Happy Gatsby
dodane 2013-05-21 11:37
W tym miesiącu nawinęły mi się dwie, bardzo nieklasyczne baśnie.
Pierwsza to animowany „Happy Wkręt” z 2006 roku, dołączony do któregoś z czasopism o bobasach. Siostrzeniec w drodze więc i takie periodyki czasem się teraz nabywa :)
Twórcy „Shreka” zabierają nas po raz kolejny do baśniowej krainy, w której znów wszystko poszło nie tak. Tym razem z winy kopciuszkowej macochy.
Fridzie – bo tak się tutaj zwie macocha - udało się zdobyć czarodziejską różdżkę i wygląda na to, że czas baśniowych happyendów na dobre (a raczej na złe) odszedł w przeszłość. Co gorsza, armia wilków, trolli i olbrzymów - pozujących niczym gangsterzy z „Rodziny Soprano” – ma jej pomóc utrzymać taki stan rzeczy…
Film podobał się i babci i wnuczce i ujkowi, czyli… rodzinnie polecamy! :) Legalnie można go obejrzeć w serwisie Ipla.tv – wystarczy kliknąć tutaj
***
Drugą baśnią-niebaśnią jest „Wielki Gatsby”, który w ubiegły piątek zagościł na naszych ekranach. Główny bohater to bogocz, jak z bojki, co w istnym zómku miyszko. Niemieckie media pisały nawet, że to „wunderschönes Pop-Märchen in 3D”.
Baśniowa jest już właściwie cała ta kino-epoka, w której toczy się akcja filmu. Piszę kino-epoka, bo czasy wielkiego kryzysu, prohibicji i gangsteryzmu, to dla filmowców taki moment w historii USA, do którego bardzo chętnie wracają. To niemal mityczny czas, który w Hollywood (od dekad!) „trwa wiecznie”. Podobnie zresztą jak westernowy Dziki Zachód, który także niebawem powróci na nasze kinowe ekrany, a to za sprawą filmu „Lone Ranger”: