Muzyczne pasje
"Fucking deszcz"
dodane 2007-06-22 08:08
Tym "tradycyjnym staropolskim przywitaniem" Phill Collins próbował rozgonić wszechobecne chmury i strugi deszczu, które panowały nad stadionem. Pierwsze takty muzyki rozgrzały publiczność do białości. Byliśmy mokrzy, ale szczęśliwi że Genesis (niestety w niepełnym składzie) zawitał w nasze skromne progi.
Oczywiście czekaliśmy na "Mamę", "Home by the sea", "Tonight, Tonight, Tonight", "Follow You Follow Me". Doczekaliśmy się i razem z Phillem ryczeliśmy na całe gardła!. Ręce ze "skórą niemowlaka" zdarte były od oklasków. Super! Koncert kończył utwór "I Can't Dance". Fani oszaleli. A niebo raz po raz rozświetlała łuna bijących piorunów. Jutro opowiem więcej ... super!