem odtworzyć mojego toku rozumowania.
W miniony czwartek rozmawiałam z księdzem z mojej parafii. Dziękował za prace włożoną w budowę Grobu. Uważa on, że moja złamana kość jest zemstą złego. Stwierdził to po tym jak kilka osób w konfesjonale oświadczyło, że ich spowiedź jest wynikiem wczytania się w dekalog przedstawiony w Grobie.
Chciałam cudu uzdrowienia mojej złamanej nogi. Chciałam by na kontrolnym zdjęciu RTG był obraz zrośniętej kości. Chciałam mieć namacalny dowód dla niewiernych Tomaszów. Teraz jednak zrozumiał, że cud schował się w konfesjonale, w tajemnicy sakramentu pokuty, w nawróconym sercu.
Przystępując do projektowania, modle się by nie było w tym mej chęci pokazania się. Bym stała się narzędziem, a dzieło nad którym pracuje przyczyniło się do nawrócenia chociaż jednej osoby. Pan Bóg po raz kolejny pokazał mi, że swoim dzieciom nigdy nie odmawia tego o co Go poproszą.