PRACA
Otwarte okno
dodane 2010-01-02 23:34
Dziś poznałam człowieka. Jak dobrze pamiętam ma na imię Andrzej.
Jedyne co posiadał to wszy i życie. Dziś miał stracić i to...
Bezpośrednio po przywiezieniu go przez pogotowie trafił na dekontaminacji. Nie byłam z początku zadowolona, że trafił mi się "taki" pacjent. Pomyślałam sobie jednak, że w końcu będzie po kąpieli, więc nie będzie tak źle.
Kąpiel trwała prawie godzinę. Gdy go już przywieźli na czerwoną stronę, w tym samym czasie na sale R wjechał pacjent, więc zostałam sama na sali obserwacyjne. Kończyłam jeszcze zlecenia u innych pacjentów. Dlatego dopiero po kilku minutach podłączyłam pana Andrzeja do monitora. Włączyłam przycisk mierzenia ciśnienia i poszłam do rejestracji upewnić się jak się nazywa. Gdy wróciłam na salę stwierdziłam, że coś jest nie tak. Monitor wskazywał brak tętna, ale to częste gdy pacjenci mają zimne ręce. Jednak coś mnie zaniepokoiło. Sprawdziłam tętno, nie wyczułam. Zaczęłam wzywać pomoc. Na szczęście koleżanka wyszła na chwilę z sali R. Zawołałam ją. Powiedziała, że nie może przyjść bo ma zaintubowanego pacjenta. Szybko jednak zmieniła zdanie, gdy powiedziałam, że chyba pacjent mi się zatrzymał. Szybko podłączyła elektrody. Ja w tym czasie zadzwoniłam po anestezjologa i wezwałam lekarza z izby...
...Mieliśmy już kończyć reanimację bo mijała 25 minuta reanimacji. Anestezjolog stwierdził, że jeszcze 5 min, ale bardziej dla formalności. Gdy nagle rytm na monitorze się zmienił. Migotanie? Może i niskonapięciowe migotanie? Defibrylacja, po niej masaż i zatoka. Najpierw jedna nieśmiała, potem trzy pod rząd i znów linia asystoli i znów zatoki. Padło hasło, że to ostatnie uderzenia. Jednak nie. Rytm stał się miarowy, pojawiło się tętno najpierw na szyjnej, potem również na obwodzie...
Gdy zabierali pana Andrzeja na OIT to już się trochę ruszał.
Przyczyn nagłego zatrzymania krążenia mogło być wiele: uraz głowy (rozpoznanie, z którym do nas został przywieziony), hipotermia, hipoglikemia, zatrucie, hipowolemia... Najpewniej wszystko razem.
Mimo tak ogromnego wyniszczenia, gdy medycyna straciła nadziej - Ktoś zdecydował, że to nie koniec. Dał kolejną szanse. Zamkną drzwi, ale otworzył okno.
W środowisku medycznym istnieje taka opinia, że im ktoś bardziej się stoczył, jest pijany lub bezdomny tym ma większe szanse na przeżycie wypadku lub innych ciężkich stanów. Mówi się, że jest lepiej dostosowany, naturalnie zwiotczony itp. A silny, młody organizm nie daje rady i szybko się poddaje, nie jest "zahartowany". Z medycznego punktu widzenia jest w tym sens. Jest jednak druga strona. Bo gdy ktoś podejmuje złe decyzje i wkońcu siebie spisuje na straty...jest ktoś kto nigdy się nie poddaje. Daje kolejną, i kolejną, i kolejną szansę. I gdy myślisz, że przed tobą zamknięte wszystkie drzwi. On otwiera okno i podstawia pod nie drabinę.
Po drabinie się co prawda trochę trudniej wchodzi, ale okno jest tak ogromne jak ogromne jest Boże Miłosierdzie.
Nie wiem czy pan Andrzej przeżyje tę noc, kolejne dni. Nie wiem czy odzyska świadomość. Wiem tylko, że sprawił mi wiele radości. I ciesze się, że poznałam dziś pana Andrzeja.