Wspinaczka ku życiu - cz.1

dodane 22:16

Był pogodny, majowy wieczór. Kończył się właśnie okres wielkanocny. Marcin zmówił nieszpory ale jakoś go one nie cieszyły. W przeszłości lubił tę modlitwę jednak obecnie dość mu ona ciążyła. Podszedł do okna, otworzył je, owionęło go pachnące bzem powietrze. Słońce chyliło się ku zachodowi, oświetlając na pomarańczowo wschodnią ścianę jego pokoju. Zapalił papierosa i zadumał się. Jego myśli poszybowały ku przeszłości.

Zawsze czuł się inny. Trzymał się  z boku, nie miał przyjaciół, ani nawet kolegów. Wolne chwile spędzał czytając książki. Jakoś przyzwyczaił się do takiego stanu rzeczy. W szkole średniej i na studiach miał bardzo dobre oceny. Potem przyszła pierwsza praca. Dostał ją jakimś cudem Boskim lecz nie była ona spełnieniem jego marzeń. Wyszedł jednak z założenia, że dobre i to, zwłaszcza, iż nie miał przekonania, że zasługuje na coś lepszego.

Był raczej lubiany: miły, uczynny, kulturalny, wierzący, uśmiechnięty i oczytany. Sam uważał to za  swoje niezaprzeczalne atuty. Jednak było coś, co go bardzo uwierało – podobali mu się mężczyźni. Początkowo myślał, że to minie samo, ale przeszły studia i nic się nie zmieniło. Zdawało się być nawet gorzej, bo pojawiła się w jego życiu gejowska pornografia. Nie oglądał jej za często, ale jak go już „naszło”, to nie potrafił się powstrzymać, a potem zawsze miał olbrzymiego moralnego kaca. Rozwiązania szukał w książkach. Wszędzie pisano, że z seksualnymi problemami nie można sobie poradzić samemu, że trzeba skorzystać z pomocy, najlepiej świadczonej przez terapeutę. Odsuwał tę myśl od siebie latami. W końcu jednak, zdecydował się „coś” ze sobą zrobić. Było to chyba po jakimś dłuższym ciągu, wiosenną porą. Wszedł do kościoła jezuitów, który znajdował się blisko dworca.

- Duchu Święty, prowadź! – wyszeptał.

Zobaczył dwóch księży w konfesjonałach. Jeden siwiuteńki staruszek, spowiadający bardzo głośno i drugi,  nieco młodszy. Podszedł do tego drugiego i zaczął spowiedź. Opowiedział o swojej sytuacji. Jedyne co pamięta z tamtej rozmowy, to fakt, że zapytał tego księdza, czy mógłby zostać jego spowiednikiem. Ostatecznie po kilku spotkaniach ksiądz się zgodził.

Po kilku miesiącach pojawiła się perspektywa terapii. Bardzo się ucieszył, choć na wstępną konsultację szedł bardzo zestresowany. Wydarzyło się jednak coś, co mogło uniemożliwić terapię. Stracił pracę.

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024