Dawno, oj dawno mnie nie było, ale tak sobie pomyślałam, że może przy Adwencie dobrze będzie wrócić, żeby trochę podzielić się swoimi refleksjami.
pojechałam na spotkanie.....było sporo konsekrowanych świeckich - młodszych i starszych....taka refleksja mi się nasunęła- Bogu niech będą dzięki za dar mojego powołania.....Bogu niech będą dzięki za dar mojej wspólnoty, za Ojca Założyciela, za nasz charyzmat,i duchowość.....nie zamieniłaby mojego miejsca na żadne inne.........Bogu niech będą dzięki.........a po drugie....zachwyca mnie bogactwo [...]
doświadczam trudu posłuszeństwa....zmagam się z decyzjami Przełożonych.....ufam, że tak jest lepiej, choć niekoniecznie łatwiej....niech będzie jednak tak jak chce Pan Jezus przez moich Przełożonych
doświadczam ostatnio mocno swojej słabości i nędzy....wczoraj kiedy usiadłam na przedłużoną modlitwę, nie mając nad sobą presji czasu, obowiązków a poniekąd także swojego lenistwa, zobaczyłam ile było niewierności w ostatnim tygodniu.....wstyd mi było przed Panem Jezusem, i wtedy przyszła mi refleksja :"dziecko lepsza jest wielka niewierności z pokorą odsłonięta, niż małe upadki skrzętnie [...]
trudno jest być posłusznym , trudno jest rezygnować ze swojego zdania i zgodzić się na pomysły innych.....bardzo trudno......no ale przecież taka jest droga.......przez posłuszeństwo...
szukam spowiednika.....szukam kapłana, który kocha modlitwę, i zechce mnie prowadzić do Pana Jezusa....poprzedni spowiednik dostał dyspozycje i wyruszył na nową placówkę......Bogu dzięki za dar jego posługi, a nade wszystko za dar wspólnej modlitwy i dar jego rąk którymi kreślił znak krzyża :)