Wcale się nie dziwię ludziom, którzy w alkoholu czy narkotykach uśmierzają ból istnienia...
Czy można powiedzieć, że dzięki świętym mam w niebie znajomości? Nie wiem. W każdym razie dobrze jest widzieć świętość przez pryzmat wielorakich postaw. I dobrze się od nich uczyć.
Właściwie trzeba by wypróbować. Zrobić tak, tak i tak i zobaczyć, co się będzie działo. Tak mówiła. Takie proste?
Wierzę w Jezusa Chrystusa. A jednak na moje postrzeganie świata nie tylko chrześcijaństwo miało wpływ.
U kratek konfesjonału ciągle powtarzam: żałuję, chcę się poprawić. I ciągle wpadam w stare albo i nowe zło. Bóg powinien się mną brzydzić...
Może to rzeczywiście tak jest, że każde dobro wcześniej czy później ląduje na krzyżu?
Przeglądając prasę katolicką i takoweż strony internetowe dochodzę do smutnego wniosku: katolicy nie tylko lubią bić na alarm. Uwielbiają też bycie święcie oburzonym