Inwestowanie wiąże się już z jakimś ryzykiem: czasem większym, czasem mniejszym. Ja ryzykować nie lubię, ale tym  razem robię wyjątek. Powiedzmy, że moja inwestycja ma dobrych poręczycieli :> Poza tym to inwestycja w obie strony, bo Ktoś inwestuje we mnie.

Długie rozmowy, otwieranie duszy, wyjawianie ukrytych myśli, wymiana poglądów - po pewnym czasie nabiera szerszego znaczenia niż tylko poznawanie siebie nawzajem. Tak naprawdę to ja sprzedaję swoje poglądy, swoją wizję życia, którą chcę czerpać od Boga. Są sprawy, z których nie mogę zrezygnować. I nie mogę pozwolić by coś nas równało w dół, by świat nie zniżał nas do swojego poziomu. Jak zaczynać to z najlepszej pozycji.

Co jest celem inwestycji?

Oczywiście świętość. Już o tym pisałam. Jeżeli mam być świętą to tylko z moją drugą połówką, z moją rodziną. Dlatego chcę byśmy oboje pragnęli tego samego.  W końcu Miłość to patrzenie w tym samym kierunku.