beztydziyń
a miałam zrobić coś konkretnego...
dodane 2008-08-09 15:09
Na przykład przejrzeć jakiś podręcznik z greki czy łaciny... A stało się całkiem inaczej.
A było tak:
Jak już ogarnęłam rozproszoną w pokoju materię wszelkiego rodzaju, odwiedziłam piekarnię i kiosk, zrobiłam przegląd prasy podgryzając śniadanie, była prawie trzynasta :D Stwierdziłam, że kategorycznie trzeba się za coś zabrać, zaniosłam gazety do pokoju, odpaliłam kompa i przyszła mi ochota na kawę :D wróciłam do kuchni, zrobiłam kawę i już chciałam dolać mleka, gdy okazało się, że jest zepsute ;/ No więc wzięłam portfel, wskoczyłam w adidaski i pobiegłam do najbliższej "Żabki" (byle szybko, bo kawa stygnie!). Pech chciał, że w Żabce nie było nic godnego uwagi (!) :D Poszłam do pasażu, w którym oprócz jakiegoś supermarketu (nie wiem, co za jeden, ciągle się to zmienia, a towar ten sam ;p ) jest Empik... No to weszłam, pooglądać książki. No i jak zwykle - wyszłam z lżejszym portfelem. Dużo lżejszym... Za to z dwiema książkami - "Listami starego diabła do młodego" C.S. Lewis'a (ostatni egzemplarz był, jakby na mnie czekał) i TYM.
No i poszłam po mleko (do jeszcze innego sklepu, bo do tego nie mogłam wejść z empikowymi - piszczącymi w bramkach - książkami), no bo w końcu przy czytaniu kawa smakuje najlepiej ;)
A teraz sobie czytam, nucę żydowskie pieśni szabatowe i myślę, co by tu jeszcze zrobić, żeby nic nie robić :D