Półka
dodane 2009-11-17 23:20
Nad moim łóżkiem wisi półka. Ustawiłam na niej rzeczy, które mają swoją historię i o czymś mi przypominają.
Wizerunek Jezusa w koronie cierniowej, wycięty na ploterze. Był wykonany jak wzór do ciemnicy. Wsadziłam go do antyramy i już dwa razy był wykorzystany jako symboliczny dar podczas Mszy Św.
Obok wizerunku stoi figurka św. Ojca Pio. Nie jestem do niej specjalnie przywiązana. Odkąd dostałam ją w prezencie poszukuję dla niej odpowiedniej historii.
Prezentem jest też świeczka z wizerunkiem Jezusa Miłosiernego. Ostatnio dość często używana, podczas odmawiania Koronki do Bożego Miłosierdzia. (Dopowiem tylko, że stoi w wykonanym przeze mnie koszyczku z gliny :>)
Jest jeszcze druga świeczka, którą przywiozłam z rekolekcji. Odbywały się one w leśniczówce odciętej od świata i zasięgu komórki. Jest to dość mocno wypalona, długa świeczka, a jej świecznik to aluminiowy podgrzewacz. Świeczka ta, również była darem ołtarza. Obecnie obejmuje ją porcelanowy aniołek.
Aniołków oczywiście jest więcej. Nie wszystkie się zmieściły na opisywanej półce. Wszystkie są prezentami. Jeden z nich jest wyjątkowy, bo dostałam go w podzięce od pacjentki, a tylko krew jej pobrałam:>
Na półce stoi mały obrazek ze Świętą Rodziną. Pamiątka po rocznicowym spotkaniu mojej poprzedniej wspólnoty. Jest dla mnie wizerunkiem nadziei.
Mam też mały obrazek ze św. Antonim, co by się nic nie zgubiło, a co się miało znaleźć - znalazło.
Z obrazków jest jeszcze Matka Boża Trzykroć Przedziwna, to tak z sentymentu.
Na półce leży jeszcze w pudełku bardzo ładny różaniec z bursztynu. Aby zawsze był pod ręką. Takie moje koło ratunkowe, na bezsenne, samotne noce.
Jest też liść, który spadł mi z nieba. To znak, że Góra wysłuchuje moich modlitw.
I jeszcze zapałka, z zieloną główką. Ma mi przypominać o wspólnocie. Bo jedna zapałka daje słaby płomień i łatwo ją złamać, ale kilka zapałek daje duży płomień i z przełamaniem ich na raz już trochę trudniej. (mam jeszcze pudełko zapałek, ale po to by mieć czym zapalić świeczkę:>)
Co my tam jeszcze mamy...
Cienką świeczkę z wosku, którą przywiozłam z Wigilii Zesłania Ducha Św. u Braci Dolorystów.
I jeszcze figurka chińskiego starca. Dostałam ją na imieniny. Kojarzy mi się z chińskim przysłowiem "Gdy uczeń jest gotowy pojawia się mistrz...". Tym mistrzem dla mnie jest Miłość (szeroko rozumiana Miłość).
Muszla, pamiątka z rekolekcji, w której słychać szum Ducha Świętego. Gdy Ksiądz je rozdawał, dla mnie wybrał specjalnie najmniejszą. Tylko się domyślam dlaczego, w każdym razie trochę to pomogło.
Pamiątką z rekolekcji jest też królik - gąbka. Oznacza on, że mamy być nasiąknięci Duchem, tak jak ona wodą, a ponieważ gąbka wysycha to trzeba nieustannie się "nasanczać".
Na półce mam jeszcze Pismo Św oraz książki, które aktualnie czytam - co by były pod ręką.
Pojemna półka. Nie wiem czy zauważyliście czego na niej nie ma.
Nie ma KRZYŻA...
cdn...