do familji, godki przi bonkawie, Ślonsk je piykny
wieczór.
dodane 2007-11-29 00:27
To był pjykny wieczór. Na moim Wydziale była promocja ksionżki "Dwanaście wierszy" Josepha von Eichendorffa w przekładzie ks. Jerzego Szymika.
Jakby chto nie wiedzioł: Eichendorff je z Łubowic, takij wioski kole Wodzisławia. Przedwczorej minło 150 lot łod jego śmierci. I to - jak mie sie zdo - wiela tłumaczy i już nic nie musza godać.
To spotkani było richtig ślonski. Co na to wskazywało? Temat, sposób godanio ło ludziach, ło świecie, ło Bogu... a przede wrziskim Ci, kierzi tam byli - to było ciepłe, spokojne, ale i z humorem, mądre i "po Bożymu zrobione". Domowe. Czułach sie tam "u siebie".
A to ważne.
A żebyście mogli "posmakować" Eichendorffa pisza Wom jedyn z jego wierszy (mój ulubiony) w przekładzie oczywiście ks. Szymika.
"Modlitwa poranna"Jakaż cudowna głębia ciszy,
Jakiż daleki dziś mój ból!
Lasów pokłonu nikt nie słyszy,
Idzie sam Bóg w milczeniu pól.
Jakbym na nowo był stworzony...
Gdzieś jest goryszy, trosko - gdzie?
Tak jeszcze wczoraj zatrwożony,
Dziś składam życie w dłonie Twe.
Przez szczęście i zgryzoty świata
Przejdę jak pielgrzym, śmiało, wprost
- Bo w Tobie, Panie, ma zapłata -
Nad rzeką czasu. Tyś mój most.
A gdybym miał za marne grosze
Śpiewać nie Tobie... To choć drżę:
Roztrzaskaj moją lutnię, proszę.
Wiecznie przed Tobą milczeć chcę.